Beczek: PiS boi się Majdanu niepełnosprawnych w Sejmie. I Ochojskiej na jego czele

Wiktoria Beczek
Im większe nazwisko, większy autorytet, tym większe niebezpieczeństwo dla marszałka Kuchcińskiego, a co za tym idzie - dla PiS.

Do budynku Sejmu nie dostały się Wanda Traczyk-Stawska i Janina Ochojska. Trudno wybronić tę decyzję. Ta pierwsza jest 91-letnią uczestniczką powstania warszawskiego, która od lat walczy o pamięć o cywilnych ofiarach zrywu, i nauczycielką osób z niepełnosprawnościami. Zasługami tej drugiej w dziedzinie pomocy humanitarnej można obdzielić wszystkich posłów.

Tych zakazów jest oczywiście więcej - zakazano wstępu dziennikarzom bez stałych przepustek, zwiedzającym w Noc Muzeów, odwołano tradycyjny Sejm Dzieci i Młodzieży, nie pozwolono na godzinną wizytę przyjaciela protestującego Kuby Hartwicha, a w końcu Kubie i Adrianowi zakazano spacerów po terenie okalającym budynek. Jednocześnie do Sejmu bez problemu weszli kardynał Józef Nycz (na spotkanie z protestującymi) i reprezentacja Polskiej Fundacji Narodowej (bez związku z protestem).

Zagrożenie dla władzy

Skąd to nierówne traktowanie? Wyjaśnienie jest tak proste, że aż prymitywne. Marszałek Marek Kuchciński obawia się, że zarówno Traczyk-Stawska, jak i Ochojska, przyjaciel Kuby czy zwiedzający Sejm mogą dołączyć do protestu. Im większe nazwisko, większy autorytet, tym większe niebezpieczeństwo dla marszałka, a co za tym idzie - dla PiS

Wszystkim nam - nie tylko władzy, wszyscy powinniśmy bić się w pierś - z łatwością przychodzi ignorowanie osób niepełnosprawnych i ich postulatów. Najsłabszych spychaliśmy w kąt i odwracaliśmy wzrok od ich problemów. Bo można - w końcu nie wyjdą na ulice i nie będą palić opon. Trudniej zignorować choćby Janinę Ochojską, której Polska Akcja Humanitarna pomaga w kilkudziesięciu krajach świata, a ona sama była m.in. inicjatorką pierwszego konwoju pomocy dla Sarajewa.

Protest trwa już niemal miesiąc, ale większość z nas nie zna nawet imion protestujących. Ochojską zna każdy. To człowiek instytucja. Gdyby weszła do Sejmu i już w nim została z protestującymi, byłby to dla PiS poważny kłopot wizerunkowy. Obrazki z Polski pokazałyby wtedy pewnie wszystkie telewizje świata. Kuchciński musiałby się prezesowi gęsto tłumaczyć, że do tego dopuścił. I nieważne, czy szefowa PAH faktycznie z takim zamiarem do Sejmu szła. Wystarczy, że PiS w takie zagrożenie wierzy. A marszałek wydaje się osobą bardzo lękliwą.  

Zabójczy obrazek z pacyfikacji

Kancelaria tłumaczy się względami bezpieczeństwa i wyjątkową sytuacją, ale to zwykły strach. Strach, że najpierw dołączy Traczyk-Stawska, później Ochojska, a za nimi zwiedzający, uczestnicy Sejmu Dzieci i Młodzieży, dziennikarze i Bóg wie, kto jeszcze. I tak z kilkunastoosobowego protestu zrobiłby się Majdan, okupacja Sejmu. I już nie pomogłoby odgradzanie, zasłanianie się ściankami, jak to robi dziś Kuchciński (o ironio, ścianka ma okolicznościowe logo na 550-lecie polskiego parlamentaryzmu).

Wszystko to trafiłoby na konto Marka Kuchcińskiego, a kto by chciał ściągać na siebie takie kłopoty? Dlatego marszałek woli się dekować w Okopach Świętej Trójcy, profilaktycznie zabierać przepustki i trzymać 91-letnią bohaterkę powstania przed sejmową furtką. Byle pokazać Prezesowi, że zrobił wszystko, aby protest niepełnosprawnych się nie rozszerzył.

Na 550-lecie polskiego parlamentaryzmu Kuchciński woli ośmieszyć funkcję marszałka niż się narazić Prezesowi. 

---

Chcesz dać znać, co sądzisz? Nasi autorzy odpowiadają na komentarze. Zachęcamy do rozmowy!

Ojciec na wiecu przed Sejmem: Mając w domu osobę z niepełnosprawnością mamy tam zakład pracy

Więcej o: