Rzońca: Nie straszcie Platformą! Na naszej reformie samorządów biedne gminy nie stracą

10,4 mld zł - taka kwota byłaby potrzebna, żeby na naszej reformie skorzystały wszystkie gminy. Także te, które mają niskie dochody z podatków - pisze główny ekonomista PO Andrzej Rzońca

Od redaktora działu opinie: Tydzień temu opublikowaliśmy ważny tekst Piotra Wójcika, w którym skrytykował samorządowy program PO "Bliżej ludzi". Napisał, że gdyby całość dochodów z PIT i CIT zostawała w gminach (a to właśnie proponuje PO), w Polsce mielibyśmy eksplozję nierówności między regionami bogatymi i biednymi (teraz część podatków idzie przez budżet centralny i państwo może dosypywać regionom słabszym). Wojcik policzył, że po wprowadzeniu pomysłów PO Warszawa zyskałaby aż 3 mld (bo jest tu wiele firm i wpływy z podatków są ogromne), ale mniejsze miasta te pieniądze by straciły. Co prawda, PO proponuje nowy mechanizm wyrównywania szans, ale zdaniem Wójcika jest to tylko kwiatek do kożucha. 

Platforma postanowiła odpowiedzieć na te zarzuty. Publikujemy dziś tekst Andrzeja Rzońcy, głównego doradcy ekonomicznego PO i jednego z autorów skrytykowanych pomysłów. To ważna dyskusja, bo dotyczy pomysłu na Polskę po rządach PiS, o czym opozycja za mało rozmawia. Czekamy na kolejne polemiki w tej sprawie, wkrótce opublikujemy też odpowiedź Piotra Wójcika.   

***

Redakcja portalu Gazeta.pl poprosiła mnie o odpowiedź na zarzuty Piotra Wójcika wobec zaproponowanych przez Platformę Obywatelską nowych ram finansowania samorządów. Odpowiadam więc, jakkolwiek czynię to ze smutkiem. Bo zarzuty te są oczywistym fałszem, co powinno być jasne dla każdego, kto zajrzał do komentarzy na mojej stronie internetowej lub przeczytał artykuł w „Rzeczpospolitej” na temat programu samorządowego PO. To, co piszę poniżej, nie jest polemiką z Piotrem Wójcikiem. Z zasady nie polemizuję z ludźmi, którzy nie wykazują się elementarną rzetelnością w dyskusji. Jest krótkim przypomnieniem tego, co naprawdę zaproponowała Platforma.

W swoim programie samorządowym zapowiedziała ona poszerzenie kompetencji samorządów. Podkreśliła zarazem, że potrzebna jest przebudowa ram ich finansowania, żeby były one zdolne do wypełnienia powierzonych im zdań – zarówno dotychczasowych, jak i nowych. Ramy te według Platformy powinny też spełniać dwa inne warunki: gwarantować jak najbardziej efektywne gospodarowanie publicznymi pieniędzmi, a jednocześnie zapewniać zmniejszanie historycznych różnic rozwojowych między poszczególnymi rejonami naszego kraju.

Na takich trzech warunkach (pełnej realizacji zadań, efektywności i spójności) zasadza się propozycja Platformy, którą można streścić w dziesięciu punktach. PO zaproponowała, żeby:

  • po pierwsze, całość wpływów z podatków dochodowych – wzorem Szwajcarii – pozostała w samorządach; gdyby nowe ramy finansowania samorządów weszły w życie w br., władze lokalne decydowałyby nie o 48,1 mld dochodów z PIT, ale o 103,7 mld, i nie o 9,2 mld dochodów z CIT, tylko o 41,5 mld; dzięki pozostawieniu większości dochodów z PIT w gminach ludzie mieliby większą niż teraz świadomość tego i kontrolę nad tym, na co są wydawane ich podatki; dzięki pozostawieniu większości dochodów z CIT w województwach przedsiębiorcy mieliby silniejsze poczucie, że od płaconych przez nich podatków zależą warunki, w których działają; z jednej strony pieniądze podatników byłyby oszczędniej i mądrzej wydawane, z drugiej - mniej byłoby oszustw podatkowych, a pobór podatków nie kosztowałby tyle co dziś, co jest problemem;
  • po drugie, żeby – jak w Szwecji – szerokiej autonomii samorządów w decydowaniu o tym, jak wydawać pieniądze podatników, towarzyszyły ustalone na szczeblu krajowym standardy jakości usług publicznych; powinny one dotyczyć zwłaszcza edukacji;
  • po trzecie, żeby wprowadzono elementy konkurencji podatkowej między samorządami (tak jak ma to miejsce w przywołanych wyżej Szwajcarii i Szwecji); konkurencja taka w świetle badań zasadniczo podnosi efektywność gospodarowania publicznymi środkami w samorządach;
  • po czwarte, żeby konkurencja podatkowa między samorządami dotyczyła nie stawek PIT, a wyłącznie kwoty wolnej od PIT, na czym najbardziej skorzystałyby osoby o niewielkich dochodach i co zapobiegłoby powstawaniu bogatych enklaw, a zarazem sprzyjałoby podnoszeniu aktywności zawodowej Polaków, którego wagę zwiększa szybkie starzenie się polskiego społeczeństwa.;
  • po piąte, żeby dochody samorządów w słabiej rozwiniętych rejonach kraju zostały uzupełnione przez subwencję solidarnościową, która powinna zastąpić subwencję ogólną – tak, aby wszystkie samorządy skorzystały na nowych ramach ich finansowania; w warunkach 2016 roku subwencja ta wyniosłaby – w przypadku gmin – minimalnie 10,4 mld zł; taka kwota byłaby potrzebna, żeby na nowych ramach – powtórzę – skorzystały wszystkie gminy – także te, które mają niskie dochody z podatków;
  • po szóste, żeby subwencja solidarnościowa była odpowiednio szeroka, tzn. trafiła do co najmniej około 2 tys. gmin, w szczególności wiejskich, w których wielu mieszkańców pracuje w rolnictwie i nie płaci PIT; Platforma, zanim przedstawiła swoją propozycję, przeanalizowała budżety nie kilku, ale wszystkich gmin; bez subwencji solidarnościowej dochody 1903 gmin by spadły; dzięki subwencji solidarnościowej wszystkie gminy będą miały większe dochody, bez wyjątku, żadnego;
  • po siódme, żeby subwencja solidarnościowa była finansowana i z budżetu państwa, i z podatków dochodowych płaconych lokalnie w lepiej rozwiniętych częściach kraju, co służyłoby budowie wspólnoty;
  • po ósme, żeby w części pokrywanej przez budżet subwencja solidarnościowa była powiązana z wpływami z VAT, dając słabiej rozwiniętym częściom kraju gwarancję stabilnie rosnących dochodów zapewniających finansowanie dostępu do usług publicznych o coraz wyższej jakości; jednocześnie słabiej rozwinięte części kraju przestaną być karane, jak dzieje się to dzisiaj, obcięciem subwencji za wysiłki służące zwiększeniu dochodów mieszkańców i – w efekcie – płaconych przez nich podatków do lokalnego budżetu; będą też w stanie konkurować kwotą wolną z lepiej rozwiniętymi rejonami, jej podniesienie będzie bowiem uszczuplać znacznie mniejszą część ich budżetów niż w lepiej rozwiniętych rejonach;
  • po dziewiąte, żeby w części pokrywanej przez najzamożniejsze samorządy subwencja solidarnościowa służyła wsparciu konkretnego celu, przede wszystkim edukacji, co powinno zapobiec niezadowoleniu w najzamożniejszych samorządach, które łatwo mogłoby się zrodzić, gdyby nie widziano tam wymiernych efektów pomocy udzielanej słabiej rozwiniętym częściom kraju;
  • po dziesiąte, żeby inwestycje niwelujące historyczne różnice między poszczególnymi rejonami kraju były dofinansowywane z nowych źródeł zasilanych pieniędzmi europejskimi oraz jednorazowymi dochodami budżetu, w szczególności wpłatami z zysku NBP, które teraz są natychmiast wydawane – w latach 2016-17 pojawiło się prawie 30 mld zł takich dochodów, ale nic po nich nie pozostało. 

Poszerzanie samorządności można traktować jako jedno z narzędzi zakotwiczania Polski na Zachodzie. Szeroka samorządność jest ważnym elementem podziału władzy chroniącego obywateli przed arbitralnością i despotyzmem rządzących, odróżniającego Zachód od Wschodu. Wzmacnia ona niezależność sądów; wójt, starosta czy marszałek samorządowego województwa nie jest w stanie owej niezależności zagrozić. Daje też ludziom alternatywę inną niż wyjazd za granicę na poradzenie sobie z władzą, która nie zapewnia im dobrych warunków do życia. Jednocześnie owa alternatywa wzmacnia bodźce, żeby władze w poszczególnych miejscach kraju konkurowały między sobą o to, by te warunki były jak najlepsze. Na Wschodzie ludzi, którzy wejdą w spór z władzą, nie obronią ani sądy, ani przeprowadzka – chyba że za granicę (a i tam władza potrafi ich dopaść). Przed jej despotyzmem najlepiej chroni niewychylanie się: bycie miernym i spolegliwym. Debatujmy więc, jak najlepiej poszerzyć samorządność w Polsce. Ale niech to będzie rzetelna debata, a nie krytykowanie rozwiązań, których PO wcale nie zaproponowała.

Andrzej Rzońca (1977) jest doktorem ekonomii, współpracował z Leszkiem Balcerowiczem, był też członkiem Rady Polityki Pieniężnej. Obecnie główny doradca ekonomiczny Platformy Obywatelskiej

Wsparcie dla matek, proporcjonalny ZUS i obniżenie CIT. Deszcz obietnic PiS-u