List naszej Czytelniczki to reakcja na cykl "Szpitalny wyzysk", gdzie publikowaliśmy m.in. rozmowy z pielęgniarką, ratownikiem medycznym i lekarzem. Jak przekonuje: to wierzchołek góry lodowej.
***
Problem służby zdrowia i personelu tam zatrudnionego to puszka Pandory, którą strach otwierać. Jestem technikiem elektroradiologii i pracuję od 29 lat w zawodzie, i wcale nie po 5 godzin dziennie (jak pozwalała ustawa o skróconym czasie pracy) ale od zawsze po 7.35, bo pracuję w diagnostyce kardiologicznej.
Moje zarobki - zawsze podobne do pielęgniarek, czyli nigdy nie za wysokie. Ale dziś to jedyne o czym myślę, to zmiana pracy. Pielęgniarki odskoczyły i zarabiają dziś to 1200 zł (tzw "zębalowe"), więcej od techników elektroradiologii, rehabilitacji czy analityki medycznej. Ktoś powie nie są wielkie pieniądze, ale przy zarobkach 2200 brutto + wysługa miesięcznie, to dla nas przepaść.
Jestem przy pacjencie zarówno w pracowni, jaki i na oddziałach przy łóżku chorego, pochylam się nad nim z troską i chęcią pomocy. Bez naszej pracy nie będzie znieczulenia (potrzebne ekg), operacji (potrzebne zdjęcia rtg), odpowiedniego leczenia ( badania laboratoryjne), postawienia diagnozy (próby wysiłkowe, zapisy ekg metodą Holtera). Próby leczenia bez tego, nawet z najlepszymi lekarzami, nie powiodą się i nie pomogą tu nawet najwspanialsze pielęgniarki. Potrzebni są wszyscy i nasze Panie salowe jak najbardziej też. Niestety, dziś służba zdrowia to tylko lekarz i pielęgniarka. Często pacjenci nie rozróżniają nas od pielęgniarek. Bo jak rozróżnić nas od pielęgniarek pracujących w poradniach. Dziś siła jest w "kupie", a kilkudziesięciu techników na setki pielęgniarek, to żadna siła.
Kiedy moje pokolenie odejdzie na emeryturę to podniesie się alarm, że nie można operować, bo nie ma kto zrobić zdjęć, ekg, tomografii czy rezonansu. Ale dziś nikt się nie martwi o pracowników 50+, bo nie odejdą, bo i dokąd. Za starzy na rewolucję życiową. Ja mam 50 lat i jestem jedną z najmłodszych w pracowni.
Najwyższy czas na zmianę kształcenia personelu medycznego współpracującego z lekarzami. Jednolita wstępna część, a później wybór specjalizacji - jak u lekarzy. Jednakowy system wynagrodzeń dla wszystkich, a o wyborze specjalizacji decyduje nie tylko student, ale też zapotrzebowanie służby zdrowia na daną specjalizację. Dziś każdy robiący badanie oczekuje, iż będzie tam specjalista, który da mu nie tylko gwarancję dobrze wykonanego zdjęcia czy założenia aparatu Holtera, czy opieki nad pacjentem podczas próby wysiłkowej, ale także poczucia bezpieczeństwa, odpowiedzi na wszystkie pytania i empatii, czyli wszystkiego tego, za co chwali się pielęgniarki. A po wszystkim pacjent powie "dziękuję siostro", a pracodawca wypłaci wynagrodzenie jak technikowi, czyli o połowę niższe.
Technik elektroradiologii z 29-letnim stażem pracy
***
W cyklu "Szpitalny wyzysk" pojawiły się:
Lekarz: Po dobie pracy mam dzień wolny. Niektórzy muszą pracować ciągiem
Ratownik: Bywam opryskliwy na SOR-ze. Jestem częścią chorego systemu
Polska pielęgniarka: Zrzucamy się na płyn do naczyń, płakać się chce
Balicki: Im dłuższa kolejka, tym lepiej dla szpitala. Wolny rynek zniszczył służbę zdrowia
Grzegorz Sroczyński: "Tnijcie wszystko, byle nie pensję ordynatora"
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl