"Forma się liczy, to nas odróżnia od neandertalczyków. A styl polityki PiS-u mnie obrzydza" [LIST]

"Umiar przestał być zaletą, skrajność jest w cenie. Na dłuższą metę jest to spektakl męczący i żenujący" - pisze pani Magdalena Pietrzyk w liście do naszej redakcji.

Pani Magdalena pisze w odpowiedzi na felieton Piotra Skwiecińskiego, publicysty prawicowego tygodnika "Sieci", który zarzuca przeciwnikom PiS demonizowanie Jarosława Kaczyńskiego.

Szanowny Panie Redaktorze, 

uważnie przeczytałam Pański tekst dotyczący strachu, który wzbudza PiS u swoich przeciwników. Celowo nie piszę, że po mojej stronie barykady, bo myślę że dosyć już antagonizowania społeczeństwa i dzielenia się pod względem poparcia lub jego braku dla partii rządzącej.

Ma Pan sporo racji pisząc, że przeciwnicy PiS doznają w zasadzie histerycznego lęku przez obozem władzy i część z nich czeka na wprowadzenie stanu wojennego, a każde potknięcie, niezręczność czy głupstwo urasta do rangi spisku lub elementu większej strategii. Przyznam, że w pierwszych miesiącach po wyborach i ja ulegałam temu sposobowi myślenia, co nie wynikało wyłącznie z bujnej wyobraźni, ale również z realnych działań szeroko pojętej władzy. Wspomnę jedynie jedną z pierwszych manifestacji KOD w Poznaniu, gdzie dość dokładnie filmowano nieliczną wtedy grupkę demonstrantów. Z biegiem czasu emocje we mnie opadły i staram się z dystansem podchodzić do wydarzeń i zachodzących zmian.

Doceniam, że zauważa Pan, iż za czasów rządów PO taki sam lęk istniał i w obozie szeroko pojętej prawicy, nie wiem tylko, czy rzeczywiście na mniejszą skalę. Pamiętajmy też, że był i jest cynicznie podsycany np. przez wyznawców teorii o zamachu w Smoleńsku.

Na pewno przydałoby się uspokojenie debaty publicznej i nastrojów w narodzie, bo sytuacja taka, jak w tej chwili nikomu nie służy. Może nie doprowadzi nas do wojny domowej, ale też do niczego dobrego.

Pierwszy zarzut, jaki wysunę przeciwko politykom i środowisku PiS to styl w jakim prowadzą politykę, dokonują zmian i traktują społeczeństwo.

W życiu, poza treścią, liczy się forma. Wykształcenie i maniery powinny nas odróżniać od neandertalczyków. Forma, którą proponuje nam obecna władza napawa mnie obrzydzeniem. Obrona własnych (może i czasem słusznych) posunięć czy podglądów zawsze okraszona jest atakiem na oponentów. Argumenty ad personam zawsze przykrywają argumenty merytoryczne. Każdy odwołany urzędnik czy zwolniony pracownik jest złodziejem, agentem lub ma powiązania rodzinne z nomenklaturą, układem itd.

Każda nowa władza wymienia swoje kadry. Poprzednie władze jednak robiły to z większym wyczuciem. Obecnie mamy do czynienia z "zarządzaniem przez obgównianie", o którym pisał odwołany dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn. Jak w takiej atmosferze czują się obywatele, którzy na PiS nie głosowali? Jeśli są pracownikami instytucji lub firm państwowych, to mogą się spodziewać zwolnienia okraszonego inwektywami?

Debata publiczna prowadzona jest w tym samym stylu. Umiar przestał być zaletą, skrajność jest w cenie. Na dłuższą metę jest to spektakl męczący i żenujący. Oczywiście, opozycja podchwytuje ten ton i sama nierzadko podnosi temperaturę sporów, jednak nie sposób zapomnieć że to PiS wprowadził takie obyczaje na polskie salony. Może jaskółką tego stylu był Andrzej Lepper, ale wtedy wszyscy mówili „fi donc” i oblewali się rumieńcem.

Drugi zarzut to niedocenianie następców, kimkolwiek będą.

Żadna władza nie trwa wiecznie. W końcu ktoś władzę od PiS przejmie. Wierzę, Panu Redaktorowi, gdy twierdzi, że na prawicy nie będzie zgody na fałszowanie wyborów. Tworzą ją w końcu uczciwi i normalni obywatele, tak jak centrum i lewicę - w każdym razie musimy w to wierzyć, bo inaczej zwariujemy.

Problem zacznie się moim zdaniem wtedy, kiedy władzę przejmą ugrupowania skrajne, których wola wyborców nie będzie obchodziła. Po zdemontowaniu części konstytucyjnych zabezpieczeń (tylko dla celów bieżącej polityki) i pokazaniu sposobu, w jaki można obchodzić przepisy, co powstrzyma potencjalnych następców przed urządzeniem czegoś na  wzór marca '68 lub wcieleniem w życie ideału białej katolickiej Polski? Na pewno nie Trybunał Konstytucyjny.

Pewien znajomy na fali frekwencyjnych sukcesów marszy KOD mówił mi, że kiedy PiS zostanie odsunięty od władzy, to jedną specustawą przywróci się stan prawny sprzed wyborów w 2015 r. Zapytałam go wówczas, czy naprawdę uważa, że ktoś dobrowolnie ograniczy władzę którą posiada? Inna sprawa, czy w pełni z niej korzysta i co go przed tym powstrzymuje - sumienie i przyzwoitość czy ograniczenia wynikające z demokratycznych zasad.

Trzeci zarzut - zaprzęganie policji i prokuratury do prowadzenia bieżącej polityki.

Ze stosunkiem policji do obywateli w naszym kraju  problem był zawsze. Ludzie boją się kontaktów z policją, wynika to z zaszłości historycznych oraz z faktu, że nigdy nie było nam dane uwierzyć, że policjanci są po to żeby nam pomagać. Jeśli teraz policjanci wyciągają z demonstracji Władysława Frasyniuka za to, że siedział na chodniku i blokował inną demonstrację, to komunikat jest jasny. To władza decyduje o tym, czyj głos może być słyszany.

Aparat policyjno- prokuratorsko-sądowy najpierw został starannie zreformowany, potem wyselekcjonowano osoby, które będą w nim pracować. Wniosek nasuwa się sam - teraz się za nas wezmą.

Czy wobec powyższego tak trudno jest zrozumieć ogarniający ludzi strach? Tak jak obawa o sfałszowane wybory po prawej stronie była bagatelizowana przez ówczesną władzę, tak teraz strach przed państwem autorytarnym bierze górę po drugiej stronie i jest wyśmiewany przez obecną władzę. To także zostanie zapamiętane. Policja nas gnębiła, prokuratura straszyła, sądy niesłusznie skazywały, a Wy się śmialiście.

Często obu stron konfliktu nie stać na wyważoną rozmowę i przedstawienie swoich racji, emocje biorą górę. Może gdyby władza przestała wygrażać pięścią z mównicy i zmieniła ton, którym się do nas zwraca sytuacja uległaby poprawie. Jakiś ukłon w stronę przerażonej części społeczeństwa byłby na wagę złota. Obawiam się niestety, że jeszcze nie nadszedł na to czas.

Z poważaniem

Magdalena Pietrzyk

Więcej o: