"Alkoholik nie jest złym człowiekiem. Pije, bo jest wrażliwy, a w alkoholu topi smutki?" [LIST]

- Ludzie mówią: alkoholik pije, bo jest wrażliwy, a w alkoholu topi smutki. Prawda jest taka, że życie z pijakiem to koszmar - pisze nasz Czytelnik.

Mój brat nie żyje, zapił się na śmierć. To, że dojdzie do tragedii, było kwestią czasu. Liczyliśmy się z tym. Tyle tylko, że zastanawialiśmy się, kto pierwszy od nas odejdzie: matka czy brat. Dzisiaj, gdy już śmierć przyszła do naszego domu, powtarzam swojej mamie, że gdyby żył brat to pewnie jej kosztem. A może nawet i życiem, bo prędzej czy później by ją zatłukł. 

Pod koniec życia był w takim stanie, że w ogóle nie kontrolował swojego zachowania. Kiedyś przyszedł do jej pracy totalnie pijany. I co zrobił? Zaczął ją dusić. Bywały noce, że z nerwów nie zmrużyłem oka, czekając na powrót brata. Niestety, często po nieprzespanej nocy przychodził jeszcze gorszy poranek. Kiedy inne rodziny zaczynały normalny dzień, u mnie zaczynało się piekło.

Dźwięk, który do dzisiaj wywołuje we mnie niepokój to otwierany zamek drzwi. Jeżeli zamykały się dosyć szybko, wiedziałem, że wszystko będzie w porządku. Gdy nastała dłuższa cisza byłem pewien: mój brat jest tak pijany, że zaraz rozpęta się awantura. Wyzwiska to najdelikatniejsza forma agresji, przeważnie w ruch szły meble. Dostać można było tylko za to, że spędza się czas w domu. 

Ludzie czasami mówią: że alkoholik nie jest złym człowiekiem. Pije, bo jest wrażliwy, a w alkoholu topi smutki. Moim zdaniem twierdzą tak osoby, które nie doświadczyły przemocy ze strony pijącego członka rodziny. 

Prawda jest taka, że życie z pijakiem to koszmar. Nie życzę nikomu przez 25 lat żyć w ciągłym strachu przed własnym domem. Nie życzę też nikomu powrotu, po męczącym dniu z pracy czy szkoły i rozpoczęcia kolejnej ciężkiej historii, tym razem pod hasłem: życie z alkoholikiem. 

Złe doświadczenia budują człowieka? Otóż chciałem powiedzieć: że nie budują, tylko niszczą. Po tym wszystkim, co przeszedłem, nie jestem wcale silniejszy, wręcz przeciwnie.

Więcej o: