Usłyszałam od rodzica mojego ucznia: "To niemożliwe, żeby ktoś zarabiał 1500 zł" [LIST DO REDAKCJI]

Zamożniejsze osoby izolują swoje dzieci od rzeczywistości - ocenia Zuzanna. Przykład? Rodzice dzieci, z którymi pracuje. "Potrafię usłyszeć na przykład, że to niemożliwe, żeby ktoś zarabiał 1500 zł? - opisuje.
embed

Na Wasze listy czekamy pod adresem listydoredakcji@gazeta.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo do niepublikowania wszystkich listów.

Swoją historię w liście przesłanym do redakcji opisała Zuzanna:

Na co dzień pracuję z dziećmi - zarówno tymi z bogatszych, jak i mniej zamożnych warszawskich rodzin. Łączą je śniadania; bez względu na wiek najczęściej występują w nich chleb tostowy, żółty ser i keczup, czyli absolutna zmora dietetyków. Poza tym dzieci dzieli wszystko - to, do jakich szkół chodzą, czy i dokąd wyjeżdżają na wakacje, czy potrafią porozumiewać się w obcych językach, czy i na jakie zajęcia pozalekcyjne uczęszczają. Te z bogatszych rodzin mają jeszcze obowiązkowo iPhony.

Dzieci z mniej zamożnych rodzin doskonale znają świat "tych drugich" - przede wszystkim z mediów, być może również od rodziców. Zdarza się, że wiedzą, ile wynosi czesne w prywatnej szkole, ale trochę nie dowierzają, że to dwukrotność pensji taty (albo trzykrotność). Jednak ich koledzy z bogatszych domów o świecie swoich uboższych rówieśników nie mają pojęcia. Jak mogą mieć, skoro się z nimi nie stykają? Od jednego z uczniów usłyszałam zdanie: "Komunikacją miejską jeżdżą źli ludzie, dobrzy jeżdżą samochodami". Naprawdę, sam tego raczej nie wymyślił.

Rodzice albo izolują dzieci od szerszej rzeczywistości społecznej, albo sami nic o niej nie wiedzą. Jeden z rodziców mówi np., że to niemożliwe, żeby ktoś zarabiał 1500 zł. A jeśli już naprawdę zarabia (ale chyba drugie tyle dostaje pod stołem, no bo jak by przeżył?), to dlaczego decyduje się na dzieci? Poza tym 1500 zł to zarabiają ci, którzy wykonują pomniejsze zawody, kopią rowy czy zbierają truskawki, bo przecież za każdą inną pracę to się już płaci sensownie. Dla tej grupy społeczeństwo składa się z bezrobotnych, kopaczy rowów i zawodów dla elit. Kto zatem napędza gospodarkę?

Zamożni rodzice dzielą świat jak wszyscy inni - na "swój" i "ich". Tyle tylko, że w tym przypadku ci biedniejsi są jednolitą, szarą masą. Masą ludzi bezrobotnych, niewykształconych i wielodzietnych. Samych sobie winnych, korzystających z systemu pomocy społecznej i niepoprawnie głosujących. A co za tym wszystkim idzie - złych.

Taki obraz świata otrzymują dzieci. I biorą za dobrą monetę to, co mówią im rodzice; bo czemu niby mieliby im nie wierzyć? "A ilu jest bogatych ludzi w Polsce?" - zapytałam jednego z rodziców, z którym znam się lepiej. "Może 2%" - odparł. Sam sobie odpowiedział na pytanie, jaki procent społeczeństwa uważa za "swoją" grupę.

Na Wasze listy czekamy pod adresem listydoredakcji@gazeta.pl . Redakcja zastrzega sobie prawo do niepublikowania wszystkich listów.

Zobacz wideo