Ogień pojawił się ok. godziny 2 w nocy. Płomienie sięgały okien pokoju, gdzie śpią dzieci polityka PO. Co gorsze, w tym miejscu po ścianie budynku biegnie instalacja gazowa. "Była realna groźba eksplozji. Ogień rozprzestrzeniał się po ścianie, gdzie biegną rury z gazem. Gdyby instalacja puściła, nie uratowałbym dzieci, a kamienica mogłaby się zawalić" - opisuje dramatyczne wydarzenia Krzysztof Brejza w rozmowie z portalem Wyborcza.pl.
Jak mówi polityk PO, chciałby wierzyć, że to był przypadek, chuligański wybryk bez związku z jego działalnością. "Ale prawda jest taka, że ludzie wiedzą, gdzie mieszkam, muszę więc brać pod uwagę celowe działanie" - dodaje Brejza.
Krzysztof Brejza to jeden z najskuteczniejszych polityków opozycji. To on ujawnił aferę z premiami, które rząd Beaty Szydło przez dwa lata wypłacał swoim ministrom. W 2017 roku ministrowie i pracownicy rządu otrzymali łącznie ponad 2 mln 100 tys. zł nagród, a właściwie, jak także ustalił Brejza, dodatkowych pensji. Rekordzistą był ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak (obecnie szef MON), który otrzymał ponad 82 tys. zł premii.
Teraz poseł w imieniu PO domaga się powołania komisji śledczej ws. spółki GetBack, która miała doprowadzić tysiące ludzi do ogromnych strat finansowych na astronomiczną sumę 2,5 miliarda złotych.
Według Krzysztofa Brejzy, to spółka, która podlega nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego, błyskawicznie się zadłużyła i pozostawiła po sobie ogromne zobowiązania. Jak pisze poseł Po na Twitterze, 1/3 z tych środków wyparowała. Przypomina też, że GetBack sponsorowała w ostatnich miesiącach galę "Człowieka Wolności" oraz 25-lecie "Gazety Polskiej".
Wyborcza.pl zwraca uwagę, że do podpalenia domu polityka Po doszło na kilka godzin przed konferencją prasową ze Sławomirem Neumannem, podczas której Brejza ogłosił, że Platforma składa wniosek o powołanie komisji śledczej ds. afery spółki GetBack.