Według rzeszowskiej "Gazety Wyborczej" mężczyzna został przewieziony do szpitala, jego stan jest ciężki.
Do płonącego mężczyzny wybiegli policjanci, którzy byli wtedy w sądzie. Zaczęli gasić jego ubranie, wezwali pogotowie i straż pożarną.
- Na razie nic nie wiadomo o tym, by mężczyzna zostawił jakiś list pożegnalny - powiedział "GW" szef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie Dominik Miś.