Aktor nie raz mówił, że nie wyklucza startu w wyborach, a po zaskakującym zwycięstwie Donalda Trumpa wiemy, że wszystko jest możliwe. Fani liczący na to, że gwiazda "Szybkich i Wściekłych" zostanie najpotężniejszym człowiekiem na świecie, mają okazję do świętowania. Jak donoszą media, w Komisji Wyborczej, w imieniu Johnsona został zgłoszony komitet wyborczy.
Autorem zgłoszenia jest niejaki Kenton Tilford z Wirginii Zachodniej. Jego powiązania z Johnsonem nie są na razie znane, jednak jeżeli "The Rock" zdecyduje się wystartować, robotę papierkową ma już załatwioną. Czy naprawdę ma szansę wygrać?
Nie tylko sondaże dają gwieździe WWE szanse na objęcie urzędu. Komentatorzy polityczni także widzą potencjał w charyzmatycznym aktorze.
Fakt, że nie wypowiadał się w temacie [polityki] oznacza, że nie ma nic co można by wykorzystać przeciwko niemu
- tłumaczyła Alyssa Rosenberg w The Washington Post.
W maju tego roku, Johnson rozmawiał z magazynem GQ o "realnej możliwości" zostania prezydentem. Z wywiadu dowiedzieliśmy się, jak mogłaby wyglądać prezydentura gwiazdy:
Myślę, że gdybym został prezydentem, najważniejsze byłyby postawa i przywództwo. Branie odpowiedzialności za innych. Jeżeli ktoś by się ze mną nie zgadzał, nie wykluczyłbym go, tylko uwzględnił jego zdanie.
Dwayne Johnson do tej pory powstrzymywał się od sprecyzowania swoich poglądów politycznych, jednak był aktywnym działaczem nawołującym ludzi do głosowania. Przemawiał też w 2000 r. na Narodowej Konwencji Republikanów. Ostatnio pojawił się też jako prezydent w programie komediowym Saturday Night Live u boku Toma Hanksa.
Czas pokaże, czy polityka okaże się najbardziej lukratywnym reality show.