W czwartek wieczorem biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego zaczęło badać okoliczności śmierci Magdaleny Ż., która 26 kwietnia poleciała do Egiptu. Kobieta zmarła cztery dni później, w wyniku obrażeń, które miała odnieść po upadku z pierwszego lub drugiego piętra szpitala. Jednak Rutkowski jest zdania, że kobieta nie mogła umrzeć z tego powodu, ponieważ pod oknem znajduje się trawnik - podała wrocławska "Gazeta Wyborcza". To nie jedyna hipoteza, jaką detektyw wysnuł w ciągu zaledwie jednego dnia śledztwa.
Niewyjaśniona śmierć Magdy w Egipcie. Apel siostry: Nie bawcie się w detektywów
Rutkowski jest przekonany, że Magdalena Ż. przed śmiercią była ofiarą napaści seksualnej, możliwe, że nawet zbiorowego gwałtu. Jego zdaniem, ktoś podał jej tabletkę gwałtu, czego dowodem miały być zdjęcia z hotelu, na których kobieta zasłania się przed obiektywem. - Zasłania się nie przed obiektywem, ale ma alergię na światło. To typowa reakcja na środek zwany tabletką gwałtu - czytamy wypowiedź detektywa w "Gazecie Wyborczej". Mężczyzna pokazał też zdjęcie, które miało przedstawiać ciało Magdaleny w prosektorium. Okazało się jednak, że to fotografia, którą dwa lata temu strona internetowa lokalnego portalu zilustrowała samobójstwo Polaka w Egipcie.
Co ciekawe, ani Rutkowski, ani żaden inny pracownik jego biura, nie poleciał jeszcze do Egiptu, żeby badać sprawę na miejscu. W piątek zadeklarował, że jego zespół znajdzie się tam we wtorek 9 maja.
Więcej przeczytasz we wrocławskiej "Gazecie Wyborczej"
Postępowanie ws. śmierci 27-latki prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze. Jednocześnie sprawę badają również śledczy z Egiptu. - Śledztwo władz egipskich trwa. Jesteśmy bardzo zainteresowani jego wynikami, bo będą to jedyne wiarygodne informacje w tej sprawie - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Jakub Wawrzyniak z MSZ.
Kierowco, zwolnij! W ostatnich latach wzrosła liczba wypadków z udziałem pieszych