Prokuratura ze Szczecina zakończyła śledztwo w sprawie Marcina N. - fotografa, który nagrywał kobiety w aranżowanych przez siebie obscenicznych sytuacjach a następnie bez ich wiedzy zamieszczał te nagrania w internecie. Kobiety przychodziły do wynajmowanego przez niego studia fotograficznego, gdzie, jak myślały, odbywały się castingi. Miał też zamontować kamerę w toalecie polskiej ambasady w Brukseli.
O sprawie perwersyjnego fotografa zrobiło się głośno w sierpniu ubiegłego roku. W wielu miejscach w sieci pojawiały się nagrania, na których widać było masturbującego się mężczyznę, który następnie dodawał spermę do jedzenia. Chwilę później częstował nim kobiety, które nie były świadome, że nie jedzą zwyczajnych pączków czy pralinek. Jak informował "Głos Szczeciński", sprawa wyszła na jaw, gdy dwóch braci rozpoznało na jednym z takich nagrań swoje koleżanki. Natychmiast zlokalizowali sprawcę i oddali go w ręce policji.
Szybko okazało się, że mężczyzna ma na koncie znacznie więcej przewinień. Podejrzewa się go również o zamontowanie kamery w toalecie w polskiej ambasadzie w Brukseli - podała szczecińska "Gazeta Wyborcza". Nagrania z niej również miały trafiać do internetu. W artykule czytamy też, że N. nigdy nie rozstawał się z tabletem, który został zatrzymany przez policję oraz często miał przy sobie "mały słoiczek z jakąś cieczą".
N. skrzywdził swoimi filmami kilkanaście kobiet. Teraz stanie przed sądem. Za naruszanie prywatności grozi mu nawet 8 lat więzienia - informuje "Głos Szczeciński".
A TERAZ ZOBACZ: Pijany myślał, że wykiwa policję. Grubo się przeliczył