Nietypowy anons opublikował "New York Times". Jego autorką jest Amy Krouse Rosenthal, jeszcze do niedawna, szczęśliwa mężatka i mama. W liście kobieta wyjaśnia, dlaczego założyła mężowi konto na portalu randkowym.
Jestem na morfinie i przysypiam cały czas. Nie mogę szybko myśleć, ale nie mam dużo czasu, więc muszę się skupić. Muszę powiedzieć to co mam w głowie, dopóki żyję - zaczyna swoją opowieść.
Dalej pisze o raku jajników, który wywrócił jej życie do góry nogami.
Żadnych podróży do Afryki, które mieliśmy zaplanowane? Żadnych wypadów do Azji? Rak i koniec brzmią prawie tak samo. To był ten moment, gdy zaczęłam myśleć o planie B. Życie tylko tu i teraz i niewybieganie w przyszłość.
Kobieta postanowiła zatroszczyć się o swojego męża, Jasona. Uznała, że to ona poszuka mu przyszłej żony. Dlaczego? Bo nie chce, aby taki wspaniały człowiek był sam.
Chciałabym spędzić z nim resztę życia. Chciałabym widzieć nadal swoje dzieci, ale wiem, że zostało mi kilka tygodni na tej planecie. Co więc mogę zrobić? Mogę dać mojemu mężowi najwspanialszy dar, podarować mu szansę na kolejną miłość. Może dzięki temu ogłoszeniu odnajdzie go jakaś wspaniała kobieta, która da mu szczęście i doceni, jak wspaniałym jest człowiekiem?
W ogłoszeniu Amy pisze, że jej mąż jest przystojny i niesamowicie zręczny. Dobrze gotuje, uwielbia słuchać muzyki, jest kochającym ojcem i zdolnym malarzem.
Może to brzmi jakby mój mąż był księciem, ale tak właśnie jest - dodaje.
List Amy bardzo szybko obiegł świat. Wiele osób podziwia ją za poświęcenie, z jakim próbuje zatroszczyć się o męża. Ale pojawiają się też komentarze, że w ten sposób odbiera mu prawo do przeżywania żałoby.
A TERAZ ZOBACZ: Pijany myślał, że wykiwa policję. Grubo się przeliczył