Nie należy hamować zbierającej się w nas frustracji. Jak najszybciej postarajmy dać jej ujście. Możemy: kląć, płakać, napisać list do egzaminatora, w którym powiemy, co o nim myślimy (i podrzeć go lub rytualnie spalić).
Niepowodzenie, jakim niewątpliwie jest niezdany egzamin powoduje stres, a stres, jak wiadomo, nie jest dla nasz najlepszy. Należy się go jak najszybciej pozbyć. Sposoby na odstresowanie są różne.
Dla niektórych świetną metodą będą zakupy, pójście do cukierni, kina, inni wolą posłuchać muzyki, jeszcze inni poćwiczyć, wziąć długą kąpiel itd. itp.
Jeżeli powyższe nie pomaga, przyda się na pewno ktoś, kto nas wysłucha, wesprze na duchu, a może powie "Też kiedyś oblałem i - widzisz - żyję ".
Zawsze myśleliście, że mieliście w rodzinie samych "geniuszy"? Czas zapytać wujka, ciocię czy dziadków, czy aby na pewno tak było, lub dorwać się do świadectw swoich starszych.
Najprawdopodobniej okaże się, że im też kiedyś powinęła się noga. Powinno pomóc.
Każdy egzamin można powtórzyć, każdą pałę można poprawić. Pamiętajcie, że macie kolejną szansę i więcej czasu na naukę. Na dodatek część materiału macie już opanowaną.
Kiedy już trochę się otrząśniecie, warto przeanalizować dlaczego poszło źle. Przyczyn może być kilka: brak niezbędnej wiedzy, stres, który przeszkodził w myśleniu, zawzięty egzaminator. Gdy już zrozumiecie, czemu oblaliście, przejdźcie do następnego akapitu.
Jeśli przyczyną niepowodzenia był brak wiedzy, to sami wiecie, co zrobić. Nie ma innej metody niż przyłożenie się do nauki. Niech największą motywacją będzie dla was świadomość, że po raz drugi nie macie ochoty przeżywać takiej kompromitacji.
Gdy powodem był silny stres i nie jesteście go w stanie opanować żadną metodą, którą proponujemy wam w tekście Jak nie dać się zwariować, czyli jak zaliczyć egzamin i nie pomagają inne rady, warto rozważyć wizytę u psychologa.
On na pewno zna metodę, której jeszcze nie próbowaliście.
Najtrudniejszy przypadek to uprzedzony egzaminator. Czasem (rzadko bo rzadko, ale radość tym większa) wystarczy podejść i porozmawiać jak z człowiekiem (sic!) o tym, co jest powodem jego niechęci do naszej skromnej osoby.
Rozmowa może wiele wyjaśnić, chociażby to, że my też nie jesteśmy bez winy. Wtedy - obryci! - możemy ponownie stawić się przed jego obliczem. Jednak jeśli i to nie pomoże, może trzeba spróbować zmienić egzaminatora.
Pamiętajcie, że niezdany egzamin to tylko przegrana bitwa, ale nie wojna!