Bettina Langmár ma firmę sprzedającą automaty z prezerwatywami. Jest też twórczynią mobilnej aplikacji LoveInfo, na której nastolatki mogą znaleźć informacje na temat współżycia, środków antykoncepcyjnych czy po prostu faktów związanych z dojrzewaniem.
Aplikacja pozwala użytkownikom odnaleźć najbliższą przychodnię lekarską czy specjalistów lub instytucje, do których mogą się zwrócić w razie problemów. Może to być ginekolog, dermatolog, wenerolog (specjalista od chorób wenerycznych), a także numery bezpłatnego telefonu zaufania czy adresy tzw. okien życia.
Teraz Langmár chce pójść o krok dalej i wprowadzić do węgierskich szkół średnich automaty z prezerwatywami.
Takie urządzenie nie zużywa prądu - działa mechanicznie. Jednorazowo zawiera 75 sztuk prezerwatyw pakowanych pojedynczo w cenie 200 forintów (2,80 zł) za sztukę.
Automaty z prezerwatywami miałyby pojawić się w szkolnych toaletach. W dwóch szkołach już je zainstalowano Fot. screenshot z portalu www.tenyek.hu
W miejscowości Székesfehérvár są już dwie szkoły średnie, gdzie automaty zostały zainstalowane. Dyrektor jednej z nich powiedział, że spotkały się z pozytywną reakcją nauczycieli i rodziców, a uczniowie z nich korzystają.
Uczniowie ich używają, a my nauczamy i wychowujemy ich w taki sposób, aby nie traktowali swojego zdrowia jak niepotrzebną pracę domową
- mówi Lajos Rockenbauer, dyrektor szkoły zawodowej Comenius.
Automaty miałyby pojawić się także w pozostałych szkolnych toaletach w kraju. Zdaniem pomysłodawczyni inicjatywy ważne jest, aby młodzi ludzie mogli anonimowo i w przystępnej cenie nabyć środki antykoncepcyjne, jeśli decydują się na seks.
Automaty z prezerwatywami zapewniają tego rodzaju anonimowość, na którą w sklepach czy w aptekach nie ma co liczyć. Wiele osób hamuje konieczność zakupu prezerwatyw, często w ogóle rezygnują z tego pomysłu
- mówi Langmár w rozmowie z węgierskimi mediami.
Jednak nie musi to oznaczać, że tym samym rezygnują z uprawiania seksu. Decydując się na współżycie bez zabezpieczenia nastolatki narażają się na choroby weneryczne czy niechcianą ciążę.
Dyrekcje szkół przyjęły propozycję z mieszanymi uczuciami. Większość nie przebierając w słowach odprawiło z kwitkiem pomysłodawczynię inicjatywy mówiąc, że w ich szkołach na takie urządzenia nie ma potrzeby, oraz że oburzającym jest, że Langmár "chce wprowadzić seks do szkół".
István Pukli, dyrektor jednej z budapeszteńskich szkół średnich powiedział w rozmowie z dziennikiem "Magyar Nemzet": - Do naszej szkoły uczęszczają również młodzi ludzie w wieku 20 lat, jako że mamy też klasy 5-letnie. Z pewnością część uczniów prowadzi już aktywne życie seksualne, i być może lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby taki automat był, niż gdyby go nie było.
Za chwilę dodaje jednak:
- Ale w naszej placówce uczą się także osoby niepełnoletnie i nie wiem, jak miałbym skonfrontować ucznia 9. klasy (osoby w wieku 14-15 lat - przyp. red.) z automatem z prezerwatywami. Dla większości uczniów to może być korzyść, ale nie wiadomo, jaki wpływ wywarłby na młodszych.
Gabriella Hajnal jest dyrektorką szkoły podstawowej i dwujęzycznej szkoły średniej. Uważa, że na takie automaty z różnych względów nie ma miejsca w szkołach. Według niej dzieci nie należy zachęcać do tego, aby jak najwcześniej rozpoczynały życie seksualne:
- W szkołach średnich też nie powinno się reklamować tych urządzeń. Nie jestem zwolenniczką tego, aby uczniowie wcześnie zaczynali aktywność seksualną. Zgadzam się natomiast z tym, że jest kluczowe, aby uczniowie od 7. klasy otrzymywali staranną edukację seksualną. Automaty z prezerwatywami powinny pojawić się raczej w klubach, na festiwalach czy w aptekach.
Pod publikacjami w węgierskich mediach zwolennicy pomysłu wprowadzenia automatów przekrzykiwali się z jego przeciwnikami. Jeden z internautów ironizował:
Na jakich lekcjach uczniowie uprawiają seks? Na matematyce, fizyce czy tylko na biologii? A na przerwach dziewczyny chodzą do męskich toalet czy odwrotnie? Oj, dzieci! Czemu nie robicie tego na długiej przerwie? Wtedy jest więcej czasu!
Inna komentatorka takimi słowami wyraziła swoją aprobatę dla inicjatywy:
Możemy przymykać oczy, ale jest na nie (automaty - przyp. red.) zapotrzebowanie. Wszyscy wiedzą, że młodzież w tym wieku jest najbardziej aktywna, bo jest w "fazie eksperymentowania". Można wyznawać starodawne poglądy, że dla nastolatków to za wcześnie i tłumaczyć, że nie tym powinni się zajmować, ale właśnie tym będą się zajmować. Skoro tak czy siak będą uprawiać seks, przynajmniej niech się zabezpieczają. Kupowanie prezerwatyw w sklepie jest krępujące, dla wielu przerażające, nie mówiąc już o tym, że drogie.
Na końcu wypowiedzi internautka wchodzi w polemikę z krytykami, którym zarzuca hipokryzję:
A przeciwników pytam: wy też byliście tacy święci? Jeśli tego nie rozumiecie przejdźcie się do przychodni ginekologicznej i rozejrzyjcie, ile w niej widzicie przestraszonych dzieci. Nikt nie wprowadza seksu do szkół, bo on już tam jest! To naturalne.