Najważniejszym aspektem w twórczości pisarza drugiej połowy XIX wieku była obserwacja. Nie dopuszczano myśli, że można napisać jakiś utwór bez wcześniejszego, gruntowego poznania tematu, zebrania wszelkich możliwych informacji. Jednak dla pozytywistów najważniejsze było prawdopodobieństwo, nie prawda, co wydaje się dość dziwne. Prawdopodobny jest biedny subiekt, który do końca życia pozostanie sklepikarzem, ale milionerem? Nawet jeśli taki człowiek istniał naprawdę, to nie nadawał się do powieści realistycznej. Przecież był tylko wyjątkiem od reguły.
Aleksander Świętochowski, XIX-wieczny publicysta, recenzent oraz filozof, pokazywał w swojej recenzji "Lalki", że Prus nie umie dobrze skonstruować postaci. Dla niego Wokulski nie jest postacią prawdopodobną, typową. Z pewnością każdy człowiek pokonuję biedę ożenkiem z bogatą wdową. Do tego, kto nie chciałby mieć tak ogromnego talentu przedsiębiorczego? Główny bohater jest w stanie zarobić na wszystkim: damskich rękawiczkach, broni, kamienicy, handlu z Rosją. W przeciągu kilku lat powiększa swój majątek z 30 tys. do 600 tys. Świętochowski napisał wprost, że Wokulski czasem jest jak "[...] rozpruty worek pieniędzy, z którego one wylatują na bruk [...]".
Świętochowski dał Wokulskiemu przydomek "[...] chorobliwie niedołężnego i niepoprawnego mazgaja". Kto nie jest zmęczony historią miłosną Wokulskiego i Łęckiej? Mężczyzna korzysta ze swoich worków pieniędzy, obsypuje Izabelę garściami złota... Ta, o dziwo, nie pada mu do stóp. Wokulski jednak się nie zraża. Jego próby usidlenia Łęckiej przeplatają się z całkowitym zniechęceniem i wstrętem dla kobiety. Dochodzi do tego, że czytelnik "[...] obrzydza sobie wreszcie nieuleczalnego maniaka". Każdy normalny mężczyzna już dawno znalazłby sobie inną partię, a nie "[...] krążyłby wokół panny jak gimnazista". Czytelnicy, zmęczeni całą tą historią, po odebraniu sobie życia przez Wokulskiego - "[...] uznają, że na śmierć i odpoczynek sobie zasłużył".
Prus w początkowym tworzeniu postaci Łęckiej, "[...] był pod natchnieniem szczęśliwego pomysłu [...]". Miała to być delikatna panna, wychowana w bogatych ścianach kamienicy, która nie zna życia ubogich i uciśnionych. Z natury dobra i czuła, jeśli nie dla Wokulskiego, to chociaż dla papy. Szczęśliwy pomysł dość szybko przerodził się w nieszczęśliwy - zdaniem Świętochowskiego Izabela zmienia się w "bezduszną lalkę", która strzela oczami na prawo i lewo, poszukuje coraz to nowych wielbicieli, co nie przeszkadza jej w wyzyskiwaniu starych.
Powieść Bolesława Prusa nie zdobyła tak wielkiego uznania pod koniec XIX wieku, jak chociażby Nad Niemnem Orzeszkowej, ponieważ dla pozytywistów nie została zbudowana na podstawie rzetelnej obserwacji. Świętochowski pisał, że "Prus ma bardzo krótki wzrok i podobno doznaje zawrotu głowy na wyżynach". Oznaczało to dla recenzenta, że autor nie jest w stanie pokazać obiektywnie różnych grup społecznych, ale i rzeczywistości w ogóle. Postacie nie są prawdopodobne, nie przedstawiają ogółu polskiego społeczeństwa, a jedynie jakiś jego wycinek, co było zaprzeczeniem pozytywistycznego założenia powieści realistycznej.
Świętochowski oddawał jednak honory Bolesławowi Prusowi - przyznał, że jest on pisarzem oryginalnym i bardzo wartościowym, chociaż nie wybitnym.
"Lalka" Prusa może nie była popularna w kręgach pisarskich pod koniec XIX wieku, ale za to świeciła triumfy wśród czytelniczych. Dopiero z czasem została doceniona, jako jedna z pierwszych powieści psychologicznych. Doceniana jest do dziś, o czym świadczy narodowe czytanie "Lalki", które odbyło się w tym roku.