Wyniki matury 2015 z WOS-u mogły zaskoczyć wielu tegorocznych maturzystów. Większość z nich nie spodziewała się tak niskich wyników i miała zupełnie inne odczucia tuż po maturze.
W pierwszych godzinach po maturze wiele osób określiła maturę 2015 jako banalną. Maturzyści twierdzili, że zadania dotyczące procesu legislacyjnego, czy funkcjonowania Unii Europejskiej ich nie zaskoczyły. Za trudne zostały uznane tylko wypracowania, które dotyczyły m.in. relacji między organami ustawodawczymi a wykonawczymi w Polsce. Jedynym prawdziwym zaskoczeniem na maturze z WOS-u był fragment "Pana Tadeusza"
Zdecydowanie najniższe wyniki matur 2015 można było zaobserwować u osób zdających WOS. Średnia wyników z tego egzaminu wyniosła marne 26 procent. Trudno wytłumaczyć taki wynik. WOS nie należał do najczęściej wybieranych przedmiotów dodatkowych, co oznacza, że raczej nie zdawały go osoby, które po prostu musiały wybrać jakiś przedmiot rozszerzony, a nie zamierzały się do niego przygotowywać.
Na rozwiązanie matury 2015 z WOS-u maturzyści mieli 180 minut. Być może trzy godziny nie wystarczały na rozwiązanie 40 zadań, z których wiele wymagało dłuższej odpowiedzi pisemnej. Większość kwestii na maturze dotyczyła współczesnych problemów, co oznacza, że maturzyści musieli "być na czasie" i orientować się w aktualnej sytuacji politycznej i społecznej. Oznacza to, że wiedza szkolna mogła być momentami nieaktualna, a maturzyści musieli polegać na wiedzy, którą zdobyli samodzielnie. Problematyczna mogła być też wymagana znajomość podstaw polskiego prawa.
Zadziwiająco niskie wyniki matur 2015 uzyskali też maturzyści zdający geografię. Średnia 41 proc. nie jest powodem do zadowolenia. Taki sam wynik uzyskano z rozszerzonej matematyki. To jednak nikogo nie powinno dziwić. Tuż po maturze egzamin ten został uznany przez maturzystów za najtrudniejszy i spodziewali się najgorszego. Niewiele lepiej poszły biologia, fizyka i informatyka. Średnie wyniki z tych egzaminów nie przekroczyły progu 50 procent.
Od tego roku każdy maturzysta musi podejść do przynajmniej jednego egzaminu na poziomie rozszerzonym. Jest to ukłon w stronę uczelni wyższych, które były niezadowolone z poziomu przygotowania przyszłych studentów. Ze względu na nowość tego pomysłu nie zdecydowano się jednak wprowadzić żadnego progu zaliczenia. Oznacza to, że nawet osoby, które zdobyły 0 proc. z egzaminu rozszerzonego, ale zdały trzy egzaminy na poziomie podstawowym, otrzymają świadectwo dojrzałości.
W praktyce wiele osób wybiera jakiś przedmiot rozszerzony, ponieważ musi to zrobić. Nie zależy im na wyniku, przychodzą tylko na egzamin, żeby się podpisać i ewentualnie sprawdzić jak im pójdzie. Tak niskie wyniki (szczególnie te na poziomie 0 proc.) znacznie obniżają średnią.