Nie ma jednakowej, ustrukturalizowanej formy doradztwa w Polsce. Właściwie każda placówka realizuje działalność doradczą w odmienny sposób. Są to różnice dotyczące nie tylko liczby godzin na klasę, ale i przygotowania merytorycznego doradców, sposobu organizacji zajęć, czy charakteru i zakresu współpracy z instytucjami zewnętrznymi. Jak mówi Krzysztof Podwójcic z IBE: "Nie powinno się mówić o jednym doradztwie edukacyjno-zawodowym realizowanym w szkołach, a raczej o wielości form tej usługi".
Za najgorszą informację dotyczącą stanu doradztwa można uznać niezwykle niski wskaźnik szkół, które zatrudniają osobę na stanowisku doradcy zawodowego. Jedynie w 15 proc. placówek pracuje tzw. doradca "etatowy", czyli osoba, której głównym zadaniem jest doradzanie uczniom w zakresie przyszłej ścieżki edukacyjno-zawodowej.
W znacznej większości przypadków (80 proc.) rolę tę pełni inna osoba, dla której jest to zadanie dodatkowe. Najczęściej zajmuje się tym szkolny pedagog, który nie zawsze ma za sobą kursy, czy szkolenia przygotowujące do pełnienia tej roli, bądź nauczyciel, któremu brakuje odpowiednich umiejętności. W 5 proc. placówek nie ma nikogo, kto by się zajmował doradzaniem.
Najlepiej w zestawieniu wypadają gimnazja (w 96,1 proc. placówek istnieje jakaś forma doradztwa) i szkoły zawodowe. W 7,5 proc. liceów nie jest organizowana żadna forma doradztwa, technika wypadają jeszcze gorzej. Można więc wnioskować, że najbardziej pomaga się gimnazjalistom w wyborze odpowiedniego profilu klasy licealnej i uczniom szkół zawodowych w planowaniu przyszłej kariery.
Jednak za najważniejszą decyzję w życiu wiele osób uważa wybór kierunku studiów, który wpływa nie tylko na kolejne pięć lat życia, ale i na całe przyszłe życie. Mimo to, jedynie w 15 proc. liceów można liczyć na pomoc zawodowego doradcy.
Zawodowi doradcy są bardzo ważni, ponieważ ich działania zwykle docierają do większości uczniów szkoły. Korzystają też z bardziej zróżnicowanych technik, a ich działania są intensywniejsze. Jednak nie każda szkoła może sobie pozwolić na zatrudnienie takiej osoby.
Wiele szkół próbuje rozwiązać ten problem współpracując z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi, urzędami pracy, OHP i uniwersytetami.
Jednakże większość tych organizacji ogranicza się do przedstawienia oferty zawodowej bądź edukacyjnej. Zaś psychologowie z zewnątrz nie mają czasu na indywidualną pracę z uczniami i diagnozowanie ich umiejętności i preferencji.
Jak już wspomniano w większości szkół doradztwem zajmują się osoby, które nie ukończyły studiów wyższych w tym zakresie. W dodatku aż jedna trzecia z nich w ogóle nie posiada żadnych formalnych kwalifikacji, a 23 proc. ukończyło nieokreślonej długości i jakości kursy oraz szkolenia. Na szczęście 50 proc. zainteresowało się tą tematyką na tyle, żeby ukończyć studia podyplomowe z tego zakresu, co może być w dużej mierze zasługą programów finansowanych z pieniędzy Unii Europejskiej mających na celu aktywizację i zwiększanie kompetencji nauczycieli.
Osoby, które mają inne obowiązki rzadko też mają czas, żeby realizować swoje dodatkowe zadania. Wiele szkół poświęca na doradztwo od jednej do czterech godzin rocznie na klasę. Dobrze zrealizowane doradztwo powinno zaś być indywidualne i kompleksowe, co jest niemożliwe do zrealizowania w tak krótkim czasie.
Badanie zostało przeprowadzone przez Instytut Badań Edukacyjnych zatrudniający około 150 badaczy zajmujących się edukacją. W badaniu "Diagnoza stanu doradztwa edukacyjno-zawodowego w gimnazjum i szkołach ponadgimnazjalnych" w relacjach dyrektorów szkół i osób realizujących doradztwo wzięło udział 1000 placówek z całej polski, w tym szkoły specjalne.