Jesteśmy dużo dłużej w Unii Europejskiej, niż się powszechnie uważa

?Patologie są nagłaśniane, a dobrzy uczniowie i nauczyciele uznawani są za temat mało ciekawy. Faktem jest, że odnosimy sukcesy edukacyjne praktycznie w każdej dziedzinie? - mówi profesor Jan Madey - polski informatyk, wykładowca akademicki, profesor nauk technicznych od 30 lat zajmujący się zdolną młodzieżą w Krajowym Funduszu na rzecz Dzieci.

Monika Toppich: Konkurs EUCYS: do kogo jest skierowany i jaki ma cel?

prof. Jan Madey: Konkurs, który w Europie ma już prawie 30-letnią tradycję ma na celu aktywizację młodych ludzi i zachęcenie ich do zajmowania się nauką rozumianą bardzo szeroko - mówię zarówno o "nauce twardej", ale też o naukach społecznych. I z zadowoleniem stwierdzam, że konkurs EUCYS spełnia ową rolę, a Polska startuje w nim od 20 lat więc w pewnym sensie jesteśmy dużo dłużej w Unii Europejskiej niż się powszechnie uważa. Jedną z ról konkursu jest też pokazywanie pozytywnych przykładów.

Pokazywanie, że w polskiej szkole może być też dobrze, a nie tylko źle?

Tak, dokładnie. Patologie są nagłaśniane, a dobrzy uczniowie i nauczyciele uznawani są za temat mało ciekawy. Faktem jest, że odnosimy sukcesy edukacyjne praktycznie w każdej dziedzinie. Pod względem liczby nagród w konkursie EUCYS zajmujemy trzecie miejsce w Europie.

Zestawiając ze sobą wypowiedzi laureatów konkursu, można powiedzieć, że słowem-kluczem jest: pasja.

Wszystkie osoby, które zajęły wysokie miejsca, z którymi jeździłem na finały konkursu EUCYS, to ludzie z pasją, które nie poddawały się przeszkodom. Trzeba pamiętać, że nauka jest pod tym względem bardzo trudna, bo sukcesy odnosi się dużo rzadziej, niż porażki. Ale młodzi naukowcy kierują się często intuicją, nie wpadają w pewne naukowe koleiny, co pozwala im w zupełnie nowy, świeży sposób spojrzeć na jakiś problem i dzięki temu go rozwiązać albo przynajmniej wskazać kierunek rozwiązywania.

W wypowiedziach laureatów pojawiają się jednak głosy, że ich pasja i nauka często występowały wbrew szkole, rodzicom, którzy mówili, że dzieci powinny zajmować się wszystkimi przedmiotami i średnią. Co by pan radził młodym ludziom w takiej sytuacji?

Radziłbym robić jedno i drugie, dlatego, że ogólna wiedza jest potrzebna. Po pierwsze ta pasja może się okazać krótkotrwała. Owszem, niekiedy są to takie zainteresowania, które już zostają z człowiekiem - tak było w przypadku wielu laureatów konkursu EUCYS - ale nie jest to reguła. Po drugie - interdyscyplinarność jest potrzebna. W każdej dziedzinie trzeba wiedzieć coś o innych dziedzinach.

Zajmując się od 30 lat zdolną młodzieżą w Krajowym Funduszu na rzecz Dzieci, co roku organizujemy obozy dla zdolnej młodzieży, w czasie których zachęcamy do tego, by osoby, które już zajmują się pewną dziedziną, chodziły na zajęcia i wykłady z innych dziedzin. Idea jest taka, żeby poznać i zobaczyć cały świat, w pewnym sensie. Co nie oznacza, że należy młodych ludzi trzeba odciągać od głównego zainteresowania, ale powinno się także rozwijać zainteresowanie innymi dziedzinami.

To jest tak samo jak z matematyką: pytanie jest, po co ktoś ma się uczyć matematyki (dlatego też kiedyś zniknęła z matury), skoro w góry wie, że chce być polonistą albo historykiem i wie, że te matematyka nie będzie mu do niczego potrzebna?

Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że matematyka mądrze uczona jest gimnastyką umysłu, uczy logicznego myślenia, a ono pomaga w każdej innej dziedzinie. To samo można powiedzieć o informatyce - po co komuś, kto nie ma zamiaru zajmować się twórczo rzeczami związanymi z informatyką, ma się jej uczyć? Otóż programowanie to rozwiązywanie problemów i każdy z nas codziennie w pewien sposób programuje - nauczenie się jak to robić dobrze, może być bardzo ważne w codziennym życiu.

Wykładał pan na uczelniach zagranicznych - czy polscy studenci i uczelnie są na światowym poziomie? Czy faktycznie możemy śmiało rywalizować z innymi krajami?

Porównam uczelnie polskie z amerykańskimi, bo w USA najbardziej koncentrowałem się na zajęciach. Były dwie kwestie, które najbardziej mnie zaskoczyły i uderzyły. Po pierwsze ogólny poziom przygotowania matematycznego na studiach był dużo niższy, niż w Polsce. Z kolei motywacja do nauki była znacznie wyższa.

Miałem z jedną grupą zajęcia trzy razy w tygodniu i w piątki robiłem kartkówkę. I po dwóch tygodniach przyszli do mnie z pytaniem czy mógłbym kartkówkę dać im do domu! Zareagowałem pełnym zaskoczeniem: przecież chodziło o to, żeby kartkówka napisana była pod moją kontrolą! Na co oni spojrzeli na mnie jak na głupiego: czy oni się uczą dla mnie, czy dla siebie? Woleli, żebym przez te 15 minut jeszcze coś im wytłumaczył, niż żeby poświęcali czas na coś, co mogą zrobić w domu.

W polskiej szkole byłoby to rewolucyjne podejście!

Tak, zdecydowanie. I muszę przyznać, że w pełni to przyjąłem, zaakceptowałem. Chociaż poczucie wolności w Kalifornii czasem mnie dziwiło. Był taki jeden student, który przyszedł do mnie z pytaniem, dlaczego źle oceniłem jego zadanie. Nie rozwiązał go taką metodą, o jaką prosiłem, ale doszedł do rozwiązania i stwierdził, że skoro to jest wolny kraj, to sam może zdecydować, jaką metodą rozwiązuje zadanie i nie powinienem niczego narzucać.

Idealistyczne podejście do nauki dla siebie załamało się, kiedy na zajęcia przyszło sporo studentów z Ameryki Południowej, którzy żeby mieć przedłużoną wizę, musieli mieć zaliczenie kolejnego roku. I sprawa zaliczenia miała już w tym momencie zupełnie inne znaczenie, niż dla grupy, o której mówiłem wcześniej. Wtedy pojawiło się ściąganie i próby wywierania presji, żeby zaliczyć tam, gdzie nie powinno być zaliczone.

A do jakiej grupy należą polscy studenci?

W Polsce niestety nie ma zbyt wielu przedstawicieli tej pierwszej grupy... Jak pamiętam, ściąganie było rzeczą naturalną w szkole. Co więcej - pomaganie innym, czyli pozwalanie im ściągać, było w dobrym tonie. Inaczej było się uważanym za jednostkę aspołeczną w grupie dziecięco-uczniowskiej.

Niestety to rzutuje na całe dalsze podejście, bo staje się normalnym mechanizmem - jeśli ktoś musi napisać pracę zaliczeniową, nie ma na to, ani czasu ani ochoty, to po prostu ją ściąga. Celem jest uzyskanie zaliczenia. Środki nie są istotne.

Eucys_noweEucys_nowe Materiały partnera