Obozy integracyjne - świetna przygoda czy strata czasu?

O obozach studenckich krążą legendy. A w tych legendach alkohol leje się strumieniami, ludzie leżą pokotem na podłodze, a cały wyjazd żyjemy na zupkach chińskich i ususzonym chlebie. Ile w legendach prawdy, a o czym się nie mówi? Odsłaniamy prawdę o obozach studenckich.

Nowe doświadczenie

Przede wszystkim zadaj sobie pytanie, jaką jesteś osobą. Jeżeli szukasz nowych doświadczeń i chcesz zasmakować prawdziwego studenckiego życia - jedź! Wyjazdy zazwyczaj nie są drogie - wynoszą ok. 300-400 zł. za tydzień w całkiem komfortowych warunkach (łazienka w pokoju, przyzwoite jedzenie).

 

Weź jednak pod uwagę, że na obozie integracyjnym będziesz skazany na przebywanie z zupełnie obcymi ci osobami dwadzieścia cztery godziny na dobę, cały tydzień. Odpuść sobie taki wyjazd, jeśli czujesz, że to nie będzie dla ciebie komfortowe. Być może lepszym wyjściem będzie poznanie nowych ludzi w spokojniejszych warunkach sali wykładowej.

Tak dużo, dużo, dużo wódki

Nie da się ukryć - na wyjazdach studenci piją. I to dużo. Nie doradzałabym tych wyjazdów abstynentom, gdyż mogą się czuć zwyczajnie nieswojo. Wspólne picie może wspaniale integrować, jednak może też irytować.

 

- "Chciałam poznać ludzi, pogadać z nimi, a skończyło się to tak, że siedzieliśmy do białego rana i śpiewaliśmy "Hej sokoły". Niezupełnie tak to sobie wyobrażałam" - mówi Ania, studentka z Warszawy.

 

- "Nikt nikogo nie zmusza do picia, ale jeżeli nie chcesz w nocy integrować się z innymi pijąc napoje z procentami, to potem w dzień można odczuć pewną rezerwę ze strony osób, które już zaprzyjaźniły się przy pomocy kieliszka" - dodaje Angelika.

 

Naturalnie, nie trzeba nastawiać się na to, że na obozie nie dzieje się nic z wyjątkiem picia. Znakomicie integrują długie, wieczorne spacery; wspólne zakupy, nawet wspólne, poranne oglądanie telewizji. Nie należy się obawiać, że tematów zabraknie - pokojach kilkuosobowych zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie potrafił długo dyskutować nawet na temat kwiatków doniczkowych na parapecie.

Nie samą imprezą człowiek żyje

Zazwyczaj obozy zerowe zasadniczo różnią się od tych licealnych, nie tylko z racji dużej ilości napojów wysokoprocentowych, ale również pod względem atrakcji.

 

Nie ma już, jak w liceum, przesycenia muzeami i zabytkami. Zazwyczaj takie rzeczy odbywają się we własnym zakresie, chociaż pojawiają się zorganizowane odgórnie atrakcje typu paintball. Studenci mają określony czas wolny podczas którego robią co chcą, a potem wracają do ośrodka, a wówczas... No cóż, też robią co chcą. Na obozie zerowym wszyscy są już dorosłymi ludźmi. Czas wolny często jest urozmaicany różnymi zabawami integracyjnymi na których można dowiedzieć się wielu rzeczy o sobie, ale i również o uczelni, na której mamy studiować.

 

- "Ogromnym plusem takiego wyjazdu była możliwość poznania studiowania na uczelni wyższej od środka, okiem studentów "weteranów", którzy niejednokrotnie udzielili wskazówek, co z czym się je na studiach" - mówi Patryk, student z Warszawy. Osoby obecne na obozach zerowych mają często również mini-wykłady dotyczące Erasmusa lub Systemu Obsługi Studenta, co bardzo ułatwia wdrożenie się w tryb studiowania.

Koniec końców...

To, czy twój wyjazd integracyjny będzie udany czy nie, zależy w dużej mierze od łutu szczęścia. Jeżeli będziesz miał dobry nastrój i trafisz na odpowiednich ludzi, powinno się udać.

 

Ważne jest to, by pozwolić sobie na odrobinę luzu, nie oczekiwać od współobozowiczów rozmów na temat prozy Prousta.

 

- "Na wyjeździe najbardziej podobała mi się możliwość poznania nowych osób, z którymi spędzę najbliższe lata edukacji na studiach. Nawiązanie znajomości, które również mogą zaowocować przyjaźnią na wiele lat. Wyjazd integracyjny - wspaniała rzecz" - podsumowuje Patryk. Niestety, nie wszyscy mieli takie szczęście.

 

- "Trafiłam do pokoju z dziewczyną, która na wycieczce fotografowała się pod gdańskim Neptunem, a potem pytała, w jakim właściwie byłyśmy mieście. Nie miałam pojęcia, co z tymi ludźmi robić, o czym z nimi rozmawiać" - wspomina Ania. W przypadku dużych, państwowych uczelni można trafić na jeszcze jeden problem.

 

- "Chętnie bym pojechała na obóz integracyjny, ale gdy oddawałam dokumenty do sekretariatu, nikt mnie nie powiadomił, że taki jest" - opowiada Gabrysia, studentka z Warszawy.

Wyjazd integracyjny? Albo wrócisz z garścią wspaniałych wspomnień albo... Wzbogacony o wiedzę, że takie wyjazdy są zdecydowanie nie dla ciebie.

Więcej o: