Nieco wyższy, niż w poprzednich latach, poziom trudności na maturze zaowocował najgorszymi od lat wynikami egzaminu dojrzałości. Do tego niż demograficzny uderzający szczególnie w mniejsze ośrodki akademickie, powoduje, że uczelnie zaczynają uciekać się do najbardziej oryginalnych i kontrowersyjnych sposobów zdobywania studentów.
Jak można dowiedzieć się od przedstawicieli WSPiA osoba, która nie zdała matury może zostać przyjęta w charakterze wolnego słuchacza i może uczestniczyć w kursie obejmującym przedmioty pierwszego roku. Otrzyma również kartę wolnego słuchacza, na którą będą wpisywane oceny zaliczeniowe.
Będzie uczestniczyć w zajęciach i wykładach razem ze studentami, a po zdanych egzaminach (i przyszłorocznej maturze!) zostanie wpisana na drugi rok studiów dzięki temu, że przedmioty zaliczone na kursie mają taką samą liczbę punktów ECTS jak przedmioty obowiązujące na pierwszym roku studiów.
"Zyskasz cały rok!" - reklamuje nową koncepcję strona przeznaczona dla kandydatów. Jedyne o czym należy pamiętać przed złożeniem dokumentów to fakt, że wolny słuchacz nie nabywa statusu studenta i związanego z tym systemu profitów, ulg i świadczeń (jak np. ZUS).
- "Całkiem sporo osób się zapisuje" - mówi z zadowoleniem przedstawicielka biura rekrutacji. - "Dzwonią, pytają, jest sporo kandydatów."
- "Niż się zaczyna, plus dużo niezdanych matur, a przyszłych studentów trzeba znaleźć" - komentuje Jakub Cichuta, tegoroczny maturzysta. Dodaje, że choć matura była trudniejsza, niż poprzednie i niektóre arkusze wyglądały nieco inaczej, to jednak sesja też wymaga chęci i zaangażowania. A skoro zabrakło jej na maturze..
- "Dla mnie to trochę taki akt desperacji" - mówi Katarzyna Kała, studentka Uniwersytetu Opolskiego. - "Mamy niż demograficzny, nie ma studentów więc trzeba sobie radzić przyjmując ludzi, którzy nie mają matury. Jeśli ktoś nie zdał matury, nie wyobrażam sobie, że zda egzaminy na poziomie uniwersyteckim."
- "To jaskrawy przejaw zarówno postępującej dewaluacji - nobilitującego dość jeszcze w okresie młodości naszych rodziców - wyższego wykształcenia, jak i mało zgrabnych i na dłuższą metę szkodliwych, prób przezwyciężenia niżu demograficznego w pokoleniu obecnych maturzystów" - puentuje Jakub Sroka, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego i Warszawskiego.
- "W opinii ministerstwa, przyjmowanie "na studia" osób nieposiadających świadectwa dojrzałości, a następnie - po uzyskaniu tego świadectwa - zaliczaniu I roku i wpisywaniu na kolejny, II rok studiów, należy uznać za naruszenie obowiązujących przepisów prawa" - komentuje rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Łukasz Strzelecki.
Jak przypomina Resort Nauki do odbywania studiów w uczelni może być dopuszczona osoba, która spełnia warunki rekrutacji ustalone przez uczelnię oraz ma świadectwo dojrzałości - w przypadku ubiegania się o przyjęcie na studia pierwszego stopnia lub jednolite studia magisterskie.
Ustawa - Prawo o szkolnictwie wyższym nie dopuszcza możliwości odbywania studiów w charakterze "wolnego słuchacza" (brak takiego terminu). Sporadycznie, w okresie rekrutacji na studia, do ministerstwa telefonują osoby, które nie zdały egzaminu maturalnego, z pytaniem, czy mogą podjąć studia w charakterze "wolnego słuchacza".
WSPiA udało się uzyskać kompromis - między tym, że aby zostać studentem trzeba mieć świadectwo dojrzałości, a tym, by absolwenci po oblanej maturze nie tracili roku. Czy taki schemat sprawdzi się na innych uczelniach w dobie niżu demograficznego?