Rok podejmowali decyzję, w końcu ustalili: rozwód. I zaczęły się przepychanki - kto weźmie na siebie winę, jak podzielić majątek, co z opieką nad dziećmi. - Sprawa rozwodowa była koszmarem dla całej rodziny. Znajomi poradzili, żeby zwrócić się do mediatora. Nie skorzystaliśmy, bo nie wiedzieliśmy, jak znaleźć kogoś dobrego, kto nie będzie tylko kiwał głową - opowiada Marta, która rozwiodła się sześć lat temu.
Rzeczywiście, nie jest łatwo znaleźć dobrego mediatora. W Krakowie specjalistów zajmujących się mediacją (w sprawach gospodarczych, pracowniczych, rodzinnych) jest niewiele ponad 20. Ale za rok będzie ich więcej, bo studia skończą wtedy pierwsi absolwenci nowego kierunku UJ - mediacji. Roczna nauka kosztuje ponad 5 tys. zł, ale chętnych nie brakuje, słuchaczy jest 36.
- Pomysł z uruchomieniem tego kierunku był inicjatywą Centrum Alternatywnego Rozwiązywania Sporów, które działa przy wydziale prawa UJ od 2010 roku. Centrum jest miejscem, w którym prowadzi się badania na temat mediacji. Okazuje się, że bardzo potrzebnym miejscem, co podkreślają zarówno studenci, jak i wykładowcy - mówi Małgorzata Roszkowska z Centrum. - Współpracują z nami wybitni krakowscy prawnicy i czwórka mediatorów.
Mediacja, jako jedna z metod rozwiązywania sporów, nie jest jeszcze zbyt popularna w Polsce. Ale Ministerstwo Sprawiedliwości właśnie ruszyło z kampanią na jej temat, mediację chce też popularyzować Unia Europejska. To tańsza metoda i czasem bardziej skuteczna.
- Mediator nigdy jednak nie zastąpi sędziego, ale ugoda, do której doprowadzi, może stać się podstawą wyroku sądowego - tłumaczy Roszkowska. - Jego zadaniem jest znalezienie rozwiązania dobrego dla obu stron konfliktu. Czasem trzeba zacząć od uczenia ludzi, jak ze sobą rozmawiać, jak się szanować. Sąd tego nie zrobi, on ma wydać wyrok, zajmuję się więc przeszłością. Mediator ma pomóc ułożyć przyszłość.
Jest więc taniej, bo oszczędza się na kolejnych rozprawach; jest też krócej, ponieważ konflikt można rozwiązać w ciągu paru tygodni, a nie miesięcy czy nawet lat, jak to czasem się zdarza w postępowaniach sądowych. Dlaczego Polacy nie korzystają z pomocy mediatorów? Sędziowie mogą kierować sprawy do mediacji, ale rzadko to robią.
- Być może nie są do końca przekonani o skuteczności tej metody, a może po prostu nie wiedzą zbyt wiele na jej temat - zastanawia się Roszkowska. - Z badań wynika, że zaledwie jeden procent spraw rozwodowych sędziowie kierują do mediacji. Ale ten jeden procent robi wrażenie, jeżeli dodamy, że większość spraw trafiających do specjalisty jest rozwiązywanych, na 100 spraw aż 70.
Studenci nowego kierunku mają zajęcia z psychologii, socjologii i prawa. Po skończeniu studiów mogą zakładać stowarzyszenia zajmujące się mediacją, z ich pomocy będą też - i to pewnie coraz częściej - korzystać sądy. Zarobki przyzwoite - pierwsze spotkanie z mediatorem to 120 zł (sprawy materialne, czyli na przykład gospodarcze) i 150 zł (konflikty rodzinne). Żeby rozwiązać spory, trzeba przeważnie trzech, pięciu spotkań.
Mediatorzy z Centrum ARS zapraszają na swoje dyżury od poniedziałku do czwartku, więcej informacji na stronie www.law.uj.edu.pl/centrumars/.