"Proszę pana, to jest bardzo spokojny pies" - usłyszał dziennikarz Radia Zet Konrad Piasecki od opiekuna zwierzęcia, które zaatakowało Piaseckiego. "Mam dość "psów, które nie gryzą", rzucających się za mną w pogoń z okrzykiem właściciela "on nic nie zrobi". Kaganiec! Smycz! Bo będę gryzł!" - napisał dziennikarz na Twitterze.
Zasady co do wyprowadzania zwierząt określają miejskie regulaminy. W Warszawie nakazuje on przypięcie smyczy "na terenach przeznaczonych do wspólnego użytku". Mowa jest też o zwierzętach "agresywnych lub stanowiących zagrożenie dla otoczenia", które powinny nosić dodatkowo kagańce.
Zwolennicy bezwarunkowego egzekwowania trzymania psów na smyczy i zakładania im kagańców twierdzą, że zwierzę bywa nieprzewidywalne. Ich zdaniem podirytowany lub sprowokowany pies może kogoś zaatakować. Przeciwnicy smyczy i kagańców uważają m.in., że są rasy, które tego nie wymagają, a odpowiednio wytresowany pies nie jest źródłem żadnego niebezpieczeństwa.
Czy według ciebie powinno się zacząć egzekwować od opiekunów psów wyprowadzanie czworonogów na smyczy i w kagańcu?
"Nie widzę problemu w tym, że psy powinny chodzić w kagańcu i na smyczy. W parkach bawią się dzieci, spacerują starsi ludzie. Myślmy o sobie nawzajem. Sam często biegam w parku Skaryszewskim i za każdym razem muszę robić duże koło, bo właściciel wielkiego psa puszcza go samopas. Co z tego, że "jest łagodny i nie gryzie"? Ja tego nie wiem i nie muszę wiedzieć. Ale nie chcę się bać na ścieżkach." - pisze użytkownik Milseog na warszawa.wyborcza.pl.
"Nie mam nic przeciwko psom, ale przepisy są jasne. 37 lat jeździłem w MZA i nigdy nie pozwoliłem, by jechał pies bez kagańca. A przykładem jest zdarzenie mojego zmiennika, który jechał autobusem jako pasażer. Pani trzymała na kolanach ratlerka. Kolega przechodził obok. I ten maleńki pieszczoszek tej pani nagle ugryzł go w palec. Zwierzę zawsze będzie nieobliczalne, tak samo jak ludzie" - napisał użytkownik Kecaj na wiadomosci.wp.pl.
"Ludzie, chcecie , żeby chociaż ktoś miał gorzej niż Wy. To ludzie są nie wytresowani, sikają po cudzych podwórkach, śpią na klatkach schodowych, wywożą śmieci do lasu itd. To ludzie napadają na ludzi, kroniki są pełne zabójstw. Nie ma bardziej żałosnego widoku niż ten, gdy pies w kagańcu i na smyczy musi ze wstydem w oczach się załatwić. Dziś psy nie są bardziej agresywne od ludzi. Psy tak jak ludzie, jeśli są kochane, to są kochające" - pisze Pan Labrador w komentarzu na prawo.gazetaprawna.pl.
"Przepisy układają ludzie, którzy nienawidzą zwierząt. Dlatego nie mają zielonego pojęcia np. o psiej psychice. Zwykle właściciel wie, jaki jest jego pies. Dlatego właściciel powinien być odpowiednio dotkliwie rozliczony, gdyby pies kogoś ugryzł. Nie należy się bać na zapas" - zauważył Mirek we wpisie na prawo.gazetaprawna.pl.
A jakie jest twoje zdanie? Daj nam znać w komentarzu!