60 tys. osób zapowiedziało do tej pory, że weźmie udział w "Ogólnopolskim Strajku Kobiet" przeciwko możliwemu zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Tylu uczestników dołączyło do wydarzenia na Facebooku, które zorganizowano po apelu aktorki Krystyny Jandy o jak najszybszą reakcję na działania posłów. W "Czarny Poniedziałek" wiele kobiet, na znak protestu przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji, nie pójdzie do pracy i na uczelnie, porzucą też wszelkie prace domowe.
Czy popierasz "Ogólnopolski Strajk Kobiet"?
"Chodzi o to, żeby człowiek miał zagwarantowane podstawowe prawo do wolności, do decydowania o sobie i do możliwości wyboru kiedy przydarzy się dramat. Moim szefem jest kobieta, która na moje zaproszenie na strajk powiedziała, że do mnie nie dołączy - zrobiła minę pełną pogardy, w co ja się angażuję - i znając życie obetnie mi za to premię. Wstyd mi za takie kobiety! One też mają córki, siostry, przyjaciółki..." - skomentowała na Facebooku Justyna.
Mam nadzieję, że będzie nas duuuużo, duuuużo, bez względu na wiek i poglądy. Nie jestem zwolenniczką aborcji i nigdy bym się jej nie poddała, ale nie mogę się zgodzić na odgórne narzucanie kobietom określonej roli i egzekwowanie jej w więzieniach. To spychanie kobiet do roli ubezwłasnowolnionych istot, które nie mogą decydować o swoim losie. Nie ma na to mojej zgody - stwierdziła jedna z czytelniczek na portalu codziennypoznan.pl.
"Idę wspierać kobiety, bo to nie jest sprawa wyłącznie kobiet. O tym, co się ma dziać w brzuchu kobiety, wolno decydować wyłącznie kobiecie. To jej brzuch i jej decyzją - napisał czytelnik portalu gloswielkopolski.pl.
"Jednodniowy protest nie będzie miał żadnego znaczenia. On ma uderzyć, zaboleć, a nie bawić się w jednodniowe wolne" - napisała jedna z czytelniczek naszego portalu.
"Narasta we mnie bunt. Jak kobiety organizują strajk to nawet to jest za przyzwoleniem mężczyzn. Mamy wziąć wolne (urlop lub opiekę nad dzieckiem) mamy o to zapytać przełożonego (w 80% będzie to mężczyzna). I to oni jako łaskawcy, prezydenci miast, tej zgody udzielają urzędniczkom i deklarują poparcie. Wcale nie chodzi o to, żeby oni pokazali, że wszystko gra mimo, że kobiety nie przyszły do pracy, bo oni świetnie to wszystko zaplanowali i zorganizowali, ale właśnie o to, by wszystko było tego dnia sparaliżowane" - napisała nina na portalu trojmiasto.pl.
"A ja pójdę do pracy. Ten strajk nie da moim dzieciom chleba jak zostanę zwolniona dyscyplinarnie. A tak zrobi większość pracodawców, wyrzuci i przyjmie takie co szanują pracę. Ciekawe że najwięcej do powiedzenia mają kobiety z pensją kilkutysięczną netto. A te z najniższą krajową milczą" - napisała Magdalena na portalu noizz.pl.