Ta historia przypomina opowieści z filmów "Kevin sam w domu" albo "Kevin sam w Nowym Jorku". Ale te dramatyczne chwile zdarzyły się naprawdę. Jak podaje "MailOnline", na statku wycieczkowym, który odbywał rejs z Nowego Jorku na Bahamy i z powrotem, płynęła rodzina z dwojgiem dzieci. Po kilka dniach statek zawinął do portu na Bahamach.
Kiedy miał wyruszyć w drogę powrotną do Nowego Jorku, na statku były już dzieci i ich ojciec. Matka dzieci z jakiegoś powodu się spóźniała. Kiedy nadchodziła godzina wypłynięcia z portu, ojciec zostawił dzieci na pokładzie i zszedł na brzeg, żeby poszukać swej żony. Niestety, w tym czasie statek odbił od brzegu.
Pasażerowie statku zobaczyli nagle na brzegu kobietę, która pada na kolana, szlocha i macha rozpaczliwie rękami. Krzyczała: "Moje dzieci są na tym statku!". Okazało się, że to właśnie matka tej dwójki dzieci. Po chwili dołączył do niej mąż. Niestety, statek nie zatrzymał się i nie wrócił już do portu. Dwójka dzieci odpłynęła bez rodziców w kierunku Nowego Jorku.
Nie wiadomo, jakiej narodowości byli rodzice i dzieci. Nie wiadomo też, czy matka i ojciec polecieli samolotem po swoje dzieci do Nowego Jorku. Ale pozostaje wierzyć, że cała historia skończyła się szczęśliwie.