Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasBył kwiecień 2015 roku, gdy mieszkający w Fairdale w stanie Illinois Clem Schultz usłyszał w prognozie pogody ostrzeżenie przez tornadem w jego okolicy. Nie spodziewał się, że przejdzie ono blisko jego domu, jednak wiedział, że prawdopodobnie przez jakiś czas nie będzie prądu - opisuje " Daily Herald ".
Dlatego poszedł na strych, żeby zabrać stamtąd latarki. Gdy wyjrzał przez okno, zobaczył ogromne tornado na horyzoncie.
Sądził, że żywioł przemieszcza się w innym kierunku i zaczął nagrywać. Gdy zdał sobie sprawę, że tornado kieruje się w stronę jego domu, było już za późno - 85-latek nie był w stanie dość szybko zbiec na parter, gdzie była jego żona Geri. Nagrywał dalej. Tornado przeszło prosto przez jego dom.
Kilka minut później sąsiad pomógł Clemowi wygrzebać się z gruzów domu. - Nie patrz w dół - powiedział sąsiad. - Dlaczego? - zapytał Clem. - Pod tobą leży twoja żona. Nie żyje - odparł sąsiad. Geri, a także sąsiadka Schultzów Jacqueline, zginęły w kataklizmie.
Na początku Schultz nie chciał pokazywać nikomu nagrania, ani nawet oglądać go samemu. W końcu zdecydował się pokazać je doktorantowi badającemu tornada. Ten wykorzystał je w swojej pracy naukowej. Nagranie ma być wkrótce pokazywane na międzynarodowej konferencji meteorologicznej. - Jestem z tego dumny. Moje nagranie pomaga zrozumieć tornada, a więc też ratować życia - mówi Schultz.
Siłę tornada z Fairdale oznaczono jako cztery w pięciostopniowej skali - oznacza to, że wiatr wiał z prędkością 267-322 km/godz. Poza dwoma ofiarami śmiertelnymi, kilkanaście osób zostało rannych, a żywioł zniszczył 20 domów w niewielkim osiedlu.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!