Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasDwaj rybacy znajdowali się kilkadziesiąt kilometrów od brzegu miejscowości Barobo, kiedy zauważyli jacht z uszkodzonym żaglem. Filipińczycy weszli do częściowo podtopionego jachtu, gdzie poza ciałem marynarza znaleźli albumy fotograficzne, ubrania, puszki z jedzeniem i dokumenty, dzięki którym zidentyfikowano mumię jako Manfreda Fritza Bajorata, niemieckiego podróżnika.
W chwili śmierci Bajorat siedział przy stole, tak, jakby chciał wykonać połączenie przez radiotelefon. Ta pozycja, według kryminologa dr Marca Benecke wskazuje, że śmierć żeglarza nastąpiła nagle, np. w wyniku zawału serca. Nie wiadomo jednak kiedy do niej doszło.
Ciało zmumifikowało się dzięki miejscowemu klimatowi - wiatrom, wysokim temperaturom i słonemu powietrzu.
Policja próbuje odtworzyć trasę jego podróży, by dotrzeć do osób, które mogły mieć z nim kontakt. Prawdopodobnie ostatni raz widziany był w 2009 roku w Hiszpanii.
Zdaniem znajomego żeglarza, Bajorat był bardzo doświadczonym marynarzem i nie wypłynąłby podczas sztormu. Ta informacja wskazuje, że do złamania masztu doszło już po śmierci mężczyzny. Policja wykluczyła udział osób trzecich w śmierci żeglarza.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!