Lepper: Wzywam Jarosława Kaczyńskiego do sądu

- Wzywam Jarosława Kaczyńskiego w trybie wyborczym do sądu. Jeśli ma pan odwagę proszę wystosować pozew do sądu przeciwko mnie - mówił Andrzej Lepper w TVN 24. Lepper zarzucił premierowi nielegalne finansowanie organizacji powiązanych z Porozumieniem Centrum. - Tego się nie wyprze pan Kaczyński i nie wygra nigdy, bo ja podaję też banki - mówił Lepper na konferencji prasowej kilka godzin później.

Lepper mówił na konferencji, o jakie przelewy chodzi: pierwszy - z konta Fundacji Prasowej "Solidarność" na konto PC 3 mld 650 mln starych złotych (365 tys. nowych zł), drugi - z tej samej fundacji na konto Niezależnego Instytut Wydawniczego w Białymstoku 1 mld 700 mln (170 tys. zł obcenie). Oba przelewy miały być dokonane w 1991 roku, gdy Jarosław Kaczyński był jednocześnie prezesem PC i szefem Fundacji.

- Fundacja nie może wspierać partii, tego nie ma nigdzie na świecie. a w Polsce dokonało się - mówił szef Samoobrony.

Dowód Leppera to kserokopia dokumentu, którą, jat twierdzi, dostał "od jednego z czołowych działaczy PiS-u."

Putra: Dokument może być zwykłym śmieciem

Lider Samoobrony pokazał w "Kawie na ławie" tę kserokopię: chodzi o dokument z 1991 roku, który ma świadczyć o przelewach pieniędzy na Porozumienia Centrum i Niezależny Instytut Wydawniczy. Zdaniem Leppera, dokument świadczy o przestępstwie dokonanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Na kserokopiach - jak mówił Lepper - jest podpis obecnego premiera.

- Dokument może być zwykłym śmieciem - komentował Krzysztof Putra. - Kaczyński boi się rozliczenia PC i Telegrafu - odpowiedział Lepper.

- PiS ma czyste sumienie w tej sprawie - mówił Putra. - Sprawy finansowania PC i Fundacji Prasowej "Solidarności" były badane wielokrotnie, stukrotnie. Nie znaleziono w tej sprawie nic - mówił Putra.

- Wszystko tam jest legalne. Ustawa o finansowaniu partii politycznych została uchwalona dużo później. Pan jest zwykłym hochsztaplerem - mówił do Leppera Putra.

Lepper - pytany skąd ma dokument - stwierdził, że od człowieka z PiS. Odmówił odpowiedzi na pytanie, od kogo konkretnie, bo - jak powiedział - osoba ta zostałaby z PiS-u "wyrzucona na pysk."