W poniedziałek (16 października) rano opublikowane zostały wyniki sondażu late poll. Jego prognozy wskazują, że choć Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najprawdopodobniej najwięcej głosów w wyborach do Sejmu (36,6 proc.), nie da rady stworzyć rządu. Przewagę mandatów w Sejmie uzyska zapewne demokratyczna opozycja, w której skład wchodzi Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050) oraz Nowa Lewica. Miałyby łącznie 248 mandatów, czyli bezpieczną przewagę. PiS nie uratuje nawet koalicja z Konfederacją (przed czym to ugrupowanie się dotąd wzbraniało), która w wyborach uzyskała wynik znacznie niższy od przewidywanego (late poll wskazuje na 6,4 proc. i raptem 12 mandatów). Wszystko zatem wskazuje na to, że spełni się "czarny scenariusz" partii rządzącej.
Dziennikarze Onetu poinformowali, że stwierdzenia o "czarnym scenariuszu" padły ze strony jednego z ich rozmówców podczas konferencji na Nowogrodzkiej, organizowanej po równie pesymistycznych dla partii wynikach exit poll. Anonimowy polityk zapewniał jednocześnie, że PiS ma plan na tego typu sytuacje i w razie konieczności wcieli go w życie. - Jesteśmy gotowi go zrealizować punkt po punkcie, by opozycji nie było łatwo stworzyć rządu i sprawować władzy - cytują swojego rozmówcę dziennikarze.
Zgodnie z informacjami Radia ZET politycy partii rządzącej mieli liczyć na to, że ostateczne wyniki wyborów będą znacznie różnić się od badania exit poll. Pojawiać miały się również głosy, że Konfederacja nie przekroczy progu wyborczego, w wyniku czego liczba mandatów mogłaby wzrosnąć na korzyść PiS. Zdaje się jednak, że oczekiwania polityków PiS się nie spełnią. Wyniki late poll wskazały bowiem wyłącznie niewielką różnicę względem wyników przedstawianych przez exit poll.
To być może właśnie rozczarowujące dla PiS wyniki sondażu late poll są powodem, dla którego na Nowogrodzkiej zwołane zostało pilne spotkanie sztabu wyborczego i liderów PiS, o którym informuje portal WP.pl. Władze partii spotkać się mają w poniedziałek o 14.00. Według informacji, do których dotarli dziennikarze, przedmiotem spotkania ma być analiza wyników oraz ustalenie możliwości koalicyjnych, co do których sami posłowie pozostają sceptyczni. Niewykluczone, że rozpocznie się również poszukiwanie winnych rozczarowującego wyniku wyborów. - Atmosfera może być nieciekawa. Wkrótce zaczną się rozliczenia, które, w obliczu takiego wyniku, są nieuniknione - mówił dziennikarzom WP jeden z rozmówców.
W poniedziałkowym programie RMF FM pojawił się Joachim Brudziński, szef sztabu wyborczego PiS. Europoseł podkreślał, że jego stronnictwo wygrało wybory oraz wskazywał na wysoką frekwencję jako powód do radości. - W przeciwieństwie do dwóch poprzednich wygranych dla PiS wyborów jest oczywiste, że samodzielnie Prawo i Sprawiedliwość rządzić nie może - powiedział. Brudziński zapowiadał również, że jeśli do stworzenia rządu zostanie wyznaczony przez prezydenta polityk z PiS, stronnictwo podejdzie do rozmów o potencjalnej koalicji z PSL-em. Jednak PSL już się ustosunkował do pomysłów PiS. Szczegóły w artykule poniżej:
Brudziński podjął się również próby wskazania powodów, dla których PiS mogło rozczarować i stracić swoich wyborców. - Część naszych wyborców na te wybory nie poszła. Straciliśmy tych wyborców, którzy zawiedli się na nas za politykę wobec pandemii, zawiedli się na nas za politykę dotyczącą chociażby walki z bardzo wysoką inflacją - stwierdził. Starał się jednak równocześnie ująć jako przyczynę "nasycony żywymi emocjami spór polityczny".