W środę Leszek Miller był gościem "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. Były premier stwierdził, że w ostatnim czasie "niewątpliwie lepiej idzie opozycji, zwłaszcza Koalicji Obywatelskiej". - To było bardzo wyraźnie widać w ostatnią niedzielę, kiedy z jednej strony mieliśmy milionowy marsz, na który każdy mógł przyjść, a z drugiej strony w Katowicach była konwencja, gdzie nikt swobodnie nie mógł wejść - powiedział.
Jak zaznaczył, "odnosi wrażenie, że PiS zaczął się bać ulicy, nie chce organizować dużych wydarzeń politycznych, gdzie otoczenie jest niesprawdzone, nieprzygotowane". - To oznacza słabość, a nie moc - podkreślił europoseł i dodał, że w partii rządzącej nie pojawiają się już żadne nowe pomysły. - To jest wszystko powielanie tego, co już było. Widać wyraźnie, że dla PiS władza to nie jest środek do osiągnięcia celu. Władza to jest cel. Władza za wszelką cenę. Czy pan [zwrócił się do prowadzącego program Konrada Piaseckiego - red.] wierzy w to, że jak PiS wygra, to Kaczyński pozwoli sobie odebrać to zwycięstwo? Ja w to nie wierzę. (...) PiS będzie miał wystarczająco dużo czasu, że nawet jeśli będzie brakować mu trochę mandatów, to sobie je dokupi, mówiąc brutalnie - stwierdził Leszek Miller.
Odniósł się również do ataków polityków Prawa i Sprawiedliwości na lidera Platformy Obywatelskiej. - To, co się dzieje w stosunku do pana Tuska, przekracza wszelkie wyobrażenia i wszelkie pojęcie - powiedział. - Widocznie zwyciężył pogląd, że trzeba postawić na ten trwały elektorat, żeby niczego nie można było uszczknąć, trzeba po prostu wygrać wybory, a jak się je wygra, to - w zależności od okoliczności - zostaną podjęte działania utrwalające to zwycięstwo - dodał.
***