Zniszczono plakaty wyborcze posła KO. "Wycinane głowy to efekt siania nienawiści przez media rządowe"

Poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys złożył zawiadomienie na policję w związku z niszczeniem jego plakatów wyborczych. Kandydat KO do Sejmu z Dolnego Śląska powiedział, że proceder "ma charakter zorganizowany" i jest "efektem siania nienawiści przez media rządowe".

Piotr Borys będzie kandydował do Sejmu z dolnośląskiej listy Koalicji Obywatelskiej. Poseł KO poinformował, że w trakcie kampanii doszło do kilku incydentów związanych z niszczeniem jego materiałów wyborczych. Borys stwierdził, że wielokrotnie padł ofiarą hejtu, do którego przyczyniła się Telewizja publiczna, a zniszczone plakaty to konsekwencja "siania nienawiści" przez media rządowe.

Zobacz wideo Kobiety nie powinny się "boić", a "wasze miejsce jest tam, gdzie ono jest", czyli elokwentna wypowiedź Piotra Borysa

Poseł KO o "oblanych farbą billboardach" i "wycinaniu głowy z banerów" w woj. dolnośląskim

Piotr Borys poinformował na Twitterze, że zniszczono jego plakaty wyborcze, które znajdowały się w kilku miejscowościach na terenie województwa dolnośląskiego. Jak powiedział poseł KO, 26 września taki incydent miał miejsce w Polkowicach. Wcześniej do podobnych zdarzeń miało dochodzić w Bolesławcu i Głogowie. Poseł KO zauważył, że "to ma charakter zorganizowany".

Poseł KO podkreślił, że "oblanie farbą billboardów, wycinane głowy z banerów i niszczenie materiałów wyborczych, to efekt siania nienawiści przez media rządowe".

- Za każdym razem ja osobiście, kiedy jestem na przykład w telewizji publicznej, moje media społecznościowe zalewane są hejtem. Trzeba temu powiedzieć stop - powiedział Piotr Borys.

Piotr Borys składa na policję i do prokuratury zawiadomienie ws. zniszczonych plakatów wyborczych

Poseł KO stwierdził, że "pewna granica skali została po prostu przekroczona". Polityk dodał, że zawiadomił w sprawie zniszczonych plakatów służby i złożył wniosek o ściganie sprawców. - Za niszczenie materiałów wyborczych składam wniosek na policję i do prokuratury - przekazał Piotr Borys.

Więcej o: