Jeszcze parę słów wstępu, nim rzucimy się wgryzać w konkrety. Podstawą tego podsumowania są wyłącznie oficjalne programy wyborcze, nie wypowiedzi poszczególnych polityków. W przypadku Koalicji Obywatelskiej jako program traktuję "100 konkretów", w przypadku Trzeciej Drogi - "12 gwarancji Trzeciej Drogi" wzbogacone o postulaty z tegorocznego programu PSL i rozwiązania programowe Polski 2050. Program programowi nierówny, niektóre są długie i pełne szczegółów, niektóre krótsze, hasłowe - więc siłą rzeczy różną długość mają też ich skróty. Ostatnim punktem przy omówieniu planu na edukację każdej z partii zawsze jest oferta dla nauczycieli. To tutaj piszę m.in. o tym, co proponuje każdy komitet w kwestii ich wynagrodzeń. Przedostatni punkt to specjalne propozycje dla uczniów i uczennic. Można sobie sprawdzić, które ugrupowania chcą sfinansować młodzieży laptopy czy tablety, a także - bo to popularny postulat - kto planuje dawać dzieciom w szkole ciepły obiad.
Patologiczne korepetycje. "Sposób zorganizowania pracy szkoły musi prowadzić do odciążenia rodziców" - obiecuje PiS. Partia rządząca zapowiada zmianę siatki godzin tak, żeby korepetycje nie były już potrzebne. W klasach I-III dzieci miałyby odrabiać lekcje tylko w szkole, partia zapowiada też więcej pozalekcyjnych zajęć dodatkowych, w tym takich, które pozwolą uzupełnić braki w wiedzy. Prywatne korepetycje PiS nazywa "patologicznym zjawiskiem", które kosztuje rodziców "dziesiątki milionów złotych", w programie brak jednak refleksji nad tym, dlaczego rodzice po ośmiu latach szkoły rządzonej przez ministrów PiS wydają na zajęcia dodatkowe aż tyle.
Sexed - nie, patriotyzm - tak. Edukacji seksualnej w polskiej szkole nie będzie. PiS zapowiada całkowity zakaz "seksualizacji dzieci", a co znaczy ta nowomowa, to wszyscy wiemy. Zamiast podstawowych informacji o seksualności człowieka uczniowie i uczennice dostaną "pedagogikę dumy". Jak czytamy w programie PiS, edukacja powinna przebiegać "w duchu wartości właściwych naszej cywilizacji i z poszanowaniem dla Ojczyzny, jej historii i bohaterów z przeszłości". Budowaniu "poczucia dumy z przynależności do narodu polskiego i bycia częścią Europy" mają też służyć wycieczki za szkolny bon "Poznaj Polskę".
Praca po szkole. "Absolwenci szkół oraz uczelni polskich, rozwijający naturalne i odkryte talenty, będą wykształceni w zawodach przyszłości i od razu zatrudniani na polskim rynku, oferującym bardzo dobrze płatną pracę" - taką wizję roztacza partia rządząca. Ma w tym pomóc m.in. budowa nowoczesnych pracowni naukowych, informatycznych i technicznych. PiS zapowiada też stworzenie ośrodków edukacji zawodowej współpracujących z uczelniami i konkretnymi branżami. Ogólnie wizja szkolnictwa u PiS z jednej strony stawia na patriotyzm, a z drugiej na to, żeby uczeń po szkole przydał się przemysłowi i biznesowi ("zapewnimy wykwalifikowanych pracowników przedsiębiorcom").
Dla uczniów. Laptop dla każdego czwartoklasisty, darmowy kurs prawa jazdy dla każdego osiemnastolatka. Dofinansowanie ciepłych posiłków w szkole.
Dla nauczycieli. Dla PiS szczególnie ważny wydaje się "autorytet nauczyciela". Nie wiadomo, co ma to dokładnie znaczyć, ale ta zbitka słów przewija się w programie kilkukrotnie. Raz - przy zapowiedzi, że PiS będzie zwiększał wynagrodzenia nauczycieli (ale bez żadnych konkretów). Chce im też zapewnić większą ochronę prawną (znów: bez konkretów) i przywrócić emeryturę nauczycielską.
Odpolitycznienie szkoły. KO obiecuje natychmiastowe wycofanie przedmiotu HiT i zmianę podstaw programowych i podręczników (mają być "tworzone i zatwierdzane przez ekspertów i nauczycieli, a nie przez polityków"). Chce też, żeby nauczyciele mieli większą niezależność w doborze lektur i rozszerzaniu tematów.
Zajęcia dodatkowe zamiast prac domowych. Zamiast prac domowych odrabianych w szkole w klasach I-III (program PiS), KO proponuje całkowitą likwidację prac domowych w podstawówce. W szkole mają się za to odbywać bezpłatne zajęcia pozalekcyjne - i wyrównawcze, i rozwijające zainteresowania, i sportowe.
Kwestia religii. Koalicja Obywatelska chce wykreślić ocenę z religii ze świadectw. Postuluje też, żeby religia odbywała się zawsze albo na pierwszej, albo na ostatniej lekcji.
Dla uczniów. Indywidualne szafki dla dzieci w każdej szkole (żeby plecaki były lżejsze), wszystkie podręczniki w wersji elektronicznej.
Dla nauczycieli. KO zapowiada podniesienie wynagrodzeń nauczycieli o minimum 30 proc. (nie mniej niż 1500 zł brutto na osobę), z systemem automatycznej rewaloryzacji. A językowo: zamiast o autorytecie nauczyciela mówi o jego autonomii i prestiżu zawodu.
Nowe, inne lekcje. Lewica do programów szkolnych chce wprowadzić podstawy cyberbezpieczeństwa, elementy edukacji obywatelskiej, klimatycznej i zdrowotnej (w tym wiedzy o zdrowiu psychicznym i seksualności). To czyni z niej jedyną partię, która w swoim programie wspomina o edukacji seksualnej. Tak jak KO planuje "deczarnkizację" szkoły i tworzenie programów przez ekspertów, proponuje też współpracę szkół z NGO-sami i lokalną społecznością. Do tematu korepetycji Lewica też się odnosi - ma zamiar zapewniać uczniom w ramach publicznej edukacji i wsparcie w doganianiu programu, i zajęcia rozwijające talenty. A programy szkolne chce przemodelować tak, żeby stawiać na naukę analitycznego, krytycznego i twórczego myślenia oraz pracę w grupie zamiast "wkuwania na pamięć".
Bezpieczeństwo i wsparcie psychologiczne. Lewica planuje zapewnić wsparcie psychologiczne (także długofalowe) każdej osobie od przedszkola do końca edukacji. Psychologowie szkolni mieliby współpracować z poradniami psychologicznymi. Ma się pojawić aplikacja mobilna do szybkiego, anonimowego zgłaszania przypadków przemocy w szkołach, a nauczyciele i uczniowie mają zyskać dostęp do szkoleń antyprzemocowych i antydyskryminacyjnych. W kwestii relacji uczeń-państwo: powołany ma zostać Krajowy Rzecznik Praw Uczniowskich.
Świecka szkoła. Lewica jako jedyna partia obiecuje całkowite wyprowadzenie religii ze szkół. Jak czytamy w programie: "Zaoszczędzone środki skierujemy na organizację zajęć wspomagających dla uczniów ze szczególnymi potrzebami".
Dla uczniów. Bezpłatny ciepły obiad dla każdego dziecka. Bezpłatne podręczniki również w szkołach średnich, a zamiast laptopa - czytnik e-booków. Darmowa lokalna komunikacja publiczna dla uczniów i uczennic.
Dla nauczycieli. Lewica zapowiada podwyżki dla nauczycieli i innych pracowników oświaty w wysokości minimum 20 proc. w pierwszym roku od początku nowej kadencji parlamentu. Ma to być finansowane z budżetu państwa.
Więcej angielskiego i nowe przedmioty. Trzecia Droga chce, żeby dzieci uczyły się angielskiego od pierwszej klasy podstawówki, a po ósmej mówiły już w tym języku płynnie. Planują zmienić programy tak, aby uczyły "kompetencji przyszłości związanych z rozwojem nowych technologii i zdolności syntetycznego myślenia". Polska 2050 proponuje też edukację ekologiczną i klimatyczną, a u PSL - obowiązkową wiedzę o ekonomii oraz wiedzę o ekologii i zdrowym trybie życia. Trzecia Droga, jak KO i Lewica, chce wyprowadzić politykę ze szkół i zwiększyć ich autonomię (także w zakresie swobodniejszego doboru metod i treści nauczania przez nauczycieli). Jednocześnie zastrzega, że w szkole powinno się przekazywać wiedzę o "nowoczesnym patriotyzmie, otwartości, prawach człowieka i bogactwie polskiej kultury".
Opieka psychologiczna i opieka w ogóle. Trzecia Droga chce, żeby w każdej szkole uczniowie mieli dostęp do psychologa i opieki medycznej. Polska 2050 dodaje do tego jeszcze pedagoga. PSL stawia z kolei na bezpłatne świetlice we wszystkich szkołach podstawowych i podkreśla potrzebę zmniejszenia liczebności klas.
Dla uczniów. Dofinansowany z budżetu ciepły posiłek w szkole. Program iTornister (to indywidualna zapowiedź PSL), czyli "tablet z internetem i wszystkimi niezbędnymi podręcznikami dla każdego dziecka na wsi i w małych miejscowościach".
Dla nauczycieli. Głównym postulatem Trzeciej Drogi jest zwiększenie wydatków na edukację do 6 proc. PKB. W programie PSL czytamy: "średnia płaca nauczyciela na etacie musi równać się średniej płacy w gospodarce". Z kolei Polska 2050 chce zapewnić początkującemu nauczycielowi pensję w wysokości średniej krajowej na start, a wraz ze zdobywanym doświadczeniem - podwyżki (zapowiada też szybszą, krótszą ścieżkę awansu). I PSL, i Polska 2050 planują też dofinansować z budżetu państwa szkolenia dla nauczycieli.
Wizja Konfederacji jest najbardziej rewolucyjna spośród wszystkich przedstawionych. Podczas gdy inne komitety proponują podwyżki dla kadry, zmiany w programach nauczania czy szerszą pulę zajęć dodatkowych, Konfederacja chce zupełnej przebudowy systemu - i nauczania, i zatrudniania, i finansowania szkół - co niosłoby za sobą konsekwencje idące dużo dalej niż w przypadku programów innych partii. Dlatego w streszczeniu planów tego komitetu pozwalam sobie niektóre z nich zarysować.
Bon edukacyjny. To kluczowa propozycja Konfederacji. Partia chce, żeby zamiast szkół publicznych finansowanych z budżetu państwa do każdego ucznia przypisać konkretną kwotę, którą rodzice mogliby wydać w dowolnym miejscu - szkole publicznej (bo ich likwidacji Konfederacja w programie nie postuluje), prywatnej czy w edukacji domowej. Jednocześnie program informuje, że szkoły mogłyby swobodnie pozyskiwać dodatkowe środki z innych źródeł: "czesnego, darowizn, dopłat samorządowych, grantów, współpracy z przedsiębiorstwami i sponsorami". Jeśli dodać do tego propozycję, że wynagrodzenie dyrektora-menedżera mogłaby być powiązana z wynikami finansowymi placówki (inna opcja: z osiągnięciami uczniów), dostajemy szkołę zbliżoną do komercyjnego przedsiębiorstwa.
Wolna amerykanka. Według Konfederacji każda szkoła mogłaby opracować swój własny, autorski program nauczania i organizację roku szkolnego. Jak parokrotnie podkreśla program, "państwo nie wtrąca się działanie szkoły". Konfederacja chce zlikwidować kuratoria oświaty i samorządowe wydziały oświaty, a MEN miałby odpowiadać wyłącznie za egzaminy okresowe i sprawdzanie, czy szkoła działa zgodnie z zasadami BHP. To oznacza, że państwo nie będzie mieć żadnej możliwości interwencji, jeśli szkoła - nawet publiczna - zechce uczyć o tym, że szczepionki trują albo że Pan Bóg stworzył człowieka i to jest prawda naukowa. Albo jeśli dyrektor zacznie wprowadzać dziwne zasady w związku z grantami od firm i sponsorów, które pozyskał dla zwiększenia własnego wynagrodzenia. W szkole publicznej mogłaby go odwołać tylko Rada Rodziców. I rodzice w ogóle wydają się jedyną siłą, która w wizji oświaty Konfederacji ma szansę na szkołę wpływać. Cytuję: "w każdej chwili mogą 'zagłosować nogami' i zabrać dzieci do innej szkoły (wraz z pieniędzmi z ich bonów edukacyjnych)". Szkoła jako stałe, bezpieczne środowisko dla dziecka, relacje z kolegami i nauczycielami w tej prostej wizji zostały pominięte.
Dla uczniów. Tutaj Konfederacja nie ma żadnych propozycji, co jest logiczne, skoro według jej pomysłu wszystko ma indywidualnie ustalać każda pojedyncza szkoła.
Dla nauczycieli. Konfederacja zapowiada "deregulację zawodu nauczyciela". Szkoły miałyby "konkurować o dobrych nauczycieli stawkami wynagrodzeń i warunkami pracy". W programie brak informacji, czy nauczyciele mieliby być jakkolwiek chronieni przed uśmieciowieniem zatrudnienia czy utratą pracy na okres wakacji, ale raczej nie pasuje to do wizji szkoły-firmy, do której państwo się nie wtrąca. "Deregulacja" pachnie raczej prekaryzacją zawodu niż eldorado specjalistów kuszonych wysokimi pensjami.
Decentralizacja edukacji. Dużo miejsca w programie zajmują podkreślenia, że szkoły i uczniowie powinni być związani z lokalną społecznością. Ugrupowanie chce, żeby mniejszy wpływ na działanie szkół miały władze centralne, a większy - samorządy, dyrektorzy i rady pedagogiczne. Chodzi tu m.in. o dostosowanie programów nauczania (zwłaszcza godzin dodatkowych) do miejscowych potrzeb. Szerszą autonomię w doborze metod kształcenia mieliby mieć też nauczyciele. Wśród wartości, na które chcą stawiać w edukacji, Bezpartyjni Samorządowcy wymieniają m.in. pracę zespołową, kreatywność, umiejętność krytycznego myślenia i innowacyjność.
Dobrostan psychiczny. Partia chce, żeby w każdej szkole dostępny był psycholog i pedagog (jeden etat na maksymalnie 200 uczniów). Jak piszą w programie, także nauczyciele powinni posiadać "niezbędne kwalifikacje, które pozwolą im pomóc uczniom w rozpoznawaniu uczuć, radzenia sobie z przykrymi emocjami, a zwłaszcza stresem, co ma istotne przełożenie na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży."
System trymestralny. Ta propozycja chyba najbardziej wyróżnia program Bezpartyjnych Samorządowców. Zamiast dwóch semestrów proponują trzy trymestry. Argumentują, że ma to umożliwić m.in. lepsze monitorowanie postępów uczniów i częstsze spotkania rodziców z wychowawcami i nauczycielami.
Środki na szkoły. Ugrupowanie chce, żeby samorządy dostały na edukację gwarancje finansowe zamiast subwencji od państwa, a także więcej wpływów z podatków na funkcjonowanie szkół. Oprócz tego przy rozliczaniu PIT-u można by było odpisać 1,5 proc. podatku na konkretną placówkę edukacyjną, a szkoły po lekcjach mogłyby wykorzystywać swoją infrastrukturę w celach komercyjnych.
Dla uczniów. Rozwojowy Bon Edukacyjny w wysokości 100 zł miesięcznie z przeznaczeniem na dodatkowe zajęcia edukacyjne dla dzieci (od psychoterapii przez zajęcia z logopedą po prywatne korepetycje). Darmowe posiłki w każdej szkole.
Dla nauczycieli. Bezpartyjni Samorządowcy chcą wyższych wynagrodzeń dla nauczycieli (konkretne liczby nie padają) - tak, by nie uczyli w kilku różnych szkołach, ale każdy był związany z jedną. Proponują dotacje na szkolenia dla nauczycieli i postulują, żeby zapewniać im dostęp do pakietów opieki medycznej. Chcą też "dopuścić możliwość odparcia ataku fizycznego przeciwko nauczycielowi, którego status wyznaczą wzmocnione regulacje dotyczące funkcjonariuszy publicznych".