Łukasz Mejza ma dziesiątki plakatów na wsiach, chociaż wyborcy go nie znają. "Powiesili, to niech wisi"

Łukasz Mejza prowadzi przedwyborczą ofensywę w województwie lubuskim. W tamtejszych wsiach można zobaczyć liczne plakaty kandydata Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu, a w niektórych miejscowościach wiszą wyłącznie banery z Mejzą. Wielu mieszkańców nie wie jednak zbyt dużo o Łukaszu Mejzie ani aferach, w które był zamieszany. Przyznają też, że jest im wszystko jedno, jaki polityk reklamuje się na ich płotach.

Łukasz Mejza będzie kandydował do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu zielonogórskim. We wsiach znajdujących się na terenie województwa lubuskiego można zobaczyć dziesiątki jego plakatów wyborczych. Wielu mieszkańców przyznaje jednak, że nie zna Łukasza Mejzy. Decyzja o zezwoleniu na zawieszenie reklamujących Mejzę banerów to często nie wyraz sympatii wobec kandydata PiS, ale przejaw obojętności i braku zainteresowania krajową polityką.

Zobacz wideo Łukasz Mejza puszcza nagranie z Tuskiem w Sejmie. "Brakuje tylko, żeby pan założył biuro podróży Tusk travel i pielgrzymki organizował, najlepiej do Berlina"

Łukasz Mejza ma wyłączność na banery w kilku wsiach. "A co mi to przeszkadza? Niech sobie wisi"

Dziennikarze Wirtualnej Polski sprawdzili, ile banerów Łukasza Mejzy znajduje się w lubuskich wsiach. W miejscowości Kaczenice, gdzie mieszka mniej więcej 200 osób, dostrzegli około 10 takich plakatów. Podkreślono przy tym, że nie zauważono, aby reklamowali się tam inni kandydaci. Podobną sytuację zaobserwowano we wsi Klępina - tam również dostrzeżono wyłącznie plakaty Mejzy.

Mieszkańcy zostali zapytani, dlaczego pozwolili na powieszenie plakatów Łukasza Mejzy na swoich płotach. - Ktoś przyjechał i powiesił ten plakat. Pytali się o zgodę, więc powiedziałam, żeby robili, co chcą. A co mi to przeszkadza? Niech sobie wisi - odpowiedziała jedna z kobiet. Dodała, że "nie zna żadnego polityka".

Inna mieszkanka również przyznała, że nie wie, kim jest Łukasz Mejza. - To nie ja się zgadzałam, to mąż zdecydował. Mnie to jest obojętne, kto u nas będzie wisiał, nie interesuję się polityką. Jest mi wszystko jedno - przyznała kobieta.

Mieszkańcy lubuskich wsi nie znają afer Łukasza Mejzy. "Coś tam obiło mi się o uszy, że były jakieś oszustwa"

Mieszkańców zapytano również o afery z udziałem Łukasza Mejzy. Jak pisaliśmy, Mejzę oskarżano o oferowanie niezwykle kosztownych terapii, które były oferowane m.in. nieuleczalnie chorym dzieciom, choć nie zgromadzono żadnych dowodów naukowych potwierdzających skuteczność tych praktyk. Kandydata PiS podejrzewano również o to, że dopuścił się nieprawidłowości w związku z wydawaniem unijnych pieniędzy. Wielu potencjalnych wyborców Mejzy nie zna tych afer.

- Ja tego pana nie znam, nie wiem, kim on jest, to co mi za różnica, czy on wisi na moim płocie, czy nie? Jeździli po wsi i pytali się, czy mogą powiesić plakaty, nie przeszkadza mi to - stwierdziła jedna z kobiet. Nieco lepiej poinformowany w sprawie Łukasza Mejzy jest pan Henryk. Jednak dla mężczyzny wyrażenie zgody na zawieszenie plakatu kandydata PiS również nie stanowiło problemu.

- Coś tam obiło mi się o uszy, że były jakieś oszustwa i wyłudzenia, ale żeby to on jeden był w coś zamieszany. Jakby nie Mejza, to na jego miejscu byłby powieszony ktoś inny z PiS-u. Jak już przyjechali i powiesili, to niech wisi - powiedział pan Henryk.

Więcej o: