Robert Bąkiewicz w trakcie rozmowy na antenie Radia Radom (7 września) odniósł się do wcześniejszej debaty z posłem Koalicji Obywatelskiej Konradem Frysztakiem. - Rozmawiałem z posłem Frysztakiem, który mówi, że polską suwerenność można sprzedać za dwie trybuny pobudowane na stadionie w Radomiu - powiedział kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Sejmu. Sąd Okręgowy w Radomiu uznał, że ta wypowiedź była niezgodna z prawdą i nakazał politykowi Suwerennej Polski przeprosić posła KO. Bąkiewicz zapowiedział, że nie zastosuje się do tego wyroku i wyjaśnił powody swojej decyzji.
Jak informuje portal cozadzien.pl, 21 września sąd orzekł, że Bąkiewicz ma przeprosić Konrada Frysztaka w swoich mediach społecznościowych i na antenie Radia Radom, a także wpłacić trzy tysiące złotych na Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym "Do Celu" i zwrócić koszty postępowania. Bąkiewicz stwierdził, że wyrok to przykład "odbierania wolności słowa", przeciwko czemu kandydat PiS zamierza aktywnie protestować.
- Nie zastosuję się do orzeczeń, jeśli byłyby one niezgodne z prawdą i stanem faktycznym. Jeśli sąd będzie miał taką możliwość, będę wnioskował o to, żeby zamienić to na areszt czy więzienie. Bardzo chętnie w ten sposób będę protestował przeciwko odbieraniu mi wolności słowa, która w mojej ocenie jest łamana przez sąd - powiedział Robert Bąkiewicz.
Robert Bąkiewicz skomentował wyrok również na Twitterze. Polityk Suwerennej Polski nazwał orzeczenie "zemstą sędziowskiej kasty". Zapowiedział też złożenie odwołania od wyroku i zadeklarował, że "nie zamierza przepraszać Frysztaka, nawet jeśli sąd będzie chciał go wsadzić do więzienia". Bąkiewicz stwierdził także, że sędzia Marek Gralec, który wydał orzeczenie, jest rzekomo stronniczy. Kandydat PiS wnioskował wcześniej o wyłączenie Gralca, ale sąd odrzucił jego wniosek.
"Wyrok oczywiście jest kuriozalny i całkowicie się z nim nie zgadzam. Ale jak mógłby być inny, skoro 'przypadkowo' wylosowano sędziego Marka Gralca z 'Iustitii'. Tak, tej 'Iustitii', która blokowała reformy sądownictwa i chce, aby polskie prawo było poniżej prawa Unii Europejskiej. Wyrok był więc z góry znany. Nie zdziwiłbym się, gdyby treść orzeczenia była pisana przed samą rozprawą" - napisał Robert Bąkiewicz.