Jak donoszą dziennikarze "Gazety Wyborczej", banery wyborcze zostały zniszczone w nocy z wtorku na środę (z 19 na 20 września). Marta Wcisło skomentowała to w mediach społecznościowych. Do opublikowanego wpisu dołączyła również nagranie, w którym pokazuje porwane materiały wyborcze. Na banerze znajdującym się za nią widzimy ślady niedokończonego, wykonanego sprejem napisu. Jak się zdaje, miał on brzmieć "PiS, PO - jedno zło".
"Dzisiaj chuligańskie bojówki zniszczyły moje banery w Lublinie. Do wszystkich wandali mam wiadomość: Nie dam się zastraszyć!" - ogłosiła posłanka we wpisie na Facebooku. - Kolejne zniszczone materiały wyborcze. Komuś się bardzo naraziłam, ale nie zniechęcicie mnie i nie zastraszycie mnie - powtarzała w opublikowanym nagraniu.
Dziennikarze "GW" otrzymali również treść zgłoszenia, które posłanka PO wysłała do komendanta Straży Miejskiej w Lublinie. "Wcześniejsze przypadki zniszczenia moich materiałów wyborczych miały charakter incydentalny. Tym razem jednak sytuacja wygląda na zorganizowaną akcję" - cytują reporterzy w artykule. "Rozmiar szkód wskazuje na celowe działanie. Podkreślam, że niszczone nie były tylko same materiały wyborcze, ale również konstrukcje, na których je umieszczano, co pozwala wykluczyć przypadkowy chuligański wybryk, a wskazuje na celową działalność osób pragnących zakłócić spokojny i demokratyczny przebieg kampanii wyborczej" - ostrzegała kandydatka w swoim piśmie.
"W ostatnim czasie wielokrotnie padałam ofiarą gróźb karalnych, hejtu oraz szkalowania w szczególności w Internecie. Zgłaszanie ich na policję niestety nie przynosi rezultatu – sprawcom udaje się zachować anonimowość. Mam podstawy, by powiązać ze sobą te sytuacje i traktować je nie tylko jako naruszenie mojego bezpieczeństwa osobistego, ale i swobody wyrażania poglądów w ramach trwającej kampanii wyborczej" - informowała Wcisło w piśmie do komendanta Straży Miejskiej w Lublinie. Wyrażała przy tym niepokój, że agresja słowna może zmienić się w agresję fizyczną. Mówiła również, że martwi się przede wszystkim o pracowników jej biura, którzy - jak podkreśla - są na pierwszej linii frontu.
Marta Wcisło zaznaczyła, że to nie pierwszy przypadek ataku na nią. W rozmowie z "GW" z marca tego roku mówiła między innymi o nienawistnych słowach, które dostaje po wizytach w programach TVP. - Wbijemy ci nóż w plecy, zgwałcimy twoją córkę, poderżniemy ci gardło. Nie masz prawa chodzić po ulicach i żyć w tym kraju, Jesteś Niemką, faszystką, wyprujemy ci flaki. Miałam też kilka alarmów bombowych w biurze - wyliczała w rozmowie.
Wcisło informowała o problemie mierzenia się z mową nienawiści w internecie od lat. W roku 2021 opublikowała w mediach społecznościowych szereg obelg od internautów , które dostała po wizycie w programie TVP. "Gdzie ty widzisz kobietę, ja widzę kawał szmaty" - pisał jeden z nich. "Wcisło to tępa dzida z Lublina" - komentowała inna.