- Zaczynamy ten dzień nietypowo. Przed fabryką kłamstw. To tutaj telewizja rządowa przygotowuje każdego dnia materiały, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a mają wspierać partię rządzącą w kampanii - mówił Donald Tusk na początku konferencji przed siedzibą TVP. Po niespełna dwóch minutach konferencję Donalda Tuska przerwał Michał Rachoń. - My nie ustąpimy, a ten człowiek będzie odpowiadał karnie, także za to, co robi dzisiaj - mówił Donald Tusk, po kilku minutach awanturowania się Rachonia. Działacz w ogóle nie reagował na wezwania Tuska, polityków PO i obecnych współpracowników o wyciszenie się i spokój. Wykrzykiwał pytania, niezrozumiałe zbyt dobrze, z powodu braku mikrofonu, i nie chciał odejść. Politycy Platformy Obywatelskiej odpowiadali mu, żeby zaprosił Tuska do studia, wtedy dostanie odpowiedzi. Towarzyszący Tuskowi Kamila Gasiuk-Pihowicz, Borys Budka i inni przedstawiciele PO chcieli wezwać policję, ale przez kilkanaście minut przed TVP nie pojawił się żaden funkcjonariusz.
- Oni zaprzedali misję telewizji publicznej. Ale zapewniam, że my dostaniemy się z informacją do domów Polaków, niezależnie od bojówek PiS-u wysyłanych jako pseudodziennikarzy TVP - mówił Tusk. Były premier poinformował, że PO zdecydowała, żeby "nasze posłanki i posłowie przekroczyli próg tego miejsca i uczestniczyli w audycjach i programach propagandowych telewizji rządowej, żeby móc wykorzystać każdą okazję, żeby odbiorcy telewizji rządowej mogli usłyszeć prawdę".
Na koniec konferencji tuż przed 9:00 podsumował, że w pewien sposób jest wdzięczny zakłócającemu konferencję Rachoniowi, który idealnie pokazał, na czym polega propaganda i typ funkcjonariusza partyjnego za ogromne pieniądze. - Bojówkarze do fabryki, a my wracamy do pracy - podsumowała prowadząca konferencję.
We wtorek rano Prawo i Sprawiedliwość opublikowało nowy spot przedwyborczy, w którym premier Mateusz Morawiecki zapowiada, że rząd przyjmie specjalną uchwałę, w której wyrazi sprzeciw wobec nielegalnej imigracji. Morawiecki spaceruje po ulicach Tarnobrzegu i zapewnia, że w tym mieście nie ma dzielnic, w których mieszkają "nielegalni imigranci". - Nigdzie w Polsce nie ma dzielnic grozy. Nie ma, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości, wbrew temu, co opowiada teraz Donald Tusk, skutecznie broni naszych granic przed napływem nielegalnych imigrantów - deklaruje premier i podsumowuje ponad minutowy spot stwierdzeniem, że "Polskę trzeba ochronić przed Tuskiem".
Przypomnijmy, że lider największej partii opozycyjnej Donald Tusk jest jedną z osób, które informują opinię publiczną o aferze wizowej, w którą zamieszani mieli być urzędnicy polskiego ministerstwa spraw zagranicznych. "Siedem osób usłyszało zarzuty powoływania się na wpływy w państwowej instytucji oraz przyjęcia korzyści majątkowych" - przekazała w czwartek Prokuratura Krajowa. Dotychczasowe ustalenia dziennikarzy wskazują, że miało dojść do licznych nieprawidłowości przy wydawaniu wiz dla imigrantów. Przedstawiciele obozu rządzącego twierdzą, że "żadnej afery nie ma".
***
Wybory i referendum, 15 października 2023 r. Gazeta.pl
***