15 września Mateusz Morawiecki pojechał na spotkanie z mieszkańcami Ełku (woj. warmińsko-mazurskie). Z premierem chcieli porozmawiać nie tylko sympatycy Prawa i Sprawiedliwości, ale również wyborcy krytyczni wobec działań obecnego rządu. Przynieśli oni transparenty, na których napisano "PiS = drożyzna" oraz "Komu wiza? Komu?", co nawiązywało do opisywanej przez nas afery wizowej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Wyborcy nie mogli jednak przedstawić premierowi swoich racji, ponieważ nie zostali wpuszczeni na spotkanie z Morawieckim.
Jeden z mieszkańców, którzy pojawili się na spotkaniu z Mateuszem Morawieckim, stwierdził, że "tym złodziejom trzeba powiedzieć prawdę", o czym możemy przeczytać w "Fakcie". Wyborcy poinformowali, że okazało się to niemożliwe, ponieważ "wypraszano" ich z sali. - Mnie wyprosili, powiedzieli, że nie mogę wejść, bo "nie" - przekazała Dorota Cieślińska-Pawłowicz.
- Nie chcieliśmy się awanturować. Chcieliśmy przyjść i zadać pytanie. Ale niestety nas nie wpuścili - powiedział jeden z mężczyzn. Inny zauważył, że podczas wydarzeń organizowanych przez inne partie nigdy nie spotkał się z podobną sytuacją. - Jeżeli tak ma wyglądać demokracja, gdzie jest selekcja, gdzie jest dobór osób, które wchodzą, to smutny los czeka nasz kraj - stwierdził.
Osoby, które wpuszczono na spotkanie z Mateuszem Morawieckim, usłyszały m.in. komentarz premiera na temat afery wizowej w MSZ. - Jak w każdym normalnym państwie, wszędzie zdarzają się nieprawidłowości. Zobaczcie, co oni teraz mówią. Usiłują powiedzieć, że w sposób nielegalny, nieprawny, przyznanych zostało ponad 200 tys. wiz - przekonywał Morawiecki twierdząc, że takich wiz wydano "tylko" kilkaset. Warto zauważyć, że PiS w swoich spotach wyborczych wielokrotnie straszył uchodźcami z Azji i Afryki, a tymczasem w mediach społecznościowych można znaleźć nagrania na których inni migranci tłumaczą, w jak prosty sposób można kupić polską wizę.