- Mimo że jestem przyzwyczajony do różnych zaskoczeń, spotyka mnie coś zupełnie niezwykłego. Otóż mówią mi, że mniej więcej co najmniej połowa klubu Koalicji Obywatelskiej do mnie dzwoni. Ja, co prawda, nie mam przy sobie tego swojego telefonu, bo wypycha kieszenie, ale ja tam tego nie widzę, ale tak mi mówią. Z drugiej strony, od ośmiu lat krzyczą o dyktaturze, a teraz ciągle do mnie. Zupełnie ich nie rozumiem, ale trudno ich zrozumieć - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak dodał, "to tylko taki żart po bardzo udanym spocie z jego kotem".
Jarosław Kaczyński podczas wystąpienia nawiązał też do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i rzekomo krążących w Warszawie plotek o tym, że mógłby być kandydatem Koalicji Obywatelskiej na premiera.
- Podczas kampanii wyborczych stosowane są różnego rodzaju chwyty. Np. w czasie kampanii prezydenckiej w 2020 r. najpierw kandydowała pewna pani, przez uprzejmość wobec pań nie będę wymieniał jej nazwiska - stwierdził prezes PiS, mówiąc o Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. - W pewnym momencie została wymieniona na pewnego pana [Rafała Trzaskowskiego - red.]. Rzeczywiście uzyskał dużo lepszy wynik. Otóż dzisiaj ta pani kandyduje do Senatu i więcej nic na ten temat nie będę mówił. Jeżeli chodzi o tego pana, on jest takim cieniem, pomocnikiem... . Na sali ktoś rzucił słowo "giermek". - Nie chcę używać takiego słowa, poza tym giermek to nie było mało. Można było z tego zostać rycerzem. Otóż, ma takiego pana i teraz co niektórzy mówią, że on wejdzie w jego rolę - dodał Jarosław Kaczyński, najwyraźniej mówiąc o Donaldzie Tusku.
- Nie wiem, czy tak będzie, ale tak się mówi w Warszawie. (...) Nie dajcie się nabrać, to jest dokładnie to samo. Można powiedzieć, że jeszcze gorzej. Tusk nie ma żadnych poglądów, poza tym, że ma być bardzo ważny, ma być w Europie, ma być królem. Może trochę liberalnych bajek o tym, jak to można zorganizować życie społeczne bez państwa. A ten [Trzaskowski - red.] jest skrajnym lewicowcem, nie wiem, czy on to głęboko przeżywa, czy to jest jego taktyka. To, co wyprawia w Warszawie, to jest skrajna lewica. To nam też grozi - stwierdził prezes Prawa i Sprawiedliwości. - Nie dajcie się na to nabrać, bo to, można powiedzieć, z wielkiej ulewy pod rynnę. Pamiętajcie o tym, że jeszcze tego rodzaju chwyty mogą być stosowane. Wtedy będzie równie źle i będą te praktyki wcielania w życie pomysłów lewicy - zaznaczył.
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało w poniedziałek rano w swoich mediach społecznościowych kolejny spot wyborczy z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kilkudziesięciosekundowy materiał zatytułowany jest "Dzwoni Kanclerz Niemiec…". Jarosław Kaczyński odbiera telefon od rzekomego przedstawiciela ambasady Niemiec. Aktor grający przedstawiciela niemieckiej placówki dyplomatycznej łamaną polszczyzną informuje prezesa PiS, że chciałby go połączyć z kanclerzem w sprawie wieku emerytalnego w Polsce. - Uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Donalda Tuska - mówi głos na nagraniu.
W odgrywanej scenie prezes PiS odpowiada: "Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie. Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły". Jarosław Kaczyński następnie się rozłącza i odkłada telefon na biurko.
Politycy PO zaczęli też umieszczać bezpośrednią odpowiedź na spot Prawa i Sprawiedliwości. Na jednym z nagrań udostępnionych na profilu partii na platformie X pojawił się europoseł PO Radosław Sikorski. "Jarek? No gdzie te pieniądze z Unii? Za Tuska był wniosek i przelew" - mówi polityk. Następnie w zmontowanym materiale padają słowa Kaczyńskiego: "Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły".
Krótki filmik w podobnym tonie opublikował również m.in. poseł PO Arkadiusz Myrcha. "Halo, Jarek? Słuchaj, znajomi chcą mieć dzieci, potrzebują in-vitro. Nie mają hajsu. Ty wiesz, ile to kosztuje? Jakim cudem mają uzbierać takie pieniądze? Przy tej drożyźnie? Za Tuska takie zabiegi były bezpłatne" - mówi parlamentarzysta opozycji. I znów pojawia się prezes PiS, mówiący, że "nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły".
W akcji wzięła także udział posłanka Marzena Okła-Drewnowicz. "Halo, panie prezesie? Za Tuska było takie fajne, solidne wsparcie dla rodziców. Był nawet taki program "100 proc. dofinansowania do składek przy zatrudnieniu niani. Co się z nim stało? - dopytywała parlamentarzystka. Co istotne, Marzena Okła-Drewnowicz jest liderką listy KO w okręgu kieleckim. W tym samym, z którego startuje w tegorocznych wyborach Jarosław Kaczyński.