Dziennikarz Kamil Dziubka ujawnił w swojej książce "Kulisy PiS" doniesienia osób z politycznego środowiska, które sugerują, że minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek miał w przeszłości poparcie, aby objąć inne stanowisko w rządzie. Ponadto minister ma być jedną z niewielu osób, które mogłyby zostać premierem po wygranej PiS. Pojawiły się również kwestie działalności polityka PiS i jego relacji z innymi.
Rozmówca Kamila Dziubki przedstawiony jako "doświadczony parlamentarzysta" stwierdził, że Przemysław Czarnek wychodzi z założenia, że "na wojnie nie można strzelać do własnych oddziałów". - Zrobi to, co Kaczyński mu każe. On był przeciwny piątce dla zwierząt, a zagłosował tak, jak chciał Jarosław - powiedział w książce parlamentarzysta cytowany przez Onet. Jako przykład sytuacji, kiedy według rozmówcy minister miał spełnić oczekiwania partii PiS wbrew swoim poglądom, polityk przytoczył również kwestię ustawy o Sądzie Najwyższym.
Z kolei jeden z posłów oznajmił, że w partii PiS miały być plany, aby Czarnek został ministrem sprawiedliwości. - Kaczyński jesienią 2020 r. dał sygnał Przemysławowi Czarnkowi, że ma się szykować na ministra sprawiedliwości, bo Ziobro prawdopodobnie wyleci. I Przemek mentalnie już był po drugiej stronie. Był przekonany, że idzie na prokuratora generalnego sprzątać po Solidarnej Polsce. A był idealnym kandydatem z punktu widzenia Jarosława - stwierdził poseł i dodał, że temat stał się nieaktualny, ponieważ "Kaczyński z Ziobrą się dogadał". - Wiem jednak, że w Przemku do dziś siedzi, że nie został ministrem sprawiedliwości - powiedział.
Natomiast jeden z rozmówców przedstawiony jako "bywalec Nowogrodzkiej" stwierdził, że obecny minister edukacji i nauki mógłby zostać premierem. - Wiem, że liberalne media uważają Czarnka za prawicowego ekstremistę i troglodytę, ale uważam, że to jedna z niewielu osób dziś w partii, która mogłaby zostać premierem. Mówię to, bo mam okazję go obserwować z bliska - stwierdził.
W książce poruszono również kwestię relacji ministra Czarnka z prezydentem Andrzejem Dudą. - Czarnek nie ma zbyt dobrych relacji z Dudą, bo ten dwa razy zawetował jego projekty zwane "Lex Czarnek" - powiedział urzędnik. Za drugim razem minister miał konsultować sprawę z ministrami prezydenckimi i przyjechać do pałacu po roku od tych rozmów, aby się upewnić, że Andrzej Duda nie zawetuje projektu ponownie. - Prezydent mu wtedy powiedział, że ustawę podpisze. No i wtedy do akcji znowu wkroczyła Agata, która od początku była przeciwna tym zmianom. Andrzej uznał ostatecznie, że to jest lewacka ustawa - powiedział rozmówca.
Jeden z posłów opowiedział, że minister Przemysław Czarnek zaczął być aktywnym działaczem partyjnym w wyniku pewnej sytuacji. - Czarnek pochodzi z małej mieściny w Łódzkiem. Rodzice mu zmarli, jak był jeszcze dzieckiem. Wujek ksiądz go potem wychowywał. Kariera Przemka w PiS zaczęła się od doradzania w kwestiach prawnych. Miał taką małą działalność. Różne samorządy go zatrudniały. W pewnym momencie ktoś go polecił jednemu z naszych posłów na Lubelszczyźnie - powiedział poseł.
Jak informowaliśmy, w czwartek 7 września lubelscy radni przyjęli uchwałę krytykującą działania Przemysława Czarnka na stanowisku szefa resortu edukacji i nauki. Samorządowcy uznali politykę ministra za "szkodliwą dla polskiej edukacji oraz sprzeczną z wartościami Lublina". Początkowo projekt ustawy zakładał uznanie ministra za persona non grata, czyli osobę niepożądaną, ostatecznie jednak usunięto ten fragment. "Lublin, jako pierwsze miasto w Polsce, jest miastem wolnym od ideologii Przemysława Czarnka. W Lublinie, Europejskiej Stolicy Młodzieży, nie ma miejsca na ksenofobię, homofobię czy nacjonalizm. Za 38 dni pokażemy, że miejsca na to nie ma w całej Polsce!" - skomentowała w mediach społecznościowych radna Maja Zaborowska z partii Nowoczesnej, obecnie kandydatka KO do Sejmu.