Przemysław Czarnek zostanie premierem, jeśli PiS wygra wybory? "Zrobi to, co Kaczyński każe"

- Uważam, że to jedna z niewielu osób dziś w partii, która mogłaby zostać premierem - powiedział o ministrze edukacji i nauki jeden z posłów w książce "Kulisy PiS" autorstwa dziennikarza Kamila Dziubki. Zdaniem osób ze środowiska politycznego Przemysław Czarnek miał objąć inne stanowisko w rządzie. W książce poruszono również kwestię relacji i przebiegu kariery ministra.

Dziennikarz Kamil Dziubka ujawnił w swojej książce "Kulisy PiS" doniesienia osób z politycznego środowiska, które sugerują, że minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek miał w przeszłości poparcie, aby objąć inne stanowisko w rządzie. Ponadto minister ma być jedną z niewielu osób, które mogłyby zostać premierem po wygranej PiS. Pojawiły się również kwestie działalności polityka PiS i jego relacji z innymi.

Zobacz wideo Morawiecki przedstawił działanie rządu w sprawie zbóż. "Nie będziemy się oglądać na brukselskich biurokratów"

Wybory 2023. Przemysław Czarnek zostanie premierem po wygranej PiS? "W Przemku do dziś siedzi, że nie został ministrem sprawiedliwości"

Rozmówca Kamila Dziubki przedstawiony jako "doświadczony parlamentarzysta" stwierdził, że Przemysław Czarnek wychodzi z założenia, że "na wojnie nie można strzelać do własnych oddziałów". - Zrobi to, co Kaczyński mu każe. On był przeciwny piątce dla zwierząt, a zagłosował tak, jak chciał Jarosław - powiedział w książce parlamentarzysta cytowany przez Onet. Jako przykład sytuacji, kiedy według rozmówcy minister miał spełnić oczekiwania partii PiS wbrew swoim poglądom, polityk przytoczył również kwestię ustawy o Sądzie Najwyższym.

Z kolei jeden z posłów oznajmił, że w partii PiS miały być plany, aby Czarnek został ministrem sprawiedliwości. - Kaczyński jesienią 2020 r. dał sygnał Przemysławowi Czarnkowi, że ma się szykować na ministra sprawiedliwości, bo Ziobro prawdopodobnie wyleci. I Przemek mentalnie już był po drugiej stronie. Był przekonany, że idzie na prokuratora generalnego sprzątać po Solidarnej Polsce. A był idealnym kandydatem z punktu widzenia Jarosława - stwierdził poseł i dodał, że temat stał się nieaktualny, ponieważ "Kaczyński z Ziobrą się dogadał". - Wiem jednak, że w Przemku do dziś siedzi, że nie został ministrem sprawiedliwości - powiedział.

Natomiast jeden z rozmówców przedstawiony jako "bywalec Nowogrodzkiej" stwierdził, że obecny minister edukacji i nauki mógłby zostać premierem. - Wiem, że liberalne media uważają Czarnka za prawicowego ekstremistę i troglodytę, ale uważam, że to jedna z niewielu osób dziś w partii, która mogłaby zostać premierem. Mówię to, bo mam okazję go obserwować z bliska - stwierdził.

Andrzej Duda nie ma dobrych relacji z ministrem Czarnkiem? Jak rozpoczęła się kariera polityka?

W książce poruszono również kwestię relacji ministra Czarnka z prezydentem Andrzejem Dudą. - Czarnek nie ma zbyt dobrych relacji z Dudą, bo ten dwa razy zawetował jego projekty zwane "Lex Czarnek" - powiedział urzędnik. Za drugim razem minister miał konsultować sprawę z ministrami prezydenckimi i przyjechać do pałacu po roku od tych rozmów, aby się upewnić, że Andrzej Duda nie zawetuje projektu ponownie. - Prezydent mu wtedy powiedział, że ustawę podpisze. No i wtedy do akcji znowu wkroczyła Agata, która od początku była przeciwna tym zmianom. Andrzej uznał ostatecznie, że to jest lewacka ustawa - powiedział rozmówca.

Jeden z posłów opowiedział, że minister Przemysław Czarnek zaczął być aktywnym działaczem partyjnym w wyniku pewnej sytuacji. - Czarnek pochodzi z małej mieściny w Łódzkiem. Rodzice mu zmarli, jak był jeszcze dzieckiem. Wujek ksiądz go potem wychowywał. Kariera Przemka w PiS zaczęła się od doradzania w kwestiach prawnych. Miał taką małą działalność. Różne samorządy go zatrudniały. W pewnym momencie ktoś go polecił jednemu z naszych posłów na Lubelszczyźnie - powiedział poseł.

Jak informowaliśmy, w czwartek 7 września lubelscy radni przyjęli uchwałę krytykującą działania Przemysława Czarnka na stanowisku szefa resortu edukacji i nauki. Samorządowcy uznali politykę ministra za "szkodliwą dla polskiej edukacji oraz sprzeczną z wartościami Lublina". Początkowo projekt ustawy zakładał uznanie ministra za persona non grata, czyli osobę niepożądaną, ostatecznie jednak usunięto ten fragment. "Lublin, jako pierwsze miasto w Polsce, jest miastem wolnym od ideologii Przemysława Czarnka. W Lublinie, Europejskiej Stolicy Młodzieży, nie ma miejsca na ksenofobię, homofobię czy nacjonalizm. Za 38 dni pokażemy, że miejsca na to nie ma w całej Polsce!" - skomentowała w mediach społecznościowych radna Maja Zaborowska z partii Nowoczesnej, obecnie kandydatka KO do Sejmu.

Więcej o: