Karolina Hytrek-Prosiecka zapytała Tadeusza Cymańskiego we wtorkowej "Porannej rozmowie Gazeta.pl" o najnowszy spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, w którym główną rolę odegrał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wicepremier rzekomo odbierał telefon z niemieckiej ambasady ws. wydłużenia wieku emerytalnego.
- Jest kilka kluczowych rzeczy, ale problem Niemiec jest bardzo poważny, z całą powagą to mówię. Mieliśmy przed kilkoma tygodniami dwa momenty skandalicznej i niedopuszczalnej ingerencji ze strony Niemiec. Nie mam do nich uprzedzeń, ale musimy pilnować, żeby inne kraje nie wpływały na demokracje w naszym kraju - powiedział poseł PiS, wspominając o Manfredzie Weberze. - Ingerencja jest bardzo mocna. (...) Liczą się fakty i polityka prowadzona przez obecnego lidera opozycji była wówczas bardzo wyraźnie na rękę naszym partnerom z zachodniej granicy. Ocena należy do wyborców - dodał. - Obowiązkiem polityków jest ostrzegać i widzieć niebezpieczeństwa - stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Tadeusz Cymański wspomniał o zaostrzeniu języka debaty i przytoczył słowa Donalda Tuska, który nazwał PiS "złem wcielonym", a jego samego "seryjnym zbrodniarzem". Wspomniał także o pośle PO, który ma naklejone na samochodzie "osiem gwiazdek".
Prowadząca zwróciła również uwagę na to, że prezes Jarosław Kaczyński również posługuje się ostrym słownictwem, nazywając między innymi Donalda Tuska "wcieleniem zła" czy "wrogiem ojczyzny". - Ja nie powiedziałem, że my aniołki ani geniusze. Nie ma tu aniołów [w PiS - red.]. Każdy odpowiada za siebie. My też musimy na to wszystko uważać. (...) Jestem 26 lat w Sejmie i widziałem niejedno, ale tak brutalnej kampanii jeszcze nie było - stwierdził polityk.
Polityk został zapytany o to, czy "nie da się wygrać wyborów bez Jarosława Kaczyńskiego". - Rola i znaczenie Jarosława Kaczyńskiego jest nie do przecenienia. On jest zwornikiem, spina całą naszą konstrukcję. Jest obiektem największej nienawiści. Jest takie powiedzenie, wartość człowieka mierzy się gniewem i nienawiścią jego wrogów, a ta jest potężna. To on jest na celowniku, dopiero potem jest Morawiecki, Ziobro i inni - odparł.
- Jarosław Kaczyński zbudował sobie pozycję niekwestionowanego lidera. Pomimo jego wpadek językowych przerasta swoich konkurentów politycznych. Nie jest oczywiście wszechwiedzący, ale ma bardzo głęboką wiedzę polityczną. Bez wątpienia jest twórcą sukcesów. Jest także przykładem polityka, który odnosił porażki - mówił dalej Cymański, dodając, że jest "architektem zmiany polityki w Polsce ze skrajnie liberalnej". Zapytany o to, czy Kaczyński jest w formie, odparł, że "życzyłby każdemu po operacji kolana, mieć tyle werwy". - Wiem o tym, że niektórzy liczą na to, że podupadnie na zdrowiu. To bardzo niskie i prymitywne. Wielu naszych ludzi trzyma za niego kciuki. On jest przykładem dla młodych, on mówi o ogromnej pracy. Musimy zrobić kampanię taką - jak on to mówi - żeby trawę gryźć - mówił poseł. Jak dodał, Kaczyński to "normalny człowiek z krwi i kości - nasz lider i przywódca".
Cymański został zapytany o to, czy wie, ile będą kosztować obietnice Prawa i Sprawiedliwości. - Polska osiągnęła pułap 3 proc. PKB w kwestii nakładu na politykę społeczną. Jesteśmy liderem - odparł. W kwestii emerytur stażowych poseł PiS odparł, że nie zrealizowano tego projektu przez osiem lat, bo jest to "bardzo trudne". - Nie robimy z tego tajemnicy, że to był trudny temat między nami a związkiem zawodowym NSZZ "Solidarność". My nie jesteśmy cudotwórcami, czarodziejami. Musimy w swoich działaniach miarkować rzeczy i robić po kolei. Być może można było zrobić to szybciej - stwierdził.
Następnie prowadząca i gość "Porannej rozmowy Gazeta.pl" próbowali wspólnie oszacować program Zjednoczonej Prawicy. Wspomniane emerytury stażowe oszacowano na około 120 miliardów złotych, kwestię posiłków w szpitalach - 1 mld, 800 plus - 60 mld, bezpłatne autostrady - 200 mln, modernizacja mieszkań - 5 mld, "bezpłatne" leki - 1,5 mld. Cały program oszacowano na około 140-188 mld złotych.