Asystenci. Kto stoi za plecami polityków? "Po politykę trzeba sięgać, rzadko sięga po kogoś sama"

Karolina Hytrek-Prosiecka
W sobotę Donald Tusk ma przedstawić 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządzenia. Wiele deklaracji politycznych padło już podczas spotkań z młodymi ludźmi na Campusie Polska - o aborcji, związkach partnerskich czy języku śląskim. - Nie da się tego pominąć. Campus Polska pokazuje, jak powinna wyglądać debata publiczna - zaznaczał Rafał Trzaskowski. Kto tak naprawdę stoi za Campusem? Jak wygląda organizacyjna "kuchnia" forum dla takiej debaty?

Campus Polska to przede wszystkim duże nazwiska polityczne: Trzaskowski, Nitras, Nowacka, Szłapka, Tomczyk czy Pomaska. Mało kto wie, że za sukcesem tego wydarzenia stoi niewielka ekipa młodych ludzi, byłych i obecnych asystentów poselskich, początkujących prawników, świetnie wykształconych specjalistek od zarządzania procesami. O pracy asystentki i menadżerki projektu Campus Polska rozmawiam z Adą Guźniczak, byłą współpracowniczką Rafała Trzaskowskiego, obecnie asystentką Barbary Nowackiej.

Zobacz wideo Czy Kaczyński wie cokolwiek o problemach dzisiejszej rodziny?

***

Karolina Hytrek-Prosiecka, Gazeta.pl: Ada, nie lubisz, jak mówi się o Tobie "asystentka".

Ada Guźniczak: Nie, dlaczego? Formalnie jestem asystentką. Jestem zatrudniona jako asystentka.

A nieformalnie?

Moja szefowa, Barbara Nowacka, zawsze mówi, że jestem jej współpracownicą. To różnica i doceniam, że traktuje nasze działania właśnie jako współpracę.

Długo pracujecie razem?

Od 2019 roku, zaczęłyśmy w sierpniu w kampanii. Zobaczyłam, że jest jedynką na liście gdyńsko-słupskiej, czyli w okręgu, w którym mieszkałam i po prostu napisałam do niej wiadomość, że bardzo chętnie pomogę w kampanii. Nasza współpraca przebiegała tak dobrze, że później zatrudniła mnie na stałe.

Jest wiele takich osób, które są w drugim szeregu, w cieniu dużych politycznych nazwisk. Jak w ogóle wygląda wasza praca?

Każda praca każdej osoby asystenckiej to jest zupełnie inna historia. Niektórzy posłowie potrzebują kogoś, kto odpisze na maila albo będzie siedział w biurze, a ja jestem bardzo mocno zaangażowana w codzienne działania polityczne. Ostatnio głównie w prace Campusu.

O tym też zaraz porozmawiamy.

W życiu asystenta poselskiego nie ma typowego dnia. W trakcie kampanii, która się zaczyna, przygotowujemy wszystkie materiały promocyjne, ulotki, gadżety, gazetki, pozyskujemy informacje, kto chciałby powiesić baner, ale przede wszystkim rozmawiamy z ludźmi. To nie jest praca na etat, że przychodzisz na ósmą, a wychodzisz o 16 i spełniasz marzenie bycia obok wielkich nazwisk politycznych. Absolutnie nie.

Żeby działać naprawdę intensywnie w polityce, to trzeba poświęcić więcej czasu, ale też, jeżeli chce się coś osiągnąć w tym świecie, to trzeba mieć prawdziwą pasję. I lubić pracę z ludźmi.

Co należy do waszych obowiązków? Bo wiem, że są tacy asystenci, którzy nawet piszą świetne interpelacje w imieniu posłów, dzięki którym ci posłowie potem brylują w mediach, więc tak naprawdę czasem robicie 90 proc. roboty posła.

Trochę tak jest. My często albo przygotowujemy pisma, interpelacje, ale też sami inicjujemy pewne działania, nadajemy kształt formalny prośbom zgłaszanym przez wyborców. Kiedy na przykład znalazłam dane o licznych samobójstwach wśród młodych, co bardzo mnie poruszyło, to zajęłam się tematem, a dzięki temu, że interpelacja wychodzi spod ręki posła, to ten temat, nabiera dużo większego rozgłosu.

No właśnie to jest trochę tak, że jesteś tak dobrym posłem, jak dobrego masz asystenta?

Coś w tym jest. W pewnych obszarach zgodziłabym się z tak postawioną tezą. Oczywiście, politycy to są osobowości, ale często kształtuje ich zaplecze.

Kiedy przychodzi taki moment, że myślisz sobie "no dobra wystarczy, to teraz ja chcę iść w politykę, ja chcę być tym numerem jeden w tym zespole"?

Trudne pytanie. Ja mam to szczęście, że za sprawą pracy otworzyło mi się bardzo wiele możliwości. Kobiety zazwyczaj przygotują się do nowych zadań, do nowej roli od strony merytorycznej. Zdobywają odpowiednie wykształcenie, budują sobie sieć kontaktów i chcą zapracować na awans, na benefity. Mężczyźni często myślą odwrotnie. Oni od razu chcą po te benefity sięgać. Skończyłam Program Przywództwa Społecznego w Studium Obywatelskim im. Pawła Adamowicza i ukończyłam świetny program Democracy Institut Leadership Academy na Uniwersytecie Środkowo-Europejskim. Uczyliśmy się w gronie osób, które też pochodzą z bloku Europy Środkowo-Wschodniej. To było bardzo wartościowe doświadczenie. Mieliśmy warsztaty z osobami, które przygotowywały kampanię w Stanach Zjednoczonych, zajęcia z psychologami, którzy nas budowali jako liderów, uczyli zarządzania kryzysami. Mam wrażenie, że narybek polityczny ma zupełnie inne podejście do polityki, niż ci starzy "wyjadacze", którzy wszystko podporządkowują celowi.

Nawet teraz to widzieliśmy, przy układaniu list wyborczych. Czyli w polskiej polityce nie da się budować jako polityk wszechstronny?

Dużo łatwiej jest budować się jako polityk, który jest skupiony na jakimś konkretnym celu i wokół danego problemu.

Kompleksowe podejście do siebie jako do osoby, która przez lata będzie musiała być na eksponowanym stanowisku lub wysokiej pozycji, jest bardzo istotne i tego moim zdaniem często brakuje, a ja nauczyłam się takiej postawy właśnie w Budapeszcie, w szkole Sorosa. Tak samo jak sportowiec, który ma cały sztab, ma swojego psychologa, ma osobę, która dba o dietę, osobę, która dba o sprzęt, tak samo każdy polityk powinien mieć taki zgrany, kompleksowy zespół, który o wszystko zadba. Nie tylko, żeby mieć dobre zdjęcie do social mediów, ale też o dobry ubiór, spokojny sen, bo to gwarantuje świeże spojrzenie, czujność i najwyższą jakość polityki.

Tego też uczycie młodych ludzi na Campusie?

Tak, też.

No dobrze, to jak wejść do polityki, bo pewnie wywiad z Tobą przeczytają młodzi ludzie?

Pierwszy krok, jeżeli chcą od razu działać, to zgłaszać się do danego posła lub posłanki, który jest w regionie. Mamy te osoby na wyciągnięcie ręki i teraz jest na to moment rewelacyjny – kampania wyborcza.

Zanim trafiłam do Barbary, byłam asystentką Rafała Trzaskowskiego, pracowałam z nim w Brukseli, a wcześniej był po prostu moim wykładowcą w Collegium Civitas. Po politykę trzeba sięgać, bo ona rzadko sięga po kogoś sama. Tu jest jak w każdej pracy. Jak się zaczyna, to trzeba zaczynać od dołu, chociażby od rozdawania ulotek i z tego też trzeba zdawać sobie sprawę. I co istotne, nie trzeba należeć do żadnej partii. Ja dzięki temu jestem niezależna i wierzę w daną osobę, nie muszę popierać partii, nie muszę popierać programów. W polityce szalenie istotne są miękkie kompetencje, bo twarde można zdobyć. Trzeba umieć grać zespołowo, ja akurat mam za sobą doświadczenie z harcerstwa, pracę w korporacji w Liverpoolu, jestem instruktorką wspinaczki, anglistką, skończyłam studia na Akademii Marynarki Wojennej, więc tak jak mówiłam, dobre przygotowanie naprawdę się przydaje, ale to miękkie kompetencje są w polityce szczególnie istotne.

Imponujące. Aż chciałoby się zapytać, co Ty robisz w tym miejscu?

Mam ogromną pasję.

O Campusie mówi się projekt Rafała Trzaskowskiego projekt Sławomira Nitrasa, projekt Barbary Nowackiej i całego teamu politycznego, ale tak naprawdę, miałam tę możliwość, że mogłam z boku obserwować jak w pracujecie nad Campusem, a nie na Campusie. To tak naprawdę jest wasz projekt - młodych ludzi, także asystentów.

Tak. Na początku to był projekt, w który nikt nie wierzył, kolejne szaleństwa Sławomira Nitrasa (śmiech). Sławek był pomysłodawcą, ale oczywiście jako świetny strateg od razu widział rolę dla wszystkich po kolei. Do projektu od razu wciągnął Rafała Trzaskowskiego, bo jego nazwisko otwierało nam wiele możliwości i Barbarę Nowacką, jako że uczestniczyła w tego typu wydarzeniach w Europie Zachodniej. Od początku to był ich wspólny projekt. Barbara zapytała, czy chciałabym w to wejść, bo organizowałam mnóstwo wydarzeń, także tych harcerskich, zajmowałam się optymalizacją procesów w banku w UK i tak od drobnych zadań bardzo szybko dostałam pod opiekę i dużą część programu, i media społecznościowe i zespół prasowy.

W sumie ponad 3 tys. uczestników, 500 panelistów, 300 debat, 250 dziennikarzy. Jak wygląda kuchnia Campusu?

Jest pion polityczny, gdzie działają posłowie i pion wykonawczy i to jesteśmy właśnie my. Młoda ekipa, asystenci poselscy, ale nie tylko. Od samego początku Campus buduje mocny zespół świetnych profesjonalistów, do którego należą między innymi Magda Brukwińska, Agata Bieniek, Michał Marcinkiewicz i Marcin Paluch. Po pierwszym Campusie dołączyli do nas uczestnicy z pierwszych edycji.

Spotykamy się w ostatni dzień Campusu, chwilę przed wystąpieniem Donalda Tuska i co jutro? Jedziecie na urlop?

A skąd! Campus to jest już machina. Zaczynaliśmy od siedmiu osób, potem kilkudziesięciu, a trzecią edycją przygotowuje już 200 wolontariuszy. To jest już naprawdę duża i profesjonalna organizacja. Mamy piony programowe, logistyczne, prawne, zespół prasowy, tłumaczy i wiele innych. Ta praca trwa cały rok. Coraz bardziej się profesjonalizujemy, mamy team liderów i zespoły, w pełni rozpisaną strukturę i zadania.

Prawie jak przedsiębiorstwo.

Tak. Po każdym Campusie wysyłamy ankiety i młodzi mówią nam, co było dobre, czego było za mało. Robimy analizę, ewaluację i wyciągamy wnioski. Co tydzień, w każdą środę o godzinie 9 mamy spotkanie online programowe, a w każdy czwartek robocze spotkania wolontariuszy. Typujemy nazwiska, tematy, formaty, zbieramy luźne propozycje, biogramy. Każdy z nas ma notatnik i spisuje nazwiska osób, które gdzieś dostrzegł. I jak już mamy pomysły na to wszystko, to zaczyna się wielka katorżnicza praca, łączenia kropek. Całość trzeba przecież spiąć w te siedem dni Campusu i przypisać do pomieszczeń, którymi dysponujemy, zorganizować streamingi, realizację telewizyjną i wszystkie techniczne sprawy. W tym roku było 1300 uczestników, ponad 500 panelistów, 300 debat, 250 dziennikarzy, do tego wydarzenia kulturalne, sportowe. Tego jest naprawdę dużo i ciągle szukamy jeszcze czegoś nowego, czegoś ekstra. W tym roku, na przykład, sprowadziliśmy jedyny taki na świecie namiot tęczowy, uszyty specjalnie na ślub znanej pary. Na Campusie nigdy nie jest szablonowo.

Nie macie agencji PR-owej ani marketingowej, która wam to wszystko robi?

Absolutnie! Mamy oczywiście partnerów technologicznych, jak ATM, ale generalnie to wszystko jest robione naszymi rękami, naszymi umiejętnościami. Trwa trzecia edycja, a my pracujemy już nad czwartą. Mieszkamy tutaj w akademikach, pracujemy od świtu do nocy, a kreacyjnie myślimy już o tym, co poprawić za rok. Nie funkcjonujemy doraźnie.

Często ktoś Wam odmawia?

Sporadycznie. Już na początku roku zgłaszają się do nas pierwsi prelegenci, sponsorzy, organizacje pozarządowe oraz różne firmy i przedsiębiorstwa. Warto zaznaczyć, że partnerów wybieramy naprawdę starannie. Campus to projekt w pełni niekomercyjny. Wszyscy nasi uczestnicy są w Olsztynie w całości za darmo, my pokrywamy ich noclegi, wyżywienie, program. Do współpracy przy Campusie w roli prelegentów zapraszamy osoby, które chcą wziąć udział w wolontaryjnej pracy. Czasami odmówi nam ktoś, kto nie zgadza się na takie warunki i ja to w pełni rozumiem.

A z powodów politycznych?

Rzadko, bo Campus to jest kuźnia kadr społecznych, nie politycznych. 80 proc. wszystkich uczestników nigdy nie była w partii ani w żadnej młodzieżówce. To są aktywiści, to są ludzie, którzy po prostu interesują się Polską, a skoro interesują się Polską, to również interesują się polityką. Od polityki nie da uciec. Mamy już w tej chwili zautomatyzowany system kwalifikacji, zazwyczaj połowa osób to te, które nigdy nie były na Campusie.

Jak zagospodarowujecie potem tych ludzi? Czy to jest taka kuźnia kadr politycznych, wciągacie ich w kampanię na przykład?

Bardziej myślę, że kuźnia kadr społecznych i obywatelskich, bo ci ludzie wracają do swoich miejscowości, czasami bardzo małych, czasami dużych i mówią, że ta polityka to jednak nie jest nic złego. Często słyszę, że ktoś złożył projekt obywatelski u siebie i to jest świetne, tego też ich tutaj uczymy, zakładają NGO-sy, tutaj mają do tego świetny networking. Podczas pierwszej edycji mieliśmy warsztaty o tym, jak zgodnie z prawem przygotować protest, jak napisać projekt obywatelski, jak zadbać o zdrowie kobiet. Tutaj dostają całe spectrum możliwości, mnóstwo konkretnej wiedzy. Program jest tak zbudowany, żeby każdy coś znalazł dla siebie: od koncertu Mroza po twardą politykę.

Sławomir Nitras powiedział, że nie planujecie zmiany miejsca Campusu, choć na uniwersytet w Olsztynie były naciski ze strony ministra Czarnka, by zaprzestać organizacji wydarzenia.

Z tego co wiem to mamy bardzo ambitne plany rozwoju Campusu, naprawdę przekraczające granice wyobraźni. W trakcie roku uruchomiliśmy też Campus Academy - małe projekty szkoleniowe w różnych miastach. Znalazły się na to środki.

Niemieckie?

To nie były pieniądze niemieckie, a swoją drogą to jest fascynujące, że takie rzeczy się przebijają, co pokazuje jak kreacyjna jest siła mediów i akcent odpowiednio położony całkowicie zmienia narrację. Dużo więcej mamy środków amerykańskich niż niemieckich, a te niemieckie jakoś cały czas bolą. Tak, mamy niecałe 5 proc. finansowania z Niemiec.

Ada, da się z tego wszystkiego wyżyć? Pracy asystenta poselskiego 24h na dobę, siedem dni w tygodniu?

Nie powiem, w korporacji było lepiej, środki na prowadzenie biur poselskich są bardzo niskie, ale mam poczucie, że robimy coś wyjątkowego i gdyby było inaczej, pewnie bym nie wstała z łóżka.

Cudowne jest to, że czasem idę na jakąś komisję do Sejmu, na przykład o edukacji, a tu widzę, że w kolejce do biura przepustek stoi osoba z plecakiem Campusu, w ręku ma bidon Campusu i idzie realizować swoje zamierzenia w dużej polityce. Na komisji słyszę, że ta osoba nie dość, że nie boi się zabrać głosu, to mówi świetnie, bardzo merytorycznie. Jestem wtedy bardzo dumna z Campusu i z mojej pracy. Ale chodźmy już, posłuchamy, co powie Donald Tusk.

*
Rozmowa odbyła się 30 sierpnia br., została uzupełniona o podsumowanie Campusu, które odbyło się 7 września br.

Donald Tusk i Rafał Trzaskowski w Olsztynie, 31.08.2023 r.Donald Tusk i Rafał Trzaskowski w Olsztynie, 31.08.2023 r. Fot. Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl

Więcej o: