Podczas piątkowej konferencji prasowej w Strzelcach Krajeńskich ministerka rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg przekazała, że w lutym 2013 r. w powiecie strzelecko-drezdeneckim bezrobocie wynosiło 27,7 proc., a obecnie to 8,8 proc. - Spadek o 19 proc., to pokazuje, w jakim kierunku dziś idzie Polska - zaznaczyła. Maląg wyjaśniła, że podała akurat te dane, bo postanowiła porównać sytuację w powiecie po 10 latach. Nie dodała jednocześnie, że przykładowo we wrześniu 2015 r. (pod koniec rządów PO-PSL) bezrobocie w tym powiecie wynosiło 18,3 proc.
- Ja chciałem przede wszystkim sprostować nieprecyzyjną informację pani minister Maląg. Otóż to bezrobocie w tym powiecie strzelecko-drezdeneckim nie spadło o 19 proc. [w porównaniu do 2013 r. - red.], pani minister, tylko o 18,9 proc. To jest bardzo ważne, bo kolega Donek może panią pozwać, a jakiś wysoki sędzia z Temidy może orzec, że pani była nieprecyzyjna i musi pani zaprzestać głoszenia tych nieprawdziwych haseł - zareagował na konferencji minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Polityk nawiązał tym samym do decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który zakazał PiS-owi rozpowszechniania w spocie wyborczym informacji, że za rządów PO-PSL bezrobocie wynosiło 15 proc. (w rzeczywistości było to maksymalnie 14,4 proc., a bezrobocie przekraczało 15 proc. za rządów PiS).
- A teraz już na poważnie, chociaż to wcześniej niestety też było na poważnie, bo takie mamy sądy. I trzeba będzie z tym rzeczywiście robić jeszcze wiele reform w następnej kadencji - zaznaczył Przemysław Czarnek. W przeszłości Czarnek był typowany nieoficjalnie na ministra sprawiedliwości, gdyby stanowisko to miał stracić lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro.
Premier Mateusz Morawiecki w majowym wywiadzie w Polsat News stwierdził m.in., że politykom Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry "za bardzo nie wyszła reforma sprawiedliwości". - Bardzo mocno staram się dopingować ministra sprawiedliwości, aby robił wszystko to, co w jego mocy, żeby jeszcze przed wyborami skrócić czas postępowań przed sądami, aby usprawnić sądy, zmniejszyć koszty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, bo są jedne z najwyższych w Europie - mówił szef rządu.
- Oddaliśmy to niestety w ręce Solidarnej Polski i wyszło im, jak wyszło, ale może ostatnich parę miesięcy coś jeszcze uda się naprawić. Te resorty, które są w naszych rękach, działają naprawdę bardzo sprawnie, pokazujemy sprawczość, skuteczność - przekonywał premier w Polsat News.
Dzień później na te słowa zareagował Zbigniew Ziobro. "Pełna zgoda, że reforma sądownictwa nie wyszła w pełni tak, jak wspólnie chcieliśmy. Tyle że - przypomnę - najpierw zablokowały ją weta prezydenta. A potem unijny szantaż, którym od lat tłumaczy Pan brak swojej zgody na dalszą reformę sądownictwa" - napisał na Facebooku minister sprawiedliwości. Przesłał przy okazji Mateuszowi Morawieckiemu "pakiet reform sądownictwa do uchwalenia od przeszło czterech lat".
- Oczywiście ani ja, ani Rada Ministrów nie blokuje żadnych ustaw. Minister sprawiedliwości wnosił wiele ustaw, one były dyskutowane. Całokształt reformy wyszedł tak, jak wyszedł. Warto znosić drobne uszczypliwości na rzecz tak wielkiego dzieła, jakim jest nasz program, który realizowaliśmy przez ostatnie osiem lat. Aż trudno wymienić te wszystkie tak wspaniałe programy, które wprowadziliśmy - skomentował później w rozmowie z dziennikarzami Mateusz Morawiecki.