Kołodziejczak podzielił miasto i wieś przed wyborami. Nowy sondaż o liderze AgroUnii

Skrajne oceny Michała Kołodziejczaka w najnowszym sondażu przedwyborczym. Z badania dla Radia Zet wynika, że mieszkańcy wsi wątpią, żeby lider AgroUnii, startując z pierwszego miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej, pomógł KO odnieść zwycięstwo nad PiS-em. Innego zdania są mieszkańcy dużych miast.
Zobacz wideo Dorian opuszcza rodzinne Śliwice. "Boję się, że nasze drogi się rozejdą" ["Jesteśmy rodziną" - odc. 5. "Dorian"]

Pracownia IBRiS, na zamówienie Radia ZET, przeprowadziła sondaż, w którym zadała pytanie Polakom, czy pierwsze miejsce na liście dla Michała Kołodziejczaka przyczyni się do zwycięstwa KO nad PiS-em wśród mieszkańców wsi, w wyborach parlamentarnych. Duża przewaga, bo aż 76 proc. mieszkańców wsi w to nie wierzy. Zaledwie 14 proc. ma inne zdanie.

Nowy sondaż przedwyborczy. Michał Kołodziejczak dzieli miasto i wieś

Ogólne wyniki, bez rozróżnienia na miejsca zamieszkania, również nie są zbyt optymistyczne dla lidera AgroUnii. Twierdząco na pytanie, czy wyborczy start Michała Kołodziejczaka z list KO pomoże w odbiciu polskiej wsi z rąk PiS, odpowiedziało niespełna 24 proc. ankietowanych. Z tym stwierdzeniem nie zgadza się 61 proc., a nieco ponad 15 proc. nie ma zdania.

Ogromną rozbieżność w ocenie politycznej kariery Kołodziejczaka widać w wynikach dwóch grup ankietowanych: mieszkańców wsi oraz mieszkańców miast powyżej 250 tys. mieszkańców. Na wsiach jedynie 14 proc. wierzy, że Kołodziejczak odbije wieś PiS-owi, a aż 76 proc. uważa, że nie ma na to szans.

Zupełnie inną ocenę wystawili mieszkańcy największych miast. Tutaj 58 proc. ankietowanych uważa, że lider AgroUnii przekona wyborców ze wsi do Koalicji Obywatelskiej. Innego zdania jest 36 proc. osób.

Policjanci szli za Kołodziejczakiem po konferencji przed TVP. Jest odpowiedź Komendy Stołecznej Policji

W poniedziałek przed południem Michał Kołodziejczak i działacze AgroUnii odpowiadali przez kilkadziesiąt minut na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą Telewizji Polskiej na placu Powstańców Warszawy. Po jej zakończeniu przedstawiciele AgroUnii informowali w mediach społecznościowych, że byli śledzeni przez policję. Rzeczniczka ugrupowania Natalia Żyto opublikowała wideo, na którym widać kilkukrotne "spotkania" z funkcjonariuszami. - Przeszliśmy około pół kilometra po Świętokrzyskiej, więc to nie jest tak, że przypadkiem napotkaliśmy patrol policji kilka metrów dalej. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy w spokoju porozmawiać, a oni dalej szli - powiedziała w rozmowie z naszą redakcją Żyto. Komenda Stołeczna Policji w przesłanym naszej redakcji oświadczeniu zapewniła, że "w miejsce wydarzeń medialnych, którym towarzyszą emocje, zawsze kierowane są dodatkowe siły". "Policjanci z tzw. tras alarmowych otrzymują zgłoszenie od sztabów danych jednostek rejonowych o podjęcie stosownych działań. Chodzi o patrolowanie konkretnego rejonu, a nie śledzenie" - podkreślił podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Przypomnijmy, że policjanci odpowiadali AgroUnii, że "mieli zgłoszenie". Kolejny spotkany przez Kołodziejczaka i jego współpracowników patrol powiedział to samo. - Czy pani ma zgłoszenie z TVP, że ma pani za mną chodzić? - pyta Żyto. W rozmowie z Gazeta.pl rzecznika relacjonowała, że "po konferencji przed siedzibą TVP z grupą działaczy udała się do pobliskiej kawiarni". - Wtedy już widzieliśmy, że idzie za nami troje policjantów. W kawiarni spędziliśmy jakieś 10-15 minut. Gdy wyszliśmy, znowu zobaczyliśmy funkcjonariuszy. Szli za nami. Przeszliśmy około pół kilometra po Świętokrzyskiej, więc to nie jest tak, że przypadkiem napotkaliśmy patrol policji kilka metrów dalej. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy w spokoju porozmawiać, a oni dalej szli. W końcu wyjęłam telefon i uznałam, że tę kuriozalną sytuację muszę nagrać - dodała. 

***

Więcej o: