W środę posłowie zajmą się senackim wetem dotyczącym nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym. Docelowo ustawa ułatwić organizację referendów i wyborów w tym samym dniu i wprowadza zmiany dotyczące m.in. godzin prac komisji. Ustawę przegłosował w lipcu Sejm, a pod koniec ubiegłego miesiąca za jej odrzuceniem opowiedział się Senat.
"Ustawa pozostawia odmienne godziny głosowania w referendach nieprzeprowadzanych jednocześnie z wyborami (od 6.00 do 22.00, lub od 6.00 do 20.00). Wprowadzenie różnych godzin głosowania w referendach i pozostawienie różnych godzin głosowania w wyborach i w referendach (także lokalnych), nie sprzyja frekwencji wyborczej i referendalnej" - wskazali senatorowie w lipcowej uchwale o odrzuceniu ustawy.
Dodali również m.in., że "nowelizacja nie przesądza tego, czy głosowanie w referendum przeprowadzanym łącznie z wyborami może być dwudniowe i jakie godziny głosowania będą obowiązywać w pierwszym albo drugim dniu referendum".
Dzień później - w czwartek - Sejm zajmie się rozpatrzeniem wniosku rządu PiS o przeprowadzenie referendum. Politycy Zjednoczonej Prawicy chcą, by odbyło się ono w dniu wyborów parlamentarnych 15 października i by były uwzględnione w nim cztery pytania.
Prawo i Sprawiedliwość proponuje, aby pierwsze pytanie brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?" (w poprzedniej wersji było to: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", jednak zmieniono treść tego pytania). Druga propozycja to: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?" (wcześniej: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn?").
Trzecie pytanie ma brzmieć: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Czwarta propozycja to: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".
Zgodnie z Konstytucją RP, "referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów". Referendum może zarządzić też prezydent za zgodą Senatu.
Organizacji referendum sprzeciwia się opozycja. "Prawdziwe referendum to karta wyborcza. Pytanie, na które wspólnie odpowiemy pozytywnie, będzie brzmiało: „Czy chcesz odsunięcia od władzy największych po 1989 r. szkodników, którzy Polskę zamienili w prywatny folwark prezesa?" - pisał w poniedziałek na platformie X (dawny Twitter) szef klubu KO Borys Budka.
- Prezes Kaczyński postanowił zapytać rodaków o to, co jest ważne dla PiS, ale nie pyta o inflację i drożyznę, jak wyjść z kryzysu gospodarczego, jak sprowadzić pieniądze z Unii Europejskiej, jak naprawić ochronę zdrowia, czy chcą lepszej szkoły - mówił z kolei w poniedziałek szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Posłanka PSL Bożena Żelazowska oceniała natomiast tego dnia w TVP Info, że "PiS zrobił z referendum teatr polityczny". - Codziennie wychodzi nowy aktor i wygłasza kolejne pytanie. Dziś słyszymy od przedstawicieli PiS, że to nie referendum konstytucyjne. Ono powinno być świętem demokracji, a zrobiono z tego kpinę - mówiła. - W referendum pytamy o konkretne kwestie Polaków i czekamy na rezultat. W pytaniach PiS znamy już dawno odpowiedzi. Najpierw doprowadzili do sprawy z Lotosem, a teraz pytają o prywatyzację. To kpina z polskiej demokracji i Polaków - dodała parlamentarzystka.
"Nie chcę, by ekipa Kaczyńskiego zarządzała majątkiem państwowym. Nie chcę, by ekipa Kaczyńskiego przepuszczała przez naszą granicę rakiety rosyjskie i białoruskie śmigłowce. Nie chcę, by wyprowadzali nas z Unii Europejskiej i obniżali dalej nasze emerytury" - komentowała na platformie X wiceszefowa Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska.