Szykują się dwa gorące dni w Sejmie. I to nie przez temperaturę. Ważą się losy referendum PiS-u

W środę rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Sejmu. Posłowie zajmą się m.in. wnioskiem rządu o przeprowadzenie referendum. Prawo i Sprawiedliwość chce, by odbyło się ono 15 października, w dniu wyborów parlamentarnych.

W środę posłowie zajmą się senackim wetem dotyczącym nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym. Docelowo ustawa ułatwić organizację referendów i wyborów w tym samym dniu i wprowadza zmiany dotyczące m.in. godzin prac komisji. Ustawę przegłosował w lipcu Sejm, a pod koniec ubiegłego miesiąca za jej odrzuceniem opowiedział się Senat.

Zobacz wideo Większy dostęp do broni w Polsce - tak czy nie? [SONDA]

"Ustawa pozostawia odmienne godziny głosowania w referendach nieprzeprowadzanych jednocześnie z wyborami (od 6.00 do 22.00, lub od 6.00 do 20.00). Wprowadzenie różnych godzin głosowania w referendach i pozostawienie różnych godzin głosowania w wyborach i w referendach (także lokalnych), nie sprzyja frekwencji wyborczej i referendalnej" - wskazali senatorowie w lipcowej uchwale o odrzuceniu ustawy.

Dodali również m.in., że "nowelizacja nie przesądza tego, czy głosowanie w referendum przeprowadzanym łącznie z wyborami może być dwudniowe i jakie godziny głosowania będą obowiązywać w pierwszym albo drugim dniu referendum".

Sejm. Wniosek o przeprowadzenie referendum

Dzień później - w czwartek - Sejm zajmie się rozpatrzeniem wniosku rządu PiS o przeprowadzenie referendum. Politycy Zjednoczonej Prawicy chcą, by odbyło się ono w dniu wyborów parlamentarnych 15 października i by były uwzględnione w nim cztery pytania.

Prawo i Sprawiedliwość proponuje, aby pierwsze pytanie brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?" (w poprzedniej wersji było to: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", jednak zmieniono treść tego pytania). Druga propozycja to: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?" (wcześniej: "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn?").

Trzecie pytanie ma brzmieć: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Czwarta propozycja to: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".

Zgodnie z Konstytucją RP, "referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów". Referendum może zarządzić też prezydent za zgodą Senatu.

"PiS zrobił z referendum teatr polityczny"

Organizacji referendum sprzeciwia się opozycja. "Prawdziwe referendum to karta wyborcza. Pytanie, na które wspólnie odpowiemy pozytywnie, będzie brzmiało: „Czy chcesz odsunięcia od władzy największych po 1989 r. szkodników, którzy Polskę zamienili w prywatny folwark prezesa?" - pisał w poniedziałek na platformie X (dawny Twitter) szef klubu KO Borys Budka.

- Prezes Kaczyński postanowił zapytać rodaków o to, co jest ważne dla PiS, ale nie pyta o inflację i drożyznę, jak wyjść z kryzysu gospodarczego, jak sprowadzić pieniądze z Unii Europejskiej, jak naprawić ochronę zdrowia, czy chcą lepszej szkoły - mówił z kolei w poniedziałek szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.

Posłanka PSL Bożena Żelazowska oceniała natomiast tego dnia w TVP Info, że "PiS zrobił z referendum teatr polityczny". - Codziennie wychodzi nowy aktor i wygłasza kolejne pytanie. Dziś słyszymy od przedstawicieli PiS, że to nie referendum konstytucyjne. Ono powinno być świętem demokracji, a zrobiono z tego kpinę - mówiła. - W referendum pytamy o konkretne kwestie Polaków i czekamy na rezultat. W pytaniach PiS znamy już dawno odpowiedzi. Najpierw doprowadzili do sprawy z Lotosem, a teraz pytają o prywatyzację. To kpina z polskiej demokracji i Polaków - dodała parlamentarzystka.

"Nie chcę, by ekipa Kaczyńskiego zarządzała majątkiem państwowym. Nie chcę, by ekipa Kaczyńskiego przepuszczała przez naszą granicę rakiety rosyjskie i białoruskie śmigłowce. Nie chcę, by wyprowadzali nas z Unii Europejskiej i obniżali dalej nasze emerytury" - komentowała na platformie X wiceszefowa Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska.

Więcej o: