Najlepsze dyskusje są w kuchni. Byłam na otwartym wiecu Szymona Hołowni

Marta Nowak
Cebularze, lemoniada i krówki z Joanną Muchą. Zwolennicy, koalicjanci, wyborcy Platformy oraz pani, która ogląda TVP i wie lepiej. Pojechałam do Puław na otwarte spotkanie Polski 2050, żeby posłuchać, co ludzie mówią - pisze Marta Nowak z Gazeta.pl.

Puławy, Skwer Niepodległości, kilka minut przed czwartą po południu. Za godzinę zacznie się tutaj spotkanie z Szymonem Hołownią, a z herbaciarni Czartoryska na skwerze mam świetny widok na ostatnie przygotowania. Namiot z leżakami dla widowni już stoi, działaczki nadmuchują balony, rozkłada się kącik z jedzeniem i piciem. Poczęstunek jest solidny i darmowy (a przestało to być dla mnie oczywiste po wiecu "Piwo z Mentzenem", na którym tytułowe piwo kosztowało 20 złotych i kiełbasa z chlebem też). Są cebularze, jabłka, brzoskwinie ufo, lemoniada w dwóch smakach. Do tego maszyna do waty cukrowej i grill, na którym zaraz będą się smażyć kiełbaski i szaszłyki warzywne.

Zobacz wideo Hołownia w rozmowie Gazeta.pl: Chcemy pokazać smerfom marudom, że nam się uda

Częstuję się porcją borówek, malin i porzeczek - "owoców miękkich", jak później fachowo nazwie je Hołownia. Chyba w koalicji z PSL podszkolił się z rolniczej terminologii. Przy okazji zdobywam wyborczą krówkę w papierku z Joanną Muchą. Jakaś seniorka pyta, czy może wziąć więcej, dla siebie i męża. 

- Proszę bardzo. Polska 2050 życzy pani i pani mężowi smacznego i wszystkiego dobrego - odpowiada działaczka, która energicznie zawiaduje strefą gastro.

Spotkanie Polski 2050 w Puławach. Krówki z Joanną MuchąSpotkanie Polski 2050 w Puławach. Krówki z Joanną Muchą Fot. materiały własne

Jak nie zostałam działaczką u Hołowni

W kąciku dla dzieci: kolorowanki, malowanie twarzy i bańki mydlane. W kąciku dla dorosłych: zbiórka zgłoszeń do Ruchu Kontroli Wyborów. Jest też tablica z pytaniem "O jakiej Polsce marzysz?", można dopisać swoje refleksje. Jak sprawdzę potem: ludzie marzą o Polsce normalnej, odpowiedzialnej, wspierającej młodych, szanującej prawo i kobiety, dbającej o uczniów i nauczycieli, walczącej z depresją, samodzielnej energetycznie, z depenalizacją marihuany, bez drożyzny, bez bezrobocia, bez hejtu, bez chorych barier dla przedsiębiorców i bez kolesiostwa w spółkach Skarbu Państwa. Ktoś napisał "bez PiS, PO, Lewicy, PSL i Polski 2050". Ktoś inny wykreślił Polskę 2050, w zamian dorzucił Konfederację. Ktoś pragnie, by w naszym kraju nie było linuksiarstwa. Ktoś inny nie dba o Polskę, wpisał "tylko Barca". 

- Pani jest z Puław? - zagaduje czterdziestolatek w garniturze. Skoro w garniturze, to polityk lub działacz, wiadomo, więc na potrzeby rozmowy zostanę puławianką.

- A myślała pani o tym, żeby się zaangażować? - strzela bez zbędnych wstępów. Nie daję sobie tak od razu zawrócić w głowie, pytam o lokalne struktury partyjne. 

- Mamy na miejscu kilkanaście osób, ja jestem radnym miejskim, jest tutaj też radny powiatowy. Są fajne dziewczyny, one dziś to wszystko zorganizowały. Jak chcesz, złapiemy się po spotkaniu, wymienimy telefonami - radny szybko skraca dystans. Ale nie zrobię kariery w strukturach Polski 2050, wykręcam się, że przyszłam tylko zobaczyć. Takich, co przyszli tylko zobaczyć, jest tu trochę. Zerkają ciekawie, ale trzymają się z boku. Kilkanaście osób celowo nie zajmuje leżaków na widowni, siada dalej, na mniej zobowiązujących ławkach. Przekrój wiekowy w miarę zróżnicowany. Są seniorki i seniorzy, są też trzydziesto- i czterdziestolatkowie (koło siedemnastej zaczyna się robić gęściej), w tym całkiem sporo młodych rodziców. Format z punktem animacyjnym dla dzieci i wydawką cebularzy chyba działa.

Szymon Hołownia - spotkanie w PuławachSzymon Hołownia - spotkanie w Puławach Fot. materiały własne

Szymon Hołownia dociera na miejsce dobre pół godziny przed rozpoczęciem spotkania. Najpierw udziela wywiadu w Czartoryskiej, potem kręci się po skwerze, rozmawia z ludźmi. Ktoś bierze autograf ("pięknie dziękujemy, powodzenia życzymy!"), kilka osób chce zdjęcie. Jest zaskakująco dużo fotoreporterów. 

- Ja nie wiedziałam, że oni filmują - peszy się kobieta, która razem z koleżanką podeszła się przywitać z liderem. Ale czas już dryfować w stronę namiotu, piosenka wyborcza z głośników daje znać, że zaraz zaczynamy. "Jest wiele dobrych dróg, nasza nosi numer trzy" - słyszę w mało konfrontacyjnym tekście utworu.

Edukacja, ekologia, ekonomia

Posłanka Joanna Mucha wita zgromadzonych, przedstawia VIP-ów. Oprócz lidera są: koalicjant z PSL Piotr Rzetelski, senator Jacek Bury, radny powiatowy Andrzej Mitruczuk i radny miejski Sławomir Seredyn (to ten mój). Hołownia monologuje krótko, może kwadrans. Ogłasza, że nie przyjechał nikogo uwodzić, brzydzą go przedwyborcze zaloty, a potem zapominanie o ludziach na cztery lata rządzenia. Zapowiada roczną karencję dla ludzi, którzy z polityki chcą przejść do biznesu, i możliwość łatwego sprawdzenia, czy osoby pełniące funkcje w państwowych spółkach nie są przypadkiem krewnymi polityków.  

- Po wyborach w PGNiG-ach, Orlenach, Azotach nie będzie ludzi Kaczyńskiego. Ale też nie będzie ludzi Hołowni, nie będzie ludzi Kosiniaka, nie będzie ludzi Tuska! - mówi (oklaski). To nie ostatni raz, kiedy lider dyskretnie zaznaczy sympatię do PO. W dalszej części spotkania, przy pytaniach od wyborców, doda, że zawsze stanie po stronie Tuska, kiedy ten będzie walczył z Kaczyńskim. Przypomni, jak w drugiej turze wyborów prezydenckich wsparł Rafała Trzaskowskiego. I KO, i Lewicę pochwali za to, że jeżdżą teraz po Polsce, bo do ludzi trzeba dotrzeć. Nie ma w narracji Hołowni wroga na demokratycznej opozycji.

Szymon Hołownia - spotkanie w PuławachSzymon Hołownia - spotkanie w Puławach Fot. materiały własne

A teraz niektóre propozycje Polski 2050, które padają w dyskusji: stop waloryzacji 500+ do 800+, bo to upokarzająca kiełbasa wyborcza, która tylko napędzi inflację; troska o rzeki i lasy, więcej parków narodowych; refundacja in vitro dla wszystkich; mieszkania na wynajem długoterminowy; w podstawówce pięć godzin angielskiego w tygodniu; sprawne usługi publiczne zamiast przelewania na konto gotówki, która pokrywa ułamek kosztów związanych z tym, że źle działają szkoły i nie ma żłobków. Kiedy wyborca w kowbojskim kapeluszu apeluje, żeby skończyć z "rozdawnictwem na bossa z Torunia", Hołownia podnosi temat rozdziału Kościoła od państwa. Nadstawiam ucha, jestem ciekawa, co powie o wierze katolickiej były nowicjusz w zakonie dominikanów. 

- Dla mnie Jasna Góra to jest święte miejsce. Ja bardzo lubię tam pielgrzymować, być tam, modlić się. To, że tam się odbywają polityczne gusła, to mnie nie tylko jako obywatela, ale jako osobę wierzącą rani. To miejsce, gdzie wszyscy moglibyśmy się spotkać, ta ostatnia oaza jest brukana - ogłasza Hołownia na wysokim c, a potem zapowiada, że "bez wojny religijnej" zlikwiduje fundusz kościelny i zastąpi go dobrowolnym odpisem podatkowym. 

Ktoś rozdaje partyjne gazetki.

- Ja dziękuję, już mam w domu kilka egzemplarzy - słyszę obok odmowę. Ja nie mam, więc biorę. Sporo o ekologii, program dla przedsiębiorców. Na górze pierwszej strony kusząca zajawka: "Z kim Szymon Hołownia wybiera się na Wiejską? Za czym tęskni i o czym marzy? O sekretach lidera Polski 2050 Szymona Hołowni czytajcie na str. 3". Przeczytałam str. 3 i mogę zdradzić publicznie: Hołownia marzy, żebyśmy uwierzyli, że razem możemy zmienić Polskę. A prywatnie, żeby jego bliscy byli zdrowi. Z gazetki można się też dowiedzieć czegoś o sobie samej: jest polityczna psychozabawa. Robię. Wychodzi mi, że lubię poszerzać swoje horyzonty, a od reprezentantów narodu oczekuję odpowiedzialności i uczciwości. Inne typy ludzkie - jak wynika z klucza - bardziej mają cenić u polityków pragmatyzm, stanowienie dobrego prawa albo wrażliwość na potrzeby ludzi i zwierząt.

Polska 2050 - partyjna gazetkaPolska 2050 - partyjna gazetka Fot. materiały własne

Debaty na tyłach

No dobrze, test zrobiony, słońce grzeje, kiełbaski idą jak złoto, Hołownia tłumaczy, że rząd trzyma w gdańskich magazynach węgiel i nie ma miejsca na zboże, gdy do namiotu zbliża się ona. Elegancka pani po siedemdziesiątce, jasna garsonka, zakręcone loki. Słucha może minutę i protestuje: - Kłamstwa!

- Ale dlaczego pani tak myśli? - pyta czterdziestolatek z socjologicznym zacięciem.

- Bo on kłamie.

- Ale dlaczego? 

- Bo ja się tym interesuję i trochę wiem! - zaperza się pani. Potem następuje jeszcze chwila gorącej rozmowy o telewizji publicznej i samoidentyfikacja. Seniorka mówi, że jest "pisówką".

- A co oni zrobili? Wszystko rozpieprzyli! - nie wytrzymuje inna kobieta na widowni. 

- Nie! Tyle co dali, to nikt tyle nie dał! 

- Dajcie posłuchać - karci ktoś, spór cichnie. Wichrzycielka w garsonce krzyknie jeszcze do Hołowni, że co pan za bzdury plecie, odwróci się na pięcie i pójdzie. Opuszczeni przez tak mocną osobowość zerkamy na siebie, uśmiechamy się niepewnie. Zaczynam rozmowę z wnikliwym czterdziestolatkiem. Mówi mi, że jest ciekawy takich ludzi.

- Ohydnie powiem… - mityguje się - …ale czuję się wtedy jak w ZOO. Chcę się dowiedzieć, co oni myślą i dlaczego. 

- Ja nie jestem za Szymonem, ale tu nie ma się do czego przyczepić - komentuje jeszcze program, a może dar wymowy lidera. - Tylko mam jedno pytanie, które chciałbym mu zadać. O próg wyborczy koalicji, 8 procent. Czy oni w ogóle wejdą do Sejmu? Tu się wszystko spina, ale to nie jest program na dzisiejszą Polskę. Najpierw trzeba PiS odsunąć od władzy.

Podpytuję jeszcze pań z dalszych, niezobowiązujących ławek, czy spotkanie się podoba.

- Dobrze mówi, ja się zgadzam! Żeby nie było rozdawnictwa - ocenia jedna. Ale najgorętsza dyskusja toczy się w strefie gastro. Hołownia opowiada akurat o Trzaskowskim i wyborach prezydenckich sprzed trzech lat, przy stoisku swoje wątpliwości w temacie wyraża wyborczyni KO. Na ten sygnał ekipa Polski 2050 porzuca zachęcanie ludzi do lemoniady, zamiast tego żarliwie tłumaczy, jak to było z tą drugą turą.

- Wyraźnie poparł Trzaskowskiego, ale nie powiedział "musicie głosować", tylko że zachęca, bo mamy wolną wolę, swój rozum, co, miał nas zmusić? - argumentuje młoda dziewczyna.

Spotkanie z Szymonem Hołownią w PuławachSpotkanie z Szymonem Hołownią w Puławach Fot. materiały własne

- Ja głosowałam na Trzaskowskiego. Z płaczem, ale głosowałam! - wyznaje z kolei kierowniczka strefy, ta, która życzyła wcześniej smacznego i wszystkiego dobrego od Polski 2050. 

- A pani się boi, że Szymon poprze PiS? - bada inna działaczka i wyjaśnia pewnym głosem: - Ja pani powiem: to niech pani się o to nie boi. Bo Szymon bez nas n i c nie znaczy. On nas po prostu skupił. I skupił takich ludzi, którzy są przeciwko PiS.

- A widziała pani, jak nas w internecie atakują? - Znów kierowniczka. - I my po tym mamy zagłosować na PO? Ja głosowałam na Trzaskowskiego, ale nie zagłosuję już więcej na Platformę. Choćby miał PiS rządzić! Na Lewicę tak, a na Platformę nie. Za to, jak nas atakują.

- Ale że Trzaskowski atakuje? - nie dowierza pani od KO. 

- Nie, nie. Trzaskowski jest na poziomie człowiek. Ale elektorat… - macha ręką jeszcze inna zwolenniczka Hołowni, z książką pod pachą.

Gdyby panie odbywały tę dyskusję na Twitterze, byłaby z tego wszystkiego krwawa jatka. Ale to nie Twitter, to spotkanie twarzą w twarz, przy słojach z lemoniadą, i chyba nie chodzi o to, żeby wdeptać kogoś w ziemię, zaorać platformerkę w zemście za wcześniejsze internetowe upokorzenia. Wiadomo już: coś tę Polskę 2050 i Platformę łączy, Szymon poparł Trzaskowskiego, Trzaskowski jest na poziomie, i ta opinia też łączy. Najlepszy dowód: pani od KO zostaje, bierze coś do jedzenia, nie ucieka w podskokach od wrogiego stoiska. Może z bliźnim o innych sympatiach też można się przełamać brzoskwinią ufo.

Więcej o: