Do wyborów parlamentarnych zostały niecałe cztery miesiące (nieoficjalne doniesienia wskazują, że prezydent Andrzej Duda wskaże datę 15 października). Nic dziwnego, że zarówno wyborcy, jak i sami partyjni działacze zwracają baczną uwagę na sondaże. Publikowane obecnie badania jednoznacznie wskazują, że PiS może utracić w Sejmie większość i będzie potrzebował koalicjanta. Spore wzrosty odnotowuje w ostatnich tygodniach Konfederacja.
Pytanie zatem, czy w przyszłym Sejmie takim koalicjantem dla PiS-u mogliby być posłowie Konfederacji, a jeśli tak, czy oba ugrupowania zdobędą wspólnie ponad 230 mandatów. Istnieje też możliwość, że to KO, Trzecia Droga i Lewica przejmą jesienią władzę.
Przykładowo, w ostatnim sondażu pracowni IBRiS dla "Rzeczpospolitej" Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 32,7 proc. poparcia, Koalicja Obywatelska - 30,2 proc., Konfederacja - 12,1 proc., Trzecia Droga (Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL - 10,8 proc.), a Lewica - 9 proc. Ostrożne szacunki wskazują, że przy takim rozkładzie poparcia PiS zdobyłoby ok. 173 mandaty w Sejmie, KO - 158, Konfederacja - 51, Trzecia Droga - 44, a Lewica - 33. Jeden mandat przypadłby Mniejszości Niemieckiej. Tym samym KO, Trzecia Droga i Lewica mogłyby uzyskać razem ok. 235 mandatów, czyli większość. Pamiętajmy jednak, że są to szacunki, a sam sondaż opiera się na pewnym prawdopodobieństwie. Jednocześnie np. opublikowany w tym tygodniu przez "Gazetę Wyborczą" sondaż obywatelski Kantar Public daje większość PiS-owi i Konfederacji.
- Jeszcze wiele może się wydarzyć i wydaje mi się, że na koniec czerwca trudno mówić o tym, że wszystko jest pozamiatane, bo ani opozycja, ani PiS nie przejmą władzy, bo tylko Konfederacja tutaj będzie się liczyć - komentowała w tym tygodniu w podkaście Polityki Insight analityczka ds. politycznych Joanna Sawicka.
Doświadczenia poprzednich kampanii - np. z 2015 r. i 2019 r. - pokazują, że do badań publikowanych na kilka miesięcy przed wyborami nie należy się zbyt mocno przywiązywać. Bez wątpienia pokazują one prawdopodobne poparcie ugrupowań, jest jednak zapis konkretnej chwili i panujących w danym momencie nastrojów. W ciągu kilku kolejnych miesięcy może dojść do kolejnych przepływów wyborców między różnymi partiami, a część niezdecydowanych wyborców w końcu podejmie decyzję co do swoich preferencji. Tym samym najwięcej prawdy o przyszłym rządzie będą mogły teoretycznie powiedzieć nam badania publikowanie pod koniec września i w październiku.
Przyjrzyjmy się m.in. sondażowi Kantar Public z czerwca 2019 r. Biorąc pod uwagę tylko głosy wyborców zdecydowanych, Prawo i Sprawiedliwość uzyskało w tym badaniu 38,6 proc. głosów, Platforma Obywatelska - 27,3 proc., Wiosna Roberta Biedronia - 9,1 proc., a Kukiz'15 - 8 proc. Pod progiem znalazły się Polskie Stronnictwo Ludowe, Wolność, Nowoczesna, Partia Razem, Ruch Narodowy, Teraz! Ryszarda Petru oraz Zieloni.
Estymator dla DoRzeczy.pl dawał z kolei Prawu i Sprawiedliwości w tym okresie 47,9 proc. poparcia. Platforma Obywatelska uzyskała wynik na poziomie 22,7 proc., Wiosna Roberta Biedronia - 7,3 proc., a pod progiem znalazły się m.in. PSL, SLD i Kukiz'15.
Powyższe sondaże siłą rzeczy nie brały pod uwagę tego, co zadziało się w kampanii w kolejnych miesiącach. Ukształtowała się m.in. ostateczna lista partii tworzących Koalicję Obywatelską, doszło też do porozumienia ugrupowań lewicowych (w związku np. ze spadającym poparciem Wiosny) oraz nawiązania współpracy PSL-u i Kukiz'15.
Ostatecznie wybory parlamentarne w 2019 r. zakończyły się zwycięstwem PiS-u (43,59 proc.), Platforma Obywatelska wraz z koalicjantami (Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni) zdobyła 27,4 proc. Posłów do Sejmu wprowadziło też SLD wraz m.in. z Wiosną i Partią Razem (12,56 proc.), a PSL i Kukiz'15 zdobyły wspólnie 8,55 proc. Próg wyborczy przekroczyła też Konfederacja Wolność i Niepodległość - 6,81 proc.
Cofnijmy się teraz o cztery lata, do czerwca 2015 r. Wtedy rządziła jeszcze Platforma Obywatelska wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym. Sondaż pracowni Estymator dla "Newsweeka" dawał Prawu i Sprawiedliwości 36 proc., Platformie Obywatelskiej - 25 proc., nowemu wówczas ugrupowaniu Pawła Kukiza - 20 proc., PSL - owi - 6 proc. Pod progiem wyborczym znajdowała się powstająca wtedy partia Ryszarda Petru - Nowoczesna.
Z kolei TNS Polska dawał Prawu i Sprawiedliwości (wśród wyborców zdecydowanych) 40,5 proc., PO - 23,8 proc., Kukiz'15 nieco ponad 20 proc. Pod progiem uplasowały się wówczas m.in. SLD, PSL i Nowoczesna Ryszarda Petru.
W październiku 2015 r. przy urnach zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość (37,58 proc.), na podium znalazła się też Platforma Obywatelska (24,09 proc.) i Kukiz'15 (8,81 proc.). Posłów do Sejmu wprowadzili też Nowoczesna (7,6 proc.) i PSL (5,13 proc.). Pod progiem znalazły się m.in. Zjednoczona Lewica (7,55 proc., nie przekroczyła 8-procentowego progu dla koalicji), partia KORWiN (4,76 proc.) i Partia Razem (3,62 proc.). Taki scenariusz trudno było przewidzieć. Na Zjednoczoną Lewicę, KORWiN i Razem zagłosowało łącznie ponad 2,4 mln wyborców (blisko 16 proc. wszystkich głosujących), a mimo to żadne z tych ugrupowań nie miało swoich reprezentantów w Sejmie.