Donald Tusk na koniec marszu 4 czerwca przemawiał na placu Zamkowym, gdzie stwierdził, że było to "największe demokratyczne zgromadzenie w historii demokratycznej Polski". - Jest nas dzisiaj pół miliona ludzi na ulicach Warszawy, absolutny rekord - powiedział lider PO.
Czy na pewno warto szukać różnic między nami? Przecież wszyscy tak jak tu jesteśmy chcemy Polski wolnej, praworządnej, bezpiecznej, chcemy Polski uczciwej, czystej, zielonej, samorządowej i europejskiej. Jestem gotów swoje życie poświęcić, żeby Polska była taka jak w tych siedmiu punktach
- przemawiał polityk do uczestników marszu.
Podczas wystąpienia Donald Tusk odniósł się do swojego pochodzenia. - Jak wiecie, jestem Kaszebą. Dobrze rozumiem historię trudniejszą od prostszych interpretacji prezesa Kaczyńskiego. A wiecie, że święte słowa Kaszubów, one brzmią: Czujce tu ze serca toni skład nasz apostolści: Nie ma Kaszub bez Poloni, A bez Kaszub Polści. Ja nie muszę tego tłumaczyć, ale chcę, żebyście dobrze mnie zrozumieli. Kaszebi przez 200 lat mówili o tym, że mają Polskę tu, w sercu toni, czyli w głębi. Tak jak my dzisiaj - mówił lider PO.
Dalej stwierdził, że Polacy mieli ojczyznę w sercu przez setki lat i póki tak będzie, to "nikt i nic jej nie zagrozi". Wyjaśnił, że Polska w sercu to nie "geografia, nie abstrakcyjny termin. Polska to wolność, demokracja, solidarność. Polska to jest miłość do tej ziemi, rodaków". I dodał, że "nie ma Polski bez miłości i solidarności".
Donald Tusk stwierdził, że poczucie humoru "jest naszym orężem, bo właściwie nasze życie w Polsce od tych ośmiu lat jest takie smutne (...), bo rządzą nami ponurzy faceci z kompleksami, którzy nienawidzą kobiet, nienawidzą młodych ludzi, nie kochają dzieci, nie potrafią się śmiać, z niczego, z siebie to już w ogóle".
Lider PO stwierdził też, że "demokracja umiera w ciszy", ale od razu dodał, że "od dzisiaj już nie będzie ciszy". - Podnieśliście głos w imieniu 38 milionów Polek i Polaków, podnieśliście głos za demokracją, żeby nie umarła, mimo codziennych zamachów PiS-u i Kaczyńskiego. Demokracja w Polsce nie umrze, nie będzie ciszy, będziemy głośno krzyczeć - mówił Tusk do osób zgromadzonych na placu Zamkowym.
Chcę wam powiedzieć: mamy się czym przejmować, dzieje się zło, a my z tym złem wygramy 15 października! (...) Ślubuję wam - i możecie to nazwać ślubowaniem Tuska, jeśli wam się podoba: zwycięstwo, rozliczenie zła, zadośćuczynienie krzywdom ludzkim i pojednanie między Polakami
- zadeklarował Donald Tusk, kończąc po chwili przemówienie okrzykiem "Zwyciężymy".