Mazurek o zasłabnięciu dziennikarki podczas debaty Trzaskowskiego. "Żałosna groteska, prymitywizm"

Podczas "Areny prezydenckiej", zorganizowanej w Lesznie przez sztab Rafała Trzaskowskiego, zasłabła Agnieszka Burzyńska, dziennikarka Faktu. Pomogli jej nie tylko inni obecni na miejscu dziennikarze, ale i kandydat KO w wyborach prezydenckich. Europosłanka PiS Beata Mazurek nazwała całe zdarzenie "żałosną groteską". Była rzeczniczka partii podała też dalej wpis, w którym zasugerowano, że zasłabnięcie było "ustawką" sztabowców Trzaskowskiego.

"Arenę prezydencką" sztab Rafała Trzaskowskiego zorganizował w poniedziałek w Lesznie (woj. wielkopolskie). W debacie udział wzięło 19 dziennikarzy reprezentowanych przez każdą ze zgłoszonych redakcji, przy czym każda miała możliwość zadania dwóch pytań. W tym samym czasie w Końskich odbywała się debata TVP, w której wziął udział prezydent Andrzej Duda.

Zobacz wideo Tak wyglądał incydent z zasłabnięciem dziennikarki:

Podczas debaty w Lesznie zasłabła dziennikarka. Beata Mazurek pisze o "żałosnej grotesce" i "prymitywizmie" 

Na "Arenie prezydenckiej" kandydata Koalicji Obywatelskiej pojawiła się m.im. Agnieszka Burzyńska z "Faktu". Dziennikarka przypomniała Rafałowi Trzaskowskiemu, że głosował on jako poseł przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego. Dopytywała też, jakie są gwarancje, że polityk nie zmieni zdania jeszcze raz.

W pewnym momencie dziennikarka "Faktu" zasłabła. Widząc to, Trzaskowski przerwał swoją wypowiedź i podał Burzyńskiej wodę z mównicy, która stała na miejscu przeznaczonym dla nieobecnego Andrzeja Dudy. Pomogli jej też obecni na sali dziennikarze. Po chwili przedstawicielka "Faktu" kontynuowała zadawanie pytań politykowi. - Tutaj rzeczywiście jest bardzo gorąco - skomentował całe wydarzenie Rafał Trzaskowski. 

Przeciwnicy Trzaskowskiego szybko ukuli teorię, że zasłabnięcie dziennikarki było ukartowaną akcją, która miała ocieplić wizerunek kandydata KO. Co ciekawe, tak, nazwijmy to, oryginalnymi wnioskami podzielili się również politycy, w tym europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek.

Żałosna groteska. Typowy prymitywizm dla tego kandydata i jego obozu

- napisała na Twitterze Mazurek. Przy okazji była rzecznika partii rządzącej podała dalej wpis, którego autor twierdzi, że zasłabnięcie dziennikarki podczas debaty w Lesznie było "ustawką" Cezarego Tomczyka, szefa sztabu Trzaskowskiego. 

"Było strasznie duszno. Wstałam z fotela za szybko i zakręciło mi się w głowie. Nie zemdlałam, pytania zadałam. Tyle" - poinformowała we wtorek Burzyńska. 

Beata Mazurek upomniana przez ambasador USA. "Powinna się Pani wstydzić"

W ostatnich dniach eurposłanka PiS przypomniała o sobie za sprawą kontrowersyjnego wpisu, za który została później upomniana przez ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.

Na wieść o tym, że Rafał Trzaskowski nie weźmie udziału w debacie organizowanej przez TVP Mazurek popełniła następujący wpis: "Trzaskowski boi się debaty z Polakami". "Woli ustawioną debatę w WSI 24 i niemieckim Onecie. To przykład pogardy dla wyborców z mniejszych miejscowości. Mieszkańcy Końskich i Polacy już niedługo wystawią mu rachunek". 

Na te słowa polityczki PiS zareagowała Mosbacher, która stwierdziła, że jej sugestie, jakoby TVN było WSI, są kłamliwe. Ambasadorka USA zwróciła się do europosłanki: "Powinna się Pani wstydzić. To jest poniżej godności osoby, która reprezentuje Polaków".

Do wymiany zdań włączył się także... polski Sejm. Pod jednym z postów Twitterze pojawił się bowiem komentarz zamieszczony przez oficjalne konto Sejmu RP: "Skandal dyplomatyczny, bo pisze prawdę? Polityk we własnym kraju musi skulić uszy, bo ambasador innego państwa warknął?".

Wpis już zniknął, ale jego screena zamieściła m.in. posłanka KO Agnieszka Pomaska.

Więcej o: