Niemieckie "Die Welt" apeluje: "Chcielibyśmy porozmawiać, prezydencie Dudo"

"Obecny rząd w Warszawie nie tylko w niedopuszczalny sposób wywierał presję na polski system sądowy, ale także próbuje robić to wobec mediów" - pisze w "Die Welt" niemiecki dziennikarz Ulf Poschardt, w odpowiedzi na krytyczne słowa prezydenta Andrzeja Dudy wobec ostatnich publikacji "Die Welt" i "Faktu". "Powróćmy szybko do cywilizowanego dyskursu" - apeluje do Dudy Poschardt.

Andrzej Duda w przemówieniu na piątkowym wiecu w Bolesławcu sporo miejsca poświęcił Niemcom. Zaczął od przywołania artykułu "Die Welt" na temat wyborów prezydenckich w Polsce. 

- Niedawno można było przeczytać w gazecie "Die Welt", że ich korespondent warszawski donosił, że pan Trzaskowski to lepszy byłby dla Niemiec prezydent, bo jest przeciwko temu, żeby Polska brała reparacje od Niemców, żeby Polska domagała się odszkodowania za II wojnę światową, za zniszczenia, które zostały wtedy dokonane - powiedział Duda.

Chodziło o słowa Philippa Fritza, który w tekście z 28 czerwca stwierdził m.in., że Rafał Trzaskowski wraz z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem "mógłby uzyskać mniej konfrontacyjny ton w relacjach z Niemcami".

"Kandydat PO jest sceptycznie nastawiony do ewentualnych roszczeń odszkodowawczych - jest to będący w tle problematyczny obszar między Berlinem a Warszawą, a który może szybko zatruć relacje między dwoma państwami" - napisał korespondent "Die Welt".

Zobacz wideo Kamiński: bitwą rozstrzygającą powinna być debata telewizyjna

Andrzej Duda o "niemieckim ataku"

Następnie prezydent Andrzej Duda dodał, że "dzisiaj mamy kolejną odsłonę niemieckiego ataku w tych wyborach, bezpardonowej brudnej kampanii".  Duda nawiązał w ten sposób do sprawy ułaskawienia mężczyzny skazanego za wykorzystywanie seksualne swojej córki. Mężczyzna odsiedział wyrok w całości, pozostał mu jednak trwający do 2021 roku zakaz zbliżania się do konkubiny i córki. Prezydent w Bolesławcu ponownie to podkreślił. - Ale rodzina pisała, że to, że nie mogą się spotykać, to tak naprawdę jest kara dla nich, bo zarządzono zakaz zbliżania się - powiedział.

W piątek dość szczegółowo o przestępstwach, których dopuścił się ułaskawiony mężczyzna, napisał "Fakt". Artykuł zapowiedziano okładką, która została szeroko skrytykowana przez polityków PiS. "Trzymał córkę, bił po twarzy i wkładał jej rękę w krocze" - brzmi nagłówek piątkowego wydania dziennika. Nad nim umieszczono duże zdjęcie prezydenta Andrzeja Dudy. Poniżej, mniejszym fontem dopisano: "Panie prezydencie, jak Pan mógł ułaskawić kogoś takiego?".

- Dzisiaj ten oszczerczy atak to po prostu podłość, to najgorszego gatunku brudna kampania. Po co? Co się dzieje? Czy ten koncern, Axel Springer z niemieckim rodowodem, który jest właścicielem gazety "Fakt”, chce wpłynąć na wybory prezydenckie w Polsce? Tak? Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość. Nie zgadzam się na to - komentował Andrzej Duda.

"Chcielibyśmy porozmawiać, prezydencie Dudo"

Na słowa polskiego prezydenta zareagował redaktor naczelny WeltN24 Ulf Poschardt w komentarzu, który ukazał się na stronie internetowej niemieckiego dziennika "Die Welt". WeltN24 to spółka zależna od Axel Springer SE, zarządzająca m.in. właśnie tym dziennikiem.

Ulf Poschardt stwierdził, że Andrzej Duda "uprawia propagandę" przeciwko Axelowi Springerowi, "Die Welt" i warszawskiemu korespondentowi gazety Philippowi Fritzowi.

Nasi polscy sąsiedzi i przyjaciele wybaczyli nam, Niemcom, wszystko, co nasz kraj zrobił dumnemu narodowi polskiemu. Jesteśmy za to wdzięczni i ponosimy odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie, szczególnie w Polsce. Jedność Niemiec nie byłaby możliwa bez związku zawodowego Solidarność i polskiego papieża. Uklęknięcie Willy'ego Brandta w Warszawie jest kamieniem węgielnym naszej racji stanu. Niemniej jednak nie możemy uniknąć uważnej analizy krajowych wydarzeń politycznych w Polsce i krytykowania ich w razie wątpliwości. Mamy jednego z naszych najlepszych korespondentów w Warszawie, ponieważ Polska jest dla nas ważnym krajem w Europie

- napisał Ulf Poschardt. Podkreślił, że Philipp Fritz uwielbia Polskę, ale przez tę miłość nie stał się "ślepy", ale "precyzyjny, drobiazgowy i nieprzekupny".

Obecny rząd w Warszawie nie tylko w niedopuszczalny sposób wywierał presję na polski system sądowy, ale także próbuje robić to wobec mediów. Często atakowany jest nasz kolega i przyjaciel Tomasz Lis, redaktor naczelny polskiego "Newsweeka".

- dodał redaktor naczelny WeltN24. Podkreślił, że "wolność prasy i wolność wypowiedzi stanowią sedno liberalnych demokracji", a "Europa nie akceptuje relatywizacji koncepcji pluralistycznej różnorodności jako motoru zmian politycznych i społecznych".

"Przyjaciółmi mogą stać się jedynie te kraje, które wraz z nami wierzą w ideę wolności słowa i wolności prasy" - zaznaczył Ulf Poschardt.

"Kochamy naszych polskich sąsiadów, ale tego rodzaju zastraszanie jest wykluczone. Powróćmy szybko do cywilizowanego dyskursu. W "Die Welt" chcielibyśmy z panem o tym porozmawiać, prezydencie Dudo" - podsumował dziennikarz.

Na tekst niemieckiego dziennikarza zareagował na Twitterze m.in. wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Zdzisław Krasnodębski. "Zamiast przepraszać za artykuł wykraczający poza przyzwoitość i uczciwe dziennikarstwo, odważa się pan pouczać Prezydenta RP i Polskę w kwestii wolności? To jest szczyt arogancji" - stwierdził.

"Czy to wiceprzewodniczący Europarlamentu?" - skomentował Poschardt wpis Krasnodębskiego.

Więcej o: