W piątek Andrzej Duda odwiedził w ramach kampanijnej trasy Bolesławiec w woj. dolnośląskim. Podczas spotkania z wyborcami prezydent odniósł się do artykułu "Faktu", w którym opisano sprawę ułaskawienia mężczyzny skazanego za molestowanie seksualne nastoletniej córki. Mężczyzna odsiedział wyrok w całości, pozostał mu jednak trwający do 2021 roku zakaz zbliżania się do konkubiny i córki. To właśnie w tym zakresie został ułaskawiony przez głowę państwa.
- Dzisiaj ten oszczerczy atak to po prostu podłość, to najgorszego gatunku brudna kampania. Po co? Co się dzieje? Czy ten koncern Axel Springer z niemieckim rodowodem, który jest właścicielem gazety "Fakt", chce wpłynąć na wybory prezydenckie w Polsce? Tak? Niemcy chcą wybierać w Polsce prezydenta? To jest podłość. Nie zgadzam się na to - powiedział. Po tych słowach zwolennicy prezydenta zaczęli go gromko oklaskiwać i skandować na przemian "Andrzej Duda!" i "Tu jest Polska!".
Za samą publikację, jak i okładkę numeru, dziennikarzy "Faktu" skrytykowali też politycy Prawa i Sprawiedliwości. Joachim Brudziński pisał wręcz o "niemieckim szmatławcu", Sebastian Kaleta zaś o "niemieckim tabloidzie".
W piątek "Fakt" wydał oświadczenie, w którym zapewniono, że gazeta nie ingeruje w wybory prezydenckie w Polsce.
"Fakt" w sposób rzeczowy i uczciwy relacjonuje przebieg wyborów prezydenckich w Polsce (...). "Fakt" jest tworzony przez polskich dziennikarzy i redaktorów z dużym doświadczeniem na polskim rynku mediowym. Wydawnictwo, które jest wydawcą "Faktu", należy do szwajcarsko-niemieckiej spółki, z udziałem kapitału amerykańskiego"
- czytamy w oświadczeniu.
Wypowiedź Dudy o rzekomej niemieckiej ingerencji w proces wyborczy w Polsce szybko znalazła się w zagranicznych mediach. "Andrzej Duda zarzucił Niemcom, że wtrącają się w kampanię prezydencką w Polsce" - czytamy na stronie amerykańskiej agencji Bloomberg.
Dziennikarze Bloomberga podkreślili, że tuż przed wyborami Duda ustawił się na pozycji "strażnika wartości rodzinnych", który walczy "ze wszystkimi zagrażającymi im siłami". Jednak zdaniem autorów depeszy, ułaskawienie mężczyzny skazanego za molestowanie córki burzy obraz "obrońcy rodziny".
"Duda i jego sprzymierzeńcy w rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie uderzali w media, których właścicielami są podmioty z zagranicy, a polski rząd pracuje obecnie nad nowymi przepisami, które mają wzmocnić polski udział w rynku mediów. A to wzbudza obawy wśród przedstawicieli wolnej prasy" - pisze Bloomberg, dodając, że właściciel "Faktu" nie zareagował jeszcze na oskarżenia Dudy.
Niemiecka ambasada odmawia komentarza
Polskiemu prezydentowi depeszę poświeciła również agencja Reuters: "Konserwatywnego polityka, który idzie łeb w łeb z centrowym kandydatem Rafałem Trzaskowskim, rozgniewał artykuł, który pojawił się w tabloidzie "Fakt". Prezydent Andrzej Duda zasugerował, że Niemcy próbują wpłynąć na prezydencką kampanię w Polsce".
"Niemiecka ambasada odsyła z pytaniami do ministerstwa spraw zagranicznych tego kraju i odmawia komentarza. Z kolei "Fakt" zaprzeczył, jakoby mieszał do się kampanii wyborczej. W oświadczeniu opublikowanym na stronie gazety podkreślono, że prowadzą ją polscy redaktorzy i wydawcy" - informuje Reuters.
Depeszę agencji Reuters opublikował m.in. "New York Times".
Partia "wielokrotnie oskarżała zagraniczne media"
"Krótko przed II turą wyborów prezydent Andrzej Duda oskarżył polską gazetę "Fakt", należącą do szwajcarsko-niemieckiego koncernu Axel Springer, o ingerowanie w proces wyborczy. "Fakt" odrzucił te oskarżenia, podkreślając, że tytuł redagowany jest przez polskich dziennikarzy" - czytamy w niemieckiej gazecie gospodarczej i finansowej "Handelsblatt".
Autorzy artykułu "Handelsblatt" przypomnieli, że polskiego prezydenta wspiera "nacjonalistyczno-konserwatywna" partia Prawo i Sprawiedliwość, która "wielokrotnie oskarżała zagraniczne media o wtrącanie się do polskich sprawy".