Do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich zostało mniej niż 10 dni, kandydaci, którzy znaleźli się w drugiej turze mają przed sobą kluczowy i zarazem jedyny weekend na wzmożone kampanijne działania. W Porannej Rozmowie Gazeta.pl Grzegorz Sroczyński dopytywał Michała Kamińskiego, senatora, wicemarszałka Senatu, o jego ocenę dotychczasowych wydarzeń kampanii i dlaczego są w niej "na razie same odgrzewane kotlety".
Mogę panu powiedzieć, że jako obserwator porównałbym to do wojennej sytuacji, w której fronty się ustabilizowały i czekamy na decydującą bitwę. Mam wrażenie, że tą bitwą rozstrzygającą powinna być debata telewizyjna
- mówił Kamiński. Dodał przy tym, że dla wszystkich, którzy "źle życzą" Andrzejowi Dudzie, dobrą informacją powinno być to, że urzędujący prezydent unika debaty. - To oznacza, że się jej boi; bo to oznacza, że Andrzej Duda ma dużo do stracenia - dopowiadał. Wicemarszałek Senatu podkreślał, że na miejscu Trzaskowskiego eksploatowałby ten temat i nie odpuszczałby debaty.
Michał Kamiński, który w karierze politycznej miał nie tylko epizod z Platformą Obywatelską, ale też z Prawem i Sprawiedliwością, był m.in. współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego, snuł strategie na temat tego, kto może odsunąć partię rządzącą od władzy.
W Porannej Rozmowie Gazeta.pl przekonywał:
Kluczowe jest wyjście poza schemat dotychczasowych partii politycznych. Partie polityczne nie wygrają z PiS-em. Z PiS-em może wygrać tylko chcący normalności naród, ale normalności takiej, jak definiuje to ten naród, a nie jak definiuje ją warszawska elita.
Zaznaczył przy tym, że rolą Trzaskowskiego jest teraz przekonywać ludzi, że on, jako człowiek Platformy, odrobił lekcje i wie, "dlaczego wybrali PiS". - Wybraliście PiS, bo my was wkurzyliśmy. (...). Zgadzamy się co do tego, że chorobę (sytuację w państwie - red.) trzeba było wyleczyć, tyle tylko, że nie młotkiem jak robi to Jarosław Kaczyński, tylko chcielibyśmy to mądrzej wyleczyć - skwitował.